- Mamy także do czynienia z kolejnym wzrostem deficytu budżetowego. Polska przez 8 lat borykała się z kryzysem ekonomicznym, który ma to do siebie, że trzeba zwiększać wydatki, jeśli nie chce się dopuścić do wzrostu bezrobocia. Rząd PO - PSL to robił. Zwiększał deficyt i zwiększał dług, w związku z tym Polska dość suchą nogą przeszła przez ten kryzys ze stosunkowo niewielkim wzrostem bezrobocia. Nie do 18%-20% jak w innych krajach, tylko 12-13%. A potem się zaczął spadek bezrobocia i w tym momencie zaczęliśmy zmniejszać deficyt budżetowy. W 2015 r. doszliśmy do 2,5% tego deficytu w stosunku do PKB. Zamiast ten poziom utrzymać, a nawet jeszcze trochę zmniejszyć, rząd zaczął go zwiększać. Czyli odwraca się tendencje. W sytuacji, gdy zaczął się wzrost gospodarczy, nie wolno zwiększać deficytu. Ryzyko polega na tym, że każde zawahanie tempa wzrostu gospodarczego w Polsce albo za granicą, które będzie wpływało na Polskę spowoduje, że wyskoczymy ponad 3% tego deficytu, przyspieszymy narastanie długu, raiting nam się pogorszy, Komisja Europejska wznowi procedurę nadmiernego deficytu, wzrosną odsetki od długu i zacznie się cięcie wydatków. To jest dojutrkowa polityka - podkreślał senator. Premier Morawiecki robi plany do roku 2025 i podaje tam różne wskaźniki, nie mają one jednak nic wspólnego z tymi, które widzimy teraz.
Radio TOK FM - 31 sierpnia 2016
Powrót do "Wiadomości" / Do góry