Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 06.02.19, 18:27 / Powrót

Kto leczy kaca

Okazuje się, że „Zniewolony umysł” Czesława Miłosza to nie tylko historia - pisze Marek Borowski w tygodniku POLITYKA.

Na temat tragicznej śmierci Pawła Adamowicza wypowiedziano już tysiące słów – mądrych i głupich, wzruszających i cynicznych, szczerych i obłudnych. Nie będę do tego dokładał swoich ocen, jest jednak pewne wydarzenie, którego przebieg bardzo mnie poruszył i zmartwił. Mam na myśli sławetną uchwałę Senatu przyjętą w związku z tym morderstwem. Doszło, jak wiadomo, do sporów o słowa, którymi izba wyższa miała uhonorować zmarłego. Chcę od razu powiedzieć, że nie widzę nic gorszącego w różnicy zdań, jeśli w grę wchodzi ocena polityka, zwłaszcza wyrazistego, niewahającego się za życia wchodzić w ostre spory ideologiczne. Co dla jednych jest zaletą, dla drugich wadą. Pojawiły się więc dwa projekty uchwał: pierwszy, podkreślający liczne walory i zasługi zmarłego – autorstwa senatorów PO, i drugi, ograniczający się do CV Pawła Adamowicza – autorstwa senatorów PiS. Podjęto próbę stworzenia wspólnego, kompromisowego tekstu. Udało się – specjalny zespół z udziałem prominentnych senatorów PiS (w tym szefa klubu senatorskiego tej partii) wypracował taki projekt. Senatorowie PO zrezygnowali z wymieniania niektórych cech i zasług prezydenta Adamowicza, senatorowie PiS zgodzili się na określenie Go jako „człowieka dobrego i wrażliwego, otwartego na losy innych ludzi” oraz – bez wskazywania winnych – na „sprzeciwienie się mowie nienawiści i przemocy w każdej formie”. Wszystko szło zatem w dobrym kierunku, gdy okazało się, że te sformułowania są nie do przyjęcia dla posła Terleckiego, a pewnie i dla samego prezesa Kaczyńskiego. Krótkie „nie” od tych panów i senatorowie PiS położyli uszy po sobie, wycofali się z uzgodnień bez słowa uzasadnienia i przeforsowali projekt typu „był, żył, sprawował funkcje i tragicznie zginął”.
Dlaczego o tym piszę? Bo to już drugi w ostatnim czasie przypadek, gdy senatorowie PiS rezygnują z własnego zdania na polecenie „z góry”, przy czym najistotniejsze jest to, że „góra” nie zamierza wyjaśniać powodów swojej decyzji. Przypadek pierwszy to słynne ponowne głosowanie nad kandydaturą Agnieszki Dudzińskiej na rzecznika praw dziecka, kiedy to po pełnej pochwał debacie senatorowie PiS jak jeden mąż zagłosowali przeciw, choć żaden nie wiedział dlaczego – po prostu taki był rozkaz! Nie jestem naiwny, wiem, co to jest dyscyplina partyjna, ale wiem także, że żaden poważny i szanujący się polityk nie pozwoliłby na narzucanie mu sposobu postępowania bez przedstawienia sensownego uzasadnienia. Oczywiście w Sejmie są całe tabuny posłów, którzy nie wypracowali sobie żadnej pozycji zawodowej, boją się życia poza parlamentem i są gotowi wykonać każde polecenie, aby tylko nie rozgniewać cesarza. W Senacie wszakże jest inaczej. Znacząca liczba senatorów partii rządzącej to rektorzy i profesorowie uczelni wyższych, dobrzy prawnicy, znani i zasłużeni lekarze, inżynierowie z dorobkiem naukowym – stać ich na własne zdanie, bo mają dokąd wrócić. Nie wierzę, że nie dostrzegają szkodliwości tych poleceń, tym bardziej że niektórzy mówią o tym w kuluarach, a mimo to poddają się tej upokarzającej procedurze. Okazuje się, że „Zniewolony umysł” Czesława Miłosza to nie tylko historia.
Ten wojskowy dryl doskonale współgra z autorytarnym systemem rządów PiS. Co więcej, uważam, że te dwa zjawiska warunkują się wzajemnie, pierwsze wymusza drugie i odwrotnie. Oznacza to jednak także coś jeszcze: partie opozycyjne, które krytykują autorytaryzm władzy i obiecują demokrację po wygraniu wyborów, same nie mogą być zarządzane w sposób autorytarny, bo z dużym prawdopodobieństwem tak samo będą rządzić państwem. To jeszcze nie stwierdzenie faktu, ale już przestroga.
***

