Senator zwrócił uwagę na fakt, że na czele KERM, który istniał wcześniej przez wiele lat, stał z reguły minister finansów, jednocześnie wicepremier. - Krytykowano, że to jest dominacja księgowego nad wizjonerem, że na czele powinien stać wizjoner, a księgowy powinien liczyć. Tymczasem wszystko zależy od tego, kim jest człowiek, który lideruje. W tej chwili w KERM nie ma ministra finansów. Mamy natomiast formalnie umocowanego ministra dwóch ministerstw – rozwoju i finansów. Tego jeszcze nie było, żeby jeden minister obejmował dwa resorty. Powstaje pytanie, kto będzie faktycznie kierował ministerstwem finansów, bo Mateusz Morawiecki ma teraz taki ogrom zadań, że nie może koncentrować się wyłącznie na tym resorcie, a jest tam roboty na dwóch, a nie na jednego. Zdaniem senatora, człowiek, który skupia w ręku taką władzę, powinien być po prostu premierem.
Według Marka Borowskiego, zmiany w rządzie nastąpiły z trzech powodów. Po pierwsze, M. Morawiecki oczarował prezesa PiS opowiadając mu jak można zrobić z Polski potęgę gospodarczą. Po drugie, spowodowały je realia, które skrzeczą, czyli niedomykające się finanse. Po trzecie, wewnętrzne konflikty personalne. Jak wyjaśniał senator, ponieważ w gospodarce na razie tak naprawdę nic się nie ruszyło, zaczęło to niecierpliwić prezesa PiS. M. Morawiecki prawdopodobnie tłumaczył się, że nie ma władzy, by rozkręcić całą tę machinę. W związku z tym najpierw zajęto się ministrem Jackiewiczem i spółkami skarbu państwa, a teraz ministrem finansów, z którym M. Morawiecki „chemii nie miał”.
Zdaniem senatora, w rządzie będzie jednak dochodziło do dalszych tarć, ponieważ obietnice wyborcze są nie do spełnienia. - Min. Szałamacha odchodząc powiedział, że zostawia odpowiedzialny budżet, Morawiecki to powtarza, ale chyba nie całkiem odpowiedzialny. Czy jeżeli rząd zakłada wzrost PKB w 2017 r. o 3,4% przy inflacji 1,3% - co jest wątpliwe, bo inflacja będzie niższa albo nastąpi deflacja - a wydatków o ponad 7% to jest to odpowiedzialny budżet? Oczywiście, zakłada się też wzrost dochodów, ale równocześnie wzrost deficytu do granicy 3% i wzrost długu publicznego. W ciągu 2 lat rządów PiS – liczę rok 2017 jako założenie – średnioroczny przyrost długu publicznego przekracza 9%, podczas kiedy przez 8 lat rządów PO, która podobno strasznie zadłużała kraj, średnioroczny przyrost wynosił ok. 8 %. Przy czym wtedy były jakieś powody, kryzys, trzeba było zwiększać deficyt budżetowy, żeby ratować się przed wzrostem bezrobocia. Teraz nie ma takiej sytuacji, idzie się po prostu po bandzie - mówił senator.
Senator zwrócił też uwagę, że spółki skarbu państwa są w koncepcji M. Morawieckiego ważnym narzędziem ręcznego sterowania. - Chciałby on mieć w nich ludzi w miarę kompetentnych, ale przede wszystkim absolutnie mu oddanych, realizujących jego polecenia. To jest inny rodzaj zainteresowania spółkami niż w wypadku byłego min. Jackiewicza, który realizował różne zapotrzebowania notabli pisowskich na posady. Problem polega na tym, że to ręczne sterowanie jest bardzo ryzykowne w sensie efektywności ekonomicznej. Próbowały to robić także poprzednie rządy, ale w tej chwili zaczyna to urastać do strategicznej metody.
Radio TOK FM - 29 września 2016 r.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry