Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 20.08.20, 20:09 / Powrót

MODA NA RUCHY

Widmo krąży nad Polską! Widmo ruchów obywatelskich - pisze Marek Borowski w najnowszym numerze tygodnika Polityka. Pierwszy był PiS, bo czymże innym, jak nie ruchem obywatelskim są wyznawcy ojca dyrektora czy Kluby „Gazety Polskiej”? Teraz szykują się Hołownia i Trzaskowski.Tylko patrzeć, jak w ich ślady pójdzie lewica i ludowcy, a i Konfederacja może pochwalić się krótko ostrzyżonym i stosownie wytatuowanym ruchem obywatelskim w koszulkach z napisem „Śmierć wrogom ojczyzny!”. Jeśli ta wizja się ziści, będziemy świadkami nie tylko wojen i wojenek między partiami (do czego niestety już przywykliśmy), ale także między ruchami obywatelskimi - co wyniesie naszą demokrację na jeszcze wyższy poziom. To oczywiście skrajna i przejaskrawiona perspektywa, ale dobrze pokazująca, że tworzenie ruchów obywatelskich przez każdą partię z osobna to droga donikąd. Partie mogą co najwyżej (i jest to nawet wskazane) tworzyć zaplecze złożone z sympatyków, czyli ludzi, którzy popierają główne tezy programowe danego ugrupowania, ale z różnych powodów nie chcą czy nie mogą angażować swojego czasu lub nazwiska w działalność stricte partyjną.
Opozycyjnym partiom demokratycznym powinno chyba jednak chodzić o stworzenie wielkiego, milionowego ruchu obywatelskiego, którego członkowie mieliby różne poglądy na wysokość podatków, politykę socjalną czy mieszkaniową (w związku z czym głosowaliby na różne partie), ale łączyłaby ich odmienna od praktykowanej przez PiS wizja państwa i społeczeństwa. Państwa, które powinno dbać o prawa i wolności obywatelskie, o praworządność, o samorządność, o dobre funkcjonowanie wszystkich instytucji kontroli władzy, wreszcie o zwykłą uczciwość i transparentność rządzenia. Oraz społeczeństwa: pluralistycznego, szanującego różne poglądy, wyznania i inne odmienności; w którym nikt nikomu nie narzuca sposobu życia i definicji szczęścia, otwartego na inne nacje i rozumiejącego wyzwania stojące przed Polską i naszą planetą.

Myli się jednak ten, kto sądzi, że wystarczy rzucić te hasła, a ludzie masowo będą się garnąć do działania. Tak właśnie opozycja postępowała przez ostatnie pięć lat - ze skutkiem wiadomym. Najpierw trzeba tę wizję skonkretyzować, opracować przepisy i mechanizmy, które będą gwarantowały jej realizację, poddać publicznej otwartej dyskusji, a wtedy jest szansa, że takiej wizji obywatele zechcą aktywnie bronić. I tu dochodzimy do roli partii politycznych, a i indywidualnie Rafała Trzaskowskiego. Otóż ta skonkretyzowana wizja, swoista Magna Charta demokratycznej Polski, jeśli ma zostać zaakceptowana przez różne środowiska opozycyjne, musi być wspólnym dziełem zarówno Borysa Budki, jak i Szymona Hołowni, Władysława Kosiniaka-Kamysza i liderów Lewicy. Rafał Trzaskowski powinien zainicjować takie spotkanie i rozmowy. Nie jako przedstawiciel Platformy Obywatelskiej, ale jako polityk, na którego zagłosowało 10 mln ludzi, zwolenników nie tylko PO, ale także PSL, Lewicy czy Szymona Hołowni.
Jeśli w tych, elementarnych dla ustroju i praw obywatelskich, kwestiach opozycja nie będzie w stanie się porozumieć, to droga do zaprowadzenia w Polsce modelu węgierskiego zostanie ostatecznie otwarta. Z kolei sukces tej inicjatywy jest warunkiem przeciwstawienia PiS-owi za trzy lata - jeśli sytuacja będzie tego wymagać -wspólnej listy demokratycznej opozycji w wyborach do Sejmu (co do Senatu, to ścieżka już została przetarta). O takiej opcji wspominali ostatnio i Budka, i Trzaskowski. Problem w tym, że kiedy rok temu zaproponowałem takie rozwiązanie, nie zgodził się na to Kosiniak-Kamysz, mimo że elementem porozumienia miało być wystawienie go jako wspólnego kandydata opozycji w wyborach prezydenckich! Dziś pewnie tego bardzo żałuje. Podobno uczymy się na błędach - oby tylko ta nauka trwała nie dłużej niż trzy lata.
Polityka - 19 sierpnia 2020

Powrót do "Wiadomości" / Do góry