Czy można kupić interpelację?Zdarza się, że poseł dostaje do podpisu gotowca. Pismo, które powstawało nie na biurku parlamentarzysty, czasem nawet nie w jego biurze poselskim - mówi w wywiadzie dla
Dziennika Gazety Prawnej senator
Marek Borowski. - Co taki wybranek narodu z tego ma trudno powiedzieć.
Zdaniem senatora, ponad 900 interpelacji to jest gra na pokaz, zaprzeczenie idei interpelacji. - Musi się to sprowadzać do tego, że jeszcze nie przyjdzie odpowiedź na jedną, a już się pisze kolejną. W efekcie trudno panować nad tym, co się podpisało, a przede wszystkim traci się kontrolę nad meritum. Owszem, w czasie kadencji interpelacji może się nazbierać kilkadziesiąt. Ale to powinny być sprawy, które się śledzi i pilotuje. Bo na ogół pierwsza odpowiedź resortu, do którego poseł występuje, nie jest satysfakcjonująca.
Zobacz wywiadPowrót do "Wiadomości" /
Do góry