Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 21.01.19, 21:06 / Powrót

Zaczęło się chyba od dziadka w Wehrmachcie

Kiedy to wszystko się zaczęło? Jestem w polityce dostatecznie długo, właściwie od początku demokratycznych przemian. Na początku było źle – mówię o latach 1990 – 1991, mniej więcej do 1993 roku. O tyle źle, że agresja i mowa nienawiści – wtedy się tego tak nie nazywało – była skoncentrowana na lewicy postkomunistycznej. Też tego doświadczałem. Ale to stopniowo ustępowało i lata 90. były w zasadzie wychodzeniem z tego. Wszystkie strony rozumiały potrzebę pewnych standardów we wzajemnym krytykowaniu się, chociaż były ostre polemiki, dyskusje. Myślę, że pierwszy raz złamano tę zasadę - i to było szokujące - w 2005 r., kiedy Jacek Kurski ogłosił, że Donald Tusk, kandydat na prezydenta, przeciwnik Lecha Kaczyńskiego w wyborach, miał dziadka w Wehrmachcie. Pierwszy raz coś takiego zostało powiedziane. Tak jak on to przekazał, to była nieprawda, bo dziadek Tuska nie był hitlerowcem. Został wcielony do Wehrmachtu tak jak wielu Kaszubów w tym czasie. Potem uciekł stamtąd i nie brał udziału w żadnych mordach, przestępstwach itd. Zresztą w ogóle co to ma do rzeczy. Zdaje się, że to Donaldowi Tuskowi nie pomogło – zostało w ostatniej chwili ogłoszone, przyjęte przez część opinii publicznej. I to był chyba początek - mówił Marek Borowski w telewizji Superstacja.
Andrzej Lepper trochę wcześniej ogłosił, że „Wersal się skończył”, ale on był takim samorodkiem. Też oskarżał różnych ludzi, ale to było trochę co innego, bo Leppera wszyscy traktowali jak kogoś, kto wchodzi do cudzego mieszkania w zabłoconych butach i nie uważa za stosowne, żeby je zdjąć. Natomiast kiedy Jacek Kurski – kiedyś jeden z działaczy solidarnościowych - coś takiego palnął, to to był szok.
A później była tragedia smoleńska. I ona w zasadzie była główną cezurą. Dlatego że w momencie, w którym z wypadku, z katastrofy zrobiono zbrodnię i zaczęto oskarżać innych ludzi, nazywać ich zdrajcami, mordercami, to to absolutnie przechyliło szalę.
Czy są szanse na zatrzymanie tego szaleństwa? Tak zupełnie, to nie, dlatego, że są ludzie, którzy się z tego nie wyzwolą. Może to ulec pewnemu złagodzeniu do wyborów. Jeśli chodzi o PiS, bo ono niestety w ostatnim okresie jest tym głównym rozdającym brzydkie karty, będą musieli język złagodzić, bo im to zaszkodzi.
Senator odniósł się również do wypowiedzi ministra Ziobry o karze dożywocia, jaką powinien dostać zabójca prezydenta Adamowicza. - Niestety, mamy takiego ministra sprawiedliwości jakiego mamy. To jest nieszczęście. Nie dość, że łamie konstytucję na każdym kroku, usprawiedliwia to, szerzy różnego rodzaju kłamstwa – byłem tego świadkiem w Senacie - to na dodatek jako minister sprawiedliwości w swojej polityce ma jedno hasło: wyższe kary. Poza tym minister sprawiedliwości nie powinien się wypowiadać, jaka powinna być kara. My możemy mieć takie przekonanie, ale nie minister sprawiedliwości. Minister Jaki powiedział, że Stefan W. został skazany na zbyt niską karę. Co za absurd. Jakby posiedział rok lub dwa dłużej nic takiego by się nie stało?
Superstacja - 18 stycznia 2019

Powrót do "Wiadomości" / Do góry