Jeśli chodzi o finansowanie partii z budżetu, senator uważa, że bez dyskusji, jak inaczej i przez kogo mają być finansowane, takiego pytania w referendum nie należy stawiać. Jeśli bowiem każdy będzie mógł na nie płacić, to partie broniące interesu wielkiego kapitału, nie będą narzekały na brak pieniądzy, a partiom, które będą bronić interesu zwykłego człowieka będzie o nie raczej trudno, już nie mówiąc o bezrobotnych.
Pytany o słowa Bronisława Komorowskiego o Polsce radykalnej i racjonalnej senator stwierdził, że rozumie ten podział. Obserwuje go w swoim środowisku, nie tylko politycznym. - Mamy polityków racjonalnych, to znaczy takich, którzy są gotowi dyskutować, by osiągnąć kompromis i takich, którzy uważają, że kompromis to zdrada i nie należy go zawierać. Ci drudzy dążą do zniszczenia przeciwnika i jednocześnie wysuwają radykalne postulaty przebudowy, zbudowania wszystkiego od nowa itd. Te postawy, prezentowane w mediach, przenoszą się i umacniają wśród zwykłych ludzi. Z jednymi można się porozumieć, można, mając różne poglądy na jakąś sprawę, coś uzgodnić, z drugimi nie da się tego zrobić.
Na pytanie, czy Polska Kukiza jest racjonalna, czy radykalna, senator odpowiedział, że sprawa jest tu bardziej skomplikowana, a elektorat Pawła Kukiza wymaga głębszych badań. Tworzą go różni ludzie, nie tylko młodzi, którzy nie mają pracy i perspektyw, ale także starsi, wykształceni i zamożni. Mają oni dość sceny politycznej, na której politycy nie potrafią się porozumieć. Negują wszystko nie zastanawiając się, kto jest winny. Senator podkreślił, iż nie wierzy, że z tej negacji narodzi się partia, która wszystko naprawi, natomiast ma nadzieję, że wpłynie to na pewne oczyszczenie, zmianę sposobu podejścia do polityki istniejących już partii.
Zdaniem Marka Borowskiego, o wyniku Bronisława Komorowskiego w I turze wyborów nie przesądziła niska frekwencja - była ona niewiele niższa niż 10 lat temu (50% w obu turach) i 5 lat temu (55%). Nastąpiła natomiast pewna wymiana elektoratu. Część wyborców, którzy głosowali w poprzednich wyborach na Komorowskiego, została w domu, ponieważ kampania była letnia, a sprawa wydawała im się przesądzona: będzie II tura i wtedy warto będzie oddać swój głos. Poszli natomiast ci, którzy nie głosowali poprzednio, ale zmobilizował ich Paweł Kukiz. W II turze może dojść do odwrotnej wymiany elektoratu, bowiem wyborcy Pawła Kukiza nie pójdą głosować mając do wyboru dwie partie establishmentu.
Polskie Radio I - 11 maja 2015
Powrót do "Wiadomości" / Do góry