Dobrze, powie zwolennik oczekiwania na wiosenne przesilenie, ale jest jeszcze gospodarka, a ta na pewno zacznie rzęzić. O, święta naiwności! Gospodarka odżyje, a że bazą dla porównań będą martwe miesiące z 2020 r., przejściowo może się pojawić nawet dwucyfrowe tempo wzrostu. Ale może przygniecie nas dług publiczny, powstały z rozrzucania pieniędzy z helikoptera kilka miesięcy temu i jeszcze raz za 2-3 miesiące? Nic podobnego! Przyrost długu jest rzeczywiście spory, ale jest to dług bardzo tani, a wierzycielem jest NBP, który na pewno rządowi krzywdy zrobić nie pozwoli. Tak więc będziemy mieli powrót do normalnego życia i dobre wskaźniki gospodarcze, napędzane środkami unijnymi z Funduszu Odbudowy. Nad tym wszystkim unosił się będzie św. Mateusz, informując przez swoje medialne tuby o swoim niebywałym geniuszu oraz sukcesie, którego nam wszyscy zazdroszczą.
Oczywiście oszalały prezes może zawetować budżet, a rząd spartolić szczepienia, ale jeśli nie, to przedstawiony scenariusz radzę wziąć pod uwagę i dopasować do niego strategię. Tymczasem na opozycji dominuje oczekiwanie, że jabłka same wpadną do koszyczka i trwa przepychanka, kto lepiej ustawi się pod drzewem. Zamiast współpracy, ciągłe pretensje i dąsy. Dobra współpraca istnieje tylko w Senacie, ale i tu jest podważana. „Szansa na stworzenie w Senacie wspólnoty wartości i celów została pogrzebana” - stwierdził wicemarszałek Zgorzelski z PSL. Tę kuriozalną tezę wywiódł z różnicy poglądów w sprawie tzw. ustawy futerkowej, choć przecież właśnie dzięki KO Senat przyjął poprawki, które przesądziły o jej niewejściu w życie! W sprawie unijnego budżetu to koalicyjna większość w Senacie zdołała przyjąć ostrą uchwałę wzywającą rząd do rezygnacji z weta, podczas gdy w Sejmie trzy partie nie zdołały nawet opracować wspólnego projektu uchwały i każda wniosła własny. Teraz PSL proponuje zaznaczyć jakoś w konstytucji członkostwo Polski w UE. Zamiast powołać zespół do oceny tej propozycji, w pozostałych partiach już zaczęło się kręcenie nosem. Był taki rysunek w „Angorze”, na którym zdumieni Krzyżacy patrzą na walczących między sobą polskich rycerzy: „Jak to? Zaczęli bez nas?”. Naprawdę, PiS nie musi się martwić.
POLITYKA - 9.12.2020
Powrót do "Wiadomości" / Do góry