Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 03.07.02, 12:46 / Powrót

W Londynie o negocjacjach

Na zaproszenie Speakera Izby Gmin w dniach 30 czerwca - 2 lipca Marszałek Marek Borowski przebywał z wizytą oficjalną w Londynie, gdzie odbył szereg spotkań z politykami i biznesmenami, a także wygłosił odczyt w Królewskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (patrz: Wystąpienia). Wiodącym tematem rozmów były problemy związane z negocjacjami Polska - Unia Europejska. Mówi Marek Borowski: - We wszystkich wystąpieniach i rozmowach dwustronnych podkreślałem, że zależy nam na przyjęciu dwóch ważnych zasad, których - przynajmniej formalnie - Unia zresztą nie neguje. Pierwsza z nich to taka, że celem negocjacyjnym żadnej ze stron nie jest i nie może być zlikwidowanie konkurencji dla własnych produktów na obszarze jakiegokolwiek kraju. Druga zasada wiąże się z tym, że UE jest postrzegana jako obszar solidarności społecznej, na którym przyjęto zasadę, że kraje i regiony bogatsze dofinansowują, czyli inwestują w kraje i regiony biedniejsze, po to, by zapewnić szybszy rozwój tych ostatnich i w ten sposób stworzyć także dla siebie większy rynek zbytu. Takie podejście stanowi jeden z filarów polityki UE jako koncepcji rozwoju tej części świata. Dlatego tą drugą zasadą, która powinna obowiązywać w negocjacjach, jest poszukiwanie takich sposobów transferu środków unijnych do przyszłych krajów członkowskich UE oraz transferu środków z tych krajów do budżetu UE (chodzi o składkę), aby kraje te, ewidentnie biedniejsze, już od pierwszego roku członkostwa w Unii mogły być biorcą netto (netto recipient) i to na poziomie nie niższym niż przed akcesją. Jak dotychczas nie zawsze mamy pewność, że wszystkie propozycje Komisji Europejskiej i unijnych polityków uwzględniają te dwie zasady. Jeśli okaże się, że w grudniu zostanie położona na stole propozycja, która będzie miała charakter pewnego rodzaju dyktatu, to my (jako negocjatorzy) znajdziemy się w bardzo trudnej sytuacji zmuszającej nas w zasadzie do powiedzenia: nie. Będzie to oznaczało przedłużenie negocjacji, co nie będzie dobre dla Polski, ale skutki będą zależały od tego, czy zwłoka będzie liczona w miesiącach, czy w latach. Jeśli jednak do tego by doszło, byłaby to wielka porażka także Unii Europejskiej, gdyż rozszerzenie Unii, budowanie zjednoczonej Europy, jest potrzebne zarówno nam, jak i krajom 15-ki. To są jednak tylko hipotezy i miejmy nadzieję, że zwycięży duch kompromisu.


Powrót do "Wiadomości" / Do góry