Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 15.08.15, 19:44 / Powrót

Zjednoczona lewica podzielona

Mamy dwie zjednoczone lewice, co brzmi trochę jak ponury żart. Widać, że proces uzgadniania miał jakieś poważne wady. Mimo deklaracji publicznych, iż chodzi o to, żeby uwzględnić wszystkich, to chyba wszystkich nie uwzględniono - mówił Marek Borowski w TVP Info.
Senator zastrzegł się, że nie zna szczegółów, ale jego zdaniem prawdopodobnie poszło o miejsca na listach wyborczych oraz podział ewentualnej subwencji. - To są dla małych partii sprawy bardzo ważne, bo od tego zależy, czy w przyszłości będą mieć jeszcze coś do powiedzenia, czy już nic - podkreślił. Przynajmniej jeden przedstawiciel takiej małej partii powinien dostać szansę, by znaleźć się w Sejmie i móc przedstawiać postulaty programowe - uważa senator. Przy czym nie chodzi tylko o "jedynkę” na liście wyborczej, bo „jedynka” może być np. w Krośnie, gdzie – jak wiadomo - lewica mandatu nie zdobędzie.
Senator zwrócił uwagę, że liderzy mniejszych partii nie są specjalnie rozpoznawalni, więc jeżeli główne miejsca na listach wyborczych zostały obsadzone przez polityków dobrze lub w miarę znanych, to inni nie mają szans. Ciekawą decyzję podjęła, jego zdaniem, premier Kopacz, która na pierwszych miejscach nie obsadziła szefów regionów. - Wydaje mi się, że to ma sens, dlatego, że szef regionu jest człowiekiem znanym – tworzy partię, organizuje, działa, wypowiada się. W związku z tym będąc na pierwszym miejscu i zdobywając najwięcej głosów, uzyskuje potwierdzenie, że jest dobrym szefem regionu, nawet gdy tak nie jest. - Wiele osób głosuje bowiem na "jedynkę" nie dlatego, że wybiera konkretnego polityka, tylko ze względu na obyczaj. Głosuje na partię, ale nie ma upatrzonego kandydata. Tymczasem jeśli szefowie regionów będą na drugim miejscu, to głos na nich będzie rzeczywiście głosem "na nich". I będzie to potwierdzenie, że ich ranga odpowiada sprawowanej funkcji - wyjaśniał senator.
Zdaniem Marka Borowskiego, np. Janusz Palikot, który startuje w Lublinie z pierwszego miejsca mógłby startować z drugiego, czy trzeciego.- Mało kto jest tak popularny, jak on, więc jest obojętne, na którym miejscu się znajdzie. Zamiast niego można byłoby na pierwszym miejscu postawić kogoś z mniejszych partii. Gdyby nie wyszło trudno, ale byłaby dobra wola. Obawiam się, że te partie rzeczywiście zostały potraktowane marginesowo, ale nie chcę definitywnie tego stwierdzać. Jest jeszcze partia „Razem”, która też zamierza wystąpić - dodał.
- W tej sytuacji mogę tylko radzić, żeby nie rezygnować z rozmów i porozumienia w tej sprawie, dlatego, że jego wartość byłaby ogromna, niezależnie od wewnętrznych sporów programowych. Jeśli w Sejmie zabraknie lewicy, to może dojść do większości konstytucyjnej PiS i ugrupowania Kukiza, które jest nieobliczalne, co byłoby dla Polski bardzo niebezpieczne. Propozycje konstytucyjne PiS przemieniają bowiem Polskę w rodzaj demokratury. Nie jest to jeszcze dyktatura, ale demokracja już też nie - ostrzegał senator.
TVP Info - 14 sierpnia 2015

Powrót do "Wiadomości" / Do góry