Komentując słowa i zachowanie Antoniego Macierewicza senator stwierdził, że nie może go rozgryźć do końca, ale nie ulega dla niego wątpliwości, iż jest to cynik. - Jest to człowiek inteligentny. Uważam, że absolutnie nie wierzy w żaden zamach. Rozgrywa cynicznie ten temat. Wcześniej go zaczął po to, żeby wkraść się w łaski Jarosława Kaczyńskiego, dla którego zamach jest niezwykle wygodnym rozwiązaniem, dlatego, że wyprawa do Smoleńska była polityczną odpowiedzią Lecha Kaczyńskiego na spotkanie Tuska z Putinem, myślę, że również za poradą Jarosława Kaczyńskiego. Sądzę, że Jarosław Kaczyński ma pewne wyrzuty sumienia z tym związane i koncepcja zamachu jest dla niego wygodna – nie mógł go przewidzieć. Czasami używał słowa zamach, czasami zbrodnia, a Macierewicz bez żadnych zahamowań mówi, że były wybuchy, bomby albo rakieta, sztuczna mgła itd. i wskazuje winnych. Stał się więc w pewnym sensie dla Jarosława Kaczyńskiego zagłuszaczem sumienia i jest mu w jakiejś mierze niezbędny.
Senator nie sądzi, żeby Antoni Macierewicz chciał specjalnie prowokować. - On po prostu robi to na użytek wewnętrzny nie licząc się z konsekwencjami. Jest dyskusja na temat zwrotu wraku. PiS obiecał, że go ściągnie. Teraz myślą nad skierowaniem sprawy do Trybunału Sprawiedliwości – pomysł dosyć ryzykowny i mający małe szanse, a Rosjanie mówią, że toczy się śledztwo. A dlatego tak długo, już siedem lat, bo co pewien czas z Polski dochodzą nowe koncepcje tej katastrofy i muszą je zbadać. Taka polityka w pewnym sensie uniemożliwia odzyskanie wraku, ale i daje paliwo PiS, że oto Rosja lekceważy, nie chce itd. Ale przypomnę, że to PiS obiecał, że wrak sprowadzi.
Apel do NATO, żeby zajął się Smoleńskiem to według senatora teatr absurdu. - Wrzutki tego rodzaju są zbywane uśmiechami, bo co mają powiedzieć dyplomaci? Ten, z którym rozmawiał Macierewicz, powiedział, że jest to bardzo ciekawe, jest to ważna sprawa, a Macierewicz z tego wnioskuje, że w NATO jest duże zainteresowanie i zajmą się sprawą.
Radio TOK FM - 20 lutego 2017
Powrót do "Wiadomości" / Do góry