Ugrupowania trzymające się wartości demokratycznych muszą stoczyć walkę z partią, która nie kryje, w jakim kierunku będzie szła. PiS nie tylko będzie chciało utrwalić wszystkie niegodziwości, których się dopuściło, ale też dokończyć reformy i – jak zapowiedział prezes – wprowadzić kilka nowych pomysłów. Dokończenie reform oznacza wzięcie pod but sądów. PiS liczy, że powtórny wybór będzie legitymizował te działania w oczach UE – Morawiecki będzie mógł powiedzieć: mieliście zastrzeżenia, ale zobaczcie, ludziom się to podoba.
Natomiast te nowe pomysły to państwo korporacyjne - czyli de facto odwołanie do idei włoskiego faszyzmu. To państwo, w którym oczywiście odbywają się jakieś wybory, niemniej opozycja, o ile w ogóle istnieje, ma niewiele do powiedzenia, a różnego rodzaju stowarzyszenia są pacyfikowane, bo ogólna idea zakłada, że jesteśmy jedną wielką rodziną, na czele której stoi ojciec, wódz, duce. Nie można w związku z tym wychodzić na ulice, protestować, potrząsać tym ustrojem. To uchodzi za szkodliwe – sprawy trzeba załatwiać wewnątrz, oczywiście pod światłym przewodnictwem wielkiego wodza.
Jak się przed tym bronić? Najlepiej byłoby wygrać wybory. No, ale to jest rzecz niepewna. W takim razie trzeba zrobić maksymalnie dobry wynik. Jeżeli PiS zdobędzie tylko niewielką większość, będzie miało słabą pozycję, aby realizować plan prezesa. Pod jednym wszakże warunkiem: że KO, Lewica i PSL (jeśli wejdzie) będą wreszcie ściśle ze sobą współpracować.
Marek Borowski
POLITYKA - 8 października 2019
Powrót do "Wiadomości" / Do góry