Polska służba zdrowia nie ma dobrej opinii wśród pacjentów. Chorzy w szpitalach leżą na korytarzach i w przepełnionych salach (konsekwencją są kłótnie i zmuszanie mniejszości do oglądania albo „Faktów”, albo „Wiadomości”), brakuje pielęgniarek, a te, co jeszcze pracują, są przemęczone i z tego powodu robią lewatywę nie tym pacjentom, co trzeba. Ostatnio jednak coś „drgnęło w temacie”. Minister zdrowia wyszedł naprzeciw postulatom pielęgniarek i podpisał zarządzenie, w myśl którego na każde 10 łóżek w szpitalu powinno – w zależności od rodzaju oddziału – przypadać od 6 do 9 pielęgniarek, podczas gdy dzisiaj jest tylko pięć, albo i mniej. Aby osiągnąć pożądany wskaźnik, dyrektorzy szpitali powinni zatem zatrudnić więcej pielęgniarek. Genialne pociągnięcie resortu zdrowia polegało jednak na tym, że nie dano im na ten cel pieniędzy i dyrektorzy – aby osiągnąć wymagany przepisami wskaźnik - zaczęli zmniejszać liczbę łóżek, np. przenosząc je do piwnicy, a w konsekwencji ograniczać liczbę przyjęć do szpitali. Szybko więc zniknęli chorzy, leżący na łóżkach w korytarzu, jeszcze trochę, a dojdzie do takiego rozpasania, że w salach będzie leżało tylko po dwóch pacjentów, co sprawi, że jednego dnia w TV obejrzą Holecką, a drugiego - Pochanke. Dzięki temu rozwinie się dialog społeczny i wzrośnie potencjał zgody narodowej. W efekcie będziemy więc mieli to, czego od lat domagali się obywatele: zrelaksowane, energetyczne pielęgniarki i zadowoleni z godnych warunków pacjenci. Oczywiście natychmiast pojawili się malkontenci, pojękujący coś o wydłużeniu się kolejki oczekujących na miejsce w szpitalu. Nie rozumieją, że każdy normalny człowiek woli przebywać w domu i do szpitala mu niespieszno.
Wyborczy poker obietnic właśnie się rozpoczął. Grę otworzyła Platforma, wkładając do puli ok. 25 mld zł (niższe podatki i dodatki do płac). PSL zagrał wyżej i rzucił na stół 30 mld zł (emerytury i renty bez podatku, czyli to co brutto - ma być „do ręki”). Bliżej nieokreśloną, ale solidną kwotę 30-35 mld zł (1600 zł emerytury dla każdego bez względu na staż pracy) zadeklarował Biedroń. Wszystkich przebiła Nowoczesna, niedbałym ruchem zwiększając pulę o 40 mld zł (podwyższenie kwoty wolnej w PIT do 15 tys. zł). Przy stole nie ma jeszcze gracza reprezentującego PiS, ale niedługo się pojawi i na pewno mocno wejdzie do gry.
Jakieś szaleństwo ogarnęło polską politykę! Miliard w środę, miliard w sobotę, w niedzielę wyborczą zabawa do rana, a w poniedziałek ktoś będzie miał potężnego kaca. Niestety, na przyjęcie do szpitala będzie musiał sporo poczekać.
POLITYKA - 5 lutego 2019

Powrót do "Wiadomości" / Do góry