Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 20.05.21, 19:18 / Powrót

Walka na kije

Cytowanie samego siebie to obyczaj godny najwyższego potępienia. Z drugiej strony jest to jedyna obrona przed zarzutem:„Teraz to mówisz? Trzeba było mówić wcześniej!” - pisze Marek Borowski w najnowszym numerze tygodnika POLITYKA. No więc niechętnie, ale jednak, zacytuję fragmenty mojego felietonu sprzed prawie pół roku (POLITYKA 50/20). „Zima wasza, wiosna nasza - zdają się mówić politycy opozycji. (...) Ale ja proponuję rozważyć inny scenariusz. (...) Koronawirus zacznie już na przełomie kwietnia i maja zanikać i nagle słoneczko zaświeci nad umęczonym narodem. (...) Gospodarka odżyje, napędzana środkami unijnymi z Funduszu Odbudowy. Nad tym wszystkim unosił się będzie św. Mateusz, informując przez swoje medialne tuby o swoim niebywałym geniuszu (...). Tymczasem jednak na opozycji dominuje oczekiwanie, że jabłka same wpadną do koszyczka i trwa przepychanka, kto lepiej ustawi się pod drzewem. Zamiast współpracy, ciągłe pretensje i dąsy”.

Jakże się więc ucieszyłem, gdy w Rzeszowie zobaczyłem czterech liderów zachwalających wspólnego kandydata na prezydenta miasta. Nareszcie, pomyślałem. Niestety krótko po tym zza chmur ukazała się Agnieszka Osiecka i przypomniała, że:„Co się polepszy, to się popieprzy”. I rzeczywiście. Przy okazji debaty nad ustawą o FO doszło do wzajemnych pretensji, niepotrzebnych wyzwisk i wulgaryzmów, zwłaszcza między KO a Lewicą. Praprzyczyną nieporozumień stała się koncepcja obalenia władzy PiS nie w wyborach, ale przez odwrócenie sojuszy. Przyszły rząd miał opierać się na wszystkich partiach opozycyjnych (z Konfederacją włącznie) oraz na wyłuskanym ze Zjednoczonej Prawicy Porozumieniu Gowina. Zagorzałym zwolennikiem tej koncepcji był Władysław Kosiniak-Kamysz, ale tej - przyznaję, pociągającej wizji - ulegli także liczni moi partyjni koledzy.Tymczasem była to koncepcja nierealna, a nawet gdyby jakimś cudem okazała się realna - niebezpieczna. Była nierealna, bo w najlepszym razie opozycja gromadziła tylko 228 głosów, a i to przy założeniu, że przyłączy się pięciu posłów Polski 2050 i cała dwunastka gowinowców. Była jednak także niebezpieczna - o paradoksie! - gdyby się powiodła! Nowy rząd, wiszący na góra jednym głosie, opierający się na takiej mozaice politycznej, rozdzierany wewnętrznymi sprzecznościami i mający przeciwko sobie prezydenta - ku radości Kaczyńskiego - szybko by się skompromitował. Kiedy przed tym przestrzegałem, słyszałem: „Ależ nie zamierzamy długo rządzić. Dwa, trzy miesiące i rozpisujemy wybory”. Świetny plan, miał tylko jedną wadę: tych wyborów nie dałoby się rozpisać. To nie Wielka Brytania, gdzie premier urządza wybory, kiedy chce. U nas potrzeba 2/3 głosów poselskich, a Kaczyński na pewno by ich nie dał.„Chcieliście rządzić - to rządźcie!”- aż do pełnej kompromitacji.

Z tej koncepcji, po wstępnych rozmowach, trzeba się było szybko wycofać. Niestety połączono ją także z innym pomysłem: głosowaniem przeciw pieniądzom z UE, aby może coś na PiS wymusić, a przy okazji wykazać rozpad rządu i tym łatwiej przejąć władzę. Nie wszystkim się to musiało podobać. Reszta to już konsekwencje i ambicjonalne zagrywki - także ze strony Lewicy.

Nauka z tego taka, żeby nie chodzić na skróty. Wybory są za 2,5 roku i trzeba opracować opozycyjną strategię na cały ten czas, zwłaszcza w warunkach nowego zestawu pisowskich obietnic. Wbrew czarnowidzom uważam, że opozycja ma szanse, ale ten etap walki na kije trzeba już zakończyć. Może Kosiniak-Kamysz (w końcu to on miał być premierem nowego rządu) zaprosi pozostałych liderów na tajne spotkanie, aby pogadać o przyszłości i ustalić jakiś kodeks wzajemnego postępowania. Już się popieprzyło, to może się teraz polepszy?

POLITYKA - 19.05.2021

Powrót do "Wiadomości" / Do góry