Dekonstrukcja zaczęła się od majowych wyborów, kiedy to na litym gmachu Zjednoczonej Prawicy pokazała się pierwsza rysa. Uspokojony zwycięstwem Dudy prezes postanowił przypodobać się młodzieży i znienacka wrzucił do Sejmu tzw. ustawę futerkową. Rysa znacząco poszerzyła się, a spadający gruz poranił wielu mieszkańców tego gmachu. Młodzieży pan prezes nie przyciągnął, wielu rolników od PiS-u odciągnął, Ziobro i Gowin stanęli okoniem, a część wiernych do tej pory akolitów trzeba było zawiesić. Ale Kaczyński nie znosi porażek, gdy mu się coś nie uda, stara się dokręcić śrubę komu innemu, na innym polu. W masochistycznym zapamiętaniu wydał więc stosowne polecenie swojemu „odkryciu towarzyskiemu”, „odkrycie” wydało wyrok - i mamy to, co mamy.
To już nie jest rysa, to potężna wyrwa w pisowskim gmachu, jak po wybuchu gazu. Teraz ci wszyscy nadęci „obrońcy życia człowieka” (kobieta to dla nich nie człowiek) biedzą się, jak zatkać tę dziurę i jak na razie używają do tego taśmy klejącej, bo jak inaczej nazwać prezydencki projekt antyaborcyjny - równie barbarzyński, co i„wyrok” pani Przyłębskiej.
W tej sytuacji pojawiają się pytania o postawę opozycji. Jest tu kilka kwestii. Po pierwsze, Morawiecki mnoży zaproszenia do rozmów i konsultacji. Uważam, że dopóki nie przeprosi za skierowane pod adresem opozycji obelgi swojego wicepremiera („jesteście przestępcami” ), żadnych gabinetowych rozmów być nie może. Non possumus.
Kwestia druga to stosunek do projektu prezydenckiego. Na pewno nie można za nim głosować ani go ulepszać, bo jeszcze bardziej zaostrza on dotychczasowe, już i tak niezwykle restrykcyjne, prawo antyaborcyjne. Głosowanie przeciw byłoby uzasadnione, ale mogłoby się okazać, że projekt upadnie i w mocy pozostanie „wyrok” w praktyce całkowicie zakazujący aborcji. Można wreszcie nie wziąć udziału w głosowaniu, gdyż projekt budzi kontrowersje w samej Zjednoczonej Prawicy, kłócą się między sobą dwa pisowskie obozy, a że oba są opozycji niemiłe, to nie należy pomagać żadnemu z nich. Przed podjęciem decyzji warto jednak zapytać o zdanie protestujące kobiety.
I wreszcie po trzecie, PiS stara się dzielić i rozgrywać opozycję od wielu lat, wykorzystując w tym celu indywidualne ambicje ich liderów. Dlatego teraz, gdy Zjednoczona (?) Prawica rozrywana jest przez wewnętrzne sprzeczności, opozycja demokratyczna powinna zacieśnić współpracę. Za konieczne i pilne uważam w związku z tym powołanie przez KO, Lewicę i PSL w Sejmie Komitetu Porozumiewawczego. Komitet spotykałby się systematycznie i ustalał, w miarę możliwości, wspólne stanowisko wobec działań rządu i pisowskiej większości. Taka współpraca jest bardzo oczekiwana przez wyborców, dała kiedyś zwycięstwo w Senacie, a że pokonać PiS można, tylko działając wspólnie, trzeba zacząć praktykować tę współpracę jak najszybciej. Wybory już za trzy lata - albo jeszcze szybciej.
POLITYKA - 9.11.2020
Powrót do "Wiadomości" / Do góry