Senator przypomniał w rozmowie z Radiem dla Ciebie, że od 2007 r. uposażenie posłów nie uległo zmianie. W związku z tym stosunek uposażenia poselskiego do przeciętnej płacy radykalnie się zmienił. W 1997 r., kiedy uchwalono odpowiednią ustawę, wynosił on 5 do 1 i według senatora był zbyt wysoki. Potem systematycznie malał i w tej chwili to jest mniej więcej 2,5 do 1. - Można podjąć dyskusję, czy taka relacja jest dobra czy zła. Trzeba przywołać przykłady zagraniczne, pokazać...gdyby to była poważna dyskusja, to z jej rezultatami trzeba by się zgodzić. Natomiast tutaj mamy próbę ratowania politycznego wizerunku PiS po tych nieszczęsnych nagrodach. Tego nie było w historii demokratycznej Rzeczpospolitej, żeby wypłacać tej wysokości nagrody ministrom i jeszcze sobie, jak zrobiła to premier Szydło - mówił senator.
Zdaniem Marka Borowskiego najbardziej żenujące jest w tym wszystkim zachowanie Jarosława Kaczyńskiego, który najpierw stwierdził, że nic nie wiedział o nagrodach. Potem, kiedy się dowiedział, oświadczył w wywiadzie dla przyjaznego portalu informacyjnego braci Karnowskich, że to nie jest żaden skandal. Następnie zachęcał panią premier, żeby ostro wystąpiła w tej sprawie (pokazała pazurki). - Kiedy pani premier z niezwykłą butą, arogancją - której miało nie być - stwierdziła, że te nagrody się po prostu należą i wybuchła ogromna afera polityczna, spadek notowań PiS, Jarosław Kaczyński nagle wycofuje się z tego wszystkiego i twierdzi, że on nigdy tego nie mówił, nie zachęcał też pani premier. Moralnie to jest upadek. Tak nie wolno - podkreślał senator.
W ocenie Marka Borowskiego cała ta akcja nie uratuje notowań PiS. - Prezes Kaczyński traktuje wyborców, społeczeństwo jak bezwolną masę reagującą na różne zagrywki jak pies Pawłowa, który na dzwonek biegł do miski, bo wiedział, że tam będzie jakiś pokarm. Społeczeństwo takie nie jest. Pozytywnie reaguje na to, że np. lepiej się rozwiązuje problem pomocy rodzinom biednym, czy że jest mniej oszustw podatkowych. To trzeba rządowi oddać. Natomiast akcja wokół nagród to jest próba takiego chytrego podejścia. Ten przypadek pokazał, że różne tego rodzaju sytuacje mogą się dziać w przyszłości. Widać, że hasło, pod którym PiS szło do wyborów – pokora, uczciwość, to była pewna maska. W sprawie VAT rząd ma sukces, ale takimi pociągnięciami jak ostatnio niszczy się ten wizerunek.
Senator zwrócił uwagę na tłumy członków rodzin rządzących, które obsiadły masę stanowisk w spółkach Skarbu Państwa, w zarządach, radach nadzorczych, stanowiska dyrektorskie. - Tam bez przerwy trwa jakaś kotłowanina, ostatnio w KGHM, gdzie nie można wyłonić kierownictwa, odwołano dotychczasowego szefa, unieważniono konkurs na prezesa, do którego zgłosiło się 30 kandydatów. Wcześniej nie odbywało się to w aż takiej skali. Jeżeliby prezes chciał, żeby było sprawiedliwie, to powinien zarządzić pod tym kątem solidną czystkę we wszystkich spółkach SP - uważa senator.
Zdaniem Marka Borowskiego, komisja w sprawie wyłudzeń VAT nie jest potrzebna. - Kwestie podatkowe są skomplikowane. Nie widzę wśród posłów 9 – 11 osób, a tyle powinno być w komisji, które się na tym znają. Są może 2-3, a i to w opozycji. W PiS nie ma fachowców w tej dziedzinie. Wygląda to na chęć przykrycia wizerunkowej katastrofy. Próbuje się też oskarżyć b.wiceministra Kapicę, że nie przeciwdziałał oszustwom w branży gier hazardowych. A był on tym, który się naraził grupom, które na hazardzie robiły interesy. Te zarzuty wyglądają na dęte.
- PiS coraz silniej idzie w kierunku przeszłości, a nie przyszłości. Próbuje ratować swój wizerunek kolejnymi komisjami śledczymi, żeby pokazać, jak źli byli poprzednicy i na tym tle oni są lepsi. To jest zła droga - podsumował senator.
Radio dla Ciebie - 6 kwietnia 2018
Powrót do "Wiadomości" / Do góry