Senator uważa, że kluczową kwestią w sprawie Pegasusa jest to, że Jarosław Kaczyński przyznał, że doszło do zakupu, a nietransparentny sposób nabycia Pegasusa wskazuje na to, że Zbigniew Ziobro chciał zachować naturę transakcji w tajemnicy przed niektórymi kolegami z rządu Zjednoczonej Prawicy.
- Wyraźnie widać, że ta broń cybernetyczna została kupiona z naruszeniem prawa, można powiedzieć: nielegalnie. Wydaje się, że ten tryb zakupu miał na celu także uniknięcie informowania o tym nie tylko komisji specjalnej w Sejmie, która się zajmuje służbami, ale także części członków rządu – ludzi, którzy być może będą na politycznym celowniku służb.
Senator uważa, że błędem jest postrzeganie ataków Pegasusem jako problemu opozycji. Na baczności powinni się mieć – przekonuje – także przedstawiciele obozu władzy.
– Grupa, która trzyma ten instrument w ręku, jest niezwykle niebezpieczna nie tylko dla opozycji. On może być wykorzystywany także wobec nieposłusznych czy stwarzających problemy członków koalicji rządzącej - tłumaczy. Jego zdaniem, w grupie trzymającej władzę wyodrębniła się nadgrupa, która trzyma w szachu wszystkich pozostałych – a przynajmniej ma takie możliwości. – To jest pan Ziobro, pan Kamiński, pan Wąsik i CBA – wylicza.
Marek Borowski przekonuje, że Fundusz Sprawiedliwości – z którego w 2017 roku po cichu dano CBA pieniądze na Pegasusa, mimo że prawo przewiduje, iż CBA może być finansowane jedynie z budżetu państwa – od początku był prywatną skarbonką Ziobry. Stał się nią, ponieważ jako minister sprawiedliwości wydał on rozporządzenie o Funduszu Sprawiedliwości, w którym wprost, choć urzędowym językiem, napisał a ja mogę wydawać pieniądze na co chcę. Chodzi o paragraf 11, który mówi, że „W uzasadnionych przypadkach możliwe jest zawarcie umowy na powierzenie zadania nieobjętego programem lub naborem wniosków”. W ten sposób – twierdzi senator – lider Solidarnej Polski własnym podpisem zwolnił się z konieczności przestrzegania zasad regulujących wydawanie pieniędzy podatników – a więc może dysponować środkami bez konkursu ofert, bez kryteriów, a nawet bez trzymania się zadań, które ma realizować Fundusz.
- Wszystkie te okoliczności pokazują z czym mamy do czynienia: to jest mafijna ośmiornica – mówi senator a jedną z jej macek jest TVP, która prezentowała zmanipulowane SMS-y Krzysztofa Brejzy.
Marek Borowski podkreśla, że na tym etapie nie jest jeszcze jasne, czy preparowanie fałszywek odbywało się na poziomie CBA czy TVP, czy też była to wspólna operacja. Przyznaje, że nie jest widzem tej stacji, więc podczas posiedzenia Komisji, na której odegrano archiwalne fragmenty materiału TVP, zobaczył to, o czym dotychczas czytał.
– Na Komisji po raz pierwszy na własne oczy widziałem to, co robiła telewizja tzw. publiczna. Pokazano mi to. Te przerobione SMS–y, jak kombinowano, by wrobić Brejzę w przestępcze działania... To widziałem po raz pierwszy.
naTemat.pl - 19 stycznia 2022
Powrót do "Wiadomości" / Do góry