- W kampanii wyborczej mieliśmy do czynienia z zupełnym szaleństwem – obietnicami składanymi na wyścigi. Prezydent obiecywał pomoc dla frankowiczów, przewalutowanie po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu, co dla każdego ekonomisty było od początku absurdalne. Obiecywał również podwyższenie kwoty wolnej od podatku, obniżenie wieku emerytalnego. PiS przyłączał się do tych obietnic i je wzmacniał: bezpłatne leki dla emerytów powyżej 75 roku życia, 500 zł na każde dziecko. Potem przed samymi wyborami się z tego wycofywano, ale pierwsze zapowiedzi były takie - przypomniał senator. - Uczestnicząc w dyskusjach mówiłem: ludzie opamiętajcie się, przecież to nie jest możliwe. Odpowiedź (m.in. obecnego ministra Henryka Kowalczyka) była, że wszystko jest możliwe, zostało to policzone, damy radę itd.
Zdaniem Marka Borowskiego, dzisiaj następuje proces trzeźwienia i wycofywania się rakiem, z tego co się obiecywało, przy czym niektóre wypowiedzi są rozbawiajace. - Jeżeli premier Morawiecki na uwagę dziennikarza, że prezydent obiecał pomoc dla frankowiczów, odpowiada, że owszem, prezydent obiecał i projekt ustawy przygotował, ale nie będzie go forsował to trochę tak jakby powiedzieć: obiecywałem mojej żonie przed ślubem, że zabiorę ją na Seszele, ale potem nie forsowałem tego projektu przez następne kilkadziesiąt lat.
Podobnie jest z obniżeniem wieku emerytalnego. Zdaniem senatora, to co mówi prezydent Duda w tej sprawie, to jest rodzaj ponurego żartu, albo kpina ze społeczeństwa. - Prezydent mówi: ja mogę złożyć każdą obietnicę, a następnie przygotować odpowiednią ustawę, która tę obietnicę realizuje. Ale to kto inny uchwala. Prezydent udaje, że wykonał swoje zobowiązanie.
- Generalnie proces trzeźwienia jest procesem pozytywnym, tylko po co było wcześniej pić na umór? - podsumował senator.
Marek Borowski nie znalazł żadnych pozytywów w pierwszych 100 dniach rządu PiS.
- Tam było tyle awanturnictwa, że trudno powiedzieć coś pozytywnego. W sferze politycznej to było fatalne sto dni. Trybunał Konstytucyjny, ustawa inwigilacyjna, ustawa o prokuraturze, która daje ministrowi sprawiedliwości nieograniczoną władzę, zdemolowana służba cywilna - wyliczał. Również plan premiera Morawieckiego trudno uznać za sukces tego rządu, bowiem elementy tego planu są niespójne.
- Premier mówi, że trzeba zwiększyć udział inwestycji w PKB z obecnych 18% do 25% w ciągu 4-5 lat, co jest bardzo poważnym wzrostem, a z drugiej strony twierdzi, że ludzie muszą więcej zarabiać i udział płac w PKB musi wzrosnąć. Jedno do drugiego nie pasuje, bo PKB jest sumą inwestycji i konsumpcji, czyli płac. Jeżeli ma wzrosnąć udział inwestycji, to musi spaść udział konsumpcji. I odwrotnie. Jeśli ma wzrosnąć udział konsumpcji, to musi spaść udział inwestycji. Chyba że się zadłużamy, albo przyciągamy kapitał zagraniczny. Zadłużać się bardziej, jak rozumiem, nie będziemy, a co do kapitału, premier chce się oprzeć na kapitale krajowym - wyjaśniał senator.
#dziejesienazywo wp.pl - 24 lutego 2016
Powrót do "Wiadomości" / Do góry