Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 14.03.17, 16:15 / Powrót

Wielka katastrofa

To jest tak wielka katastrofa, że aż za łatwo ją krytykować - ocenił Marek Borowski w radiu TOK FM porażkę polskiego rządu w Brukseli. Senator zwrócił uwagę na absurdalne wypowiedzi min. Waszczykowskiego pytanego o to, które kraje poprą Polskę. - Mówił, że go to nie interesuje, on się tym nie zajmuje, nie kolekcjonuje tego. To by mogło paść w kabarecie i wszyscy by się śmiali. Potem minister Waszczykowski powiedział, że kraje Unii Europejskiej, które głosowały za Tuskiem, znajdowały się pod strasznym naciskiem i to trzeba zbadać. Czyli rozumiem, że nasi prokuratorzy będą przesłuchiwać tych premierów.
Marek Borowski obawia się, że ta klęska spowoduje chęć rewanżu. Min. Waszczykowski już go zresztą zapowiedział. - Jarosław Kaczyński będzie chciał pokazać, że jesteśmy twardzi, przegraliśmy bitwę, ale będą następne, przed nami wojna. Wprawdzie Polacy są w zdecydowanej większości zwolennikami bycia w Unii Europejskiej, w jej jądrze, ale nic stałego na tym świecie. Jeżeli zaczną się następne konflikty, jeżeli jako jedyne państwo będziemy stawać okoniem i uniemożliwiać przyjęcie pewnych rozwiązań tam, gdzie jest wymagana jednomyślność, efektem będzie wzrost niechęci do Polski, która to niechęć przełoży się na niekorzystne dla nas decyzje. A te, przy odpowiedniej propagandzie wewnętrznej, przełożą się na stosunek Polaków do Unii Europejskiej i procent jej zwolenników zacznie maleć - dowodził senator.
Czy można się temu przeciwstawić? Zdaniem Marka Borowskiego, tak, ale wyłącznie poprzez wyraźny opór społeczny – wychodzenie na ulice, pokazanie, że jesteśmy przeciw. To nie spowoduje zmiany działań PiS-u, ale nastroje społeczne nie będą się dzięki temu pogarszać. Trzeba przy tym obserwować, czy dalsza polityka PiS-u wobec Unii Europejskiej będzie taka jak min. Waszczykowski zagroził, czy też są to trochę strachy na Lachy, a zacznie się jakieś dogadywanie - uważa senator.
Rozważając kwestię wejścia Polski do strefy euro Marek Borowski zwrócił uwagę, że zapowiedź przez cztery państwa głębszej integracji, dotyczy stopniowego ujednolicania systemów podatkowych, fiskalnych i polityki budżetowej. Jak wyjaśniał, strefę euro rozłożyło to, że przy wspólnej walucie i Europejskim Banku Centralnym, polityki budżetowe poszczególnych krajów były odrębne. Nikt nie kontrolował przestrzegania postanowień z Maastricht i nie było sankcji, kiedy przekraczano bariery, jak np. Grecja. - Czekać aż to się wszystko ureguluje? Trochę jeszcze poczekać trzeba, ale nie można do momentu aż oni wszystko zintegrują. Bo wtedy my wchodząc tam (do strefy euro) musielibyśmy dokonać zmian, które byłyby wstrząsem - podkreślał.
Czego nam dzisiaj brakuje, żeby wejść do strefy euro i na czym polega, zdaniem senatora, ryzyko takiego kraju jak Polska? - Problemem jest to, że PiS prowadzi politykę finansową na granicy. Deficyt budżetowy wynosi blisko 3% PKB, dług rośnie szybciej niż poprzednio. Gdybyśmy teraz weszli do strefy euro – spełniamy w gruncie rzeczy różne warunki – i pojawiłby się jakiś kryzys wewnątrzunijny to nie mamy się czym bronić. Są tu ekonomiczne bariery, których się nie przeskoczy. W sytuacji, w której pojawia się kryzys wewnętrzny kraj może się bronić, kiedy ma niski deficyt budżetowy, bo wtedy może go zwiększyć - mówił senator.
Wybory w TOK-u - 12 marca 2017

Powrót do "Wiadomości" / Do góry