Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 09.12.22, 16:04 / Powrót

Mamy do czynienia z pewnego rodzaju sabotażem

- W coraz większym stopniu pan prezes Adam Glapiński przebija się do czołówki polskich stand-uperów. Uważam, że to powinno być nagrywane, to może być puszczane w jakichś przerwach, żeby ludzie się rozerwali. Kabaret jednoosobowy już w pełnej skali. A te jego wywody dotyczące cen, które wcale tak nie rosną, bo prezes był w sklepie i sprawdził. To znaczy, że Główny Urząd Statystyczny kłamie w żywe oczy, podaje jakieś fikcyjne liczby, ludzie, którzy chodzą do sklepów, na bazary, też nie mają pojęcia, co kupują i po ile kupują. To po prostu nawet trudno komentować - mówił Marek Borowski w radiu TOK FM pytany o wczorajsze wystąpienie prezesa NBP.
Zapowiedź, że stopy procentowe będą w przyszłym roku obniżane, bo prezes spodziewa się, że od końca pierwszego kwartału 2023 r. inflacja zacznie systematycznie i szybko spadać nazwał senator żartami z poważnej sprawy. Marek Borowski przypomniał, jak prezes NBP miesiącami powtarzał, że inflacji nie będzie, będzie dezinflacja, po co inflacją straszyć. A skończyło się na tym, że od miesięcy utrzymuje się w Polsce rekordowa inflacja, jakiej nie było od 25 lat. W tej chwili to kontynuuje. - A prawda jest taka, że pan prezes Glapiński nie walczy z inflacją, bo w ogóle nie chce z nią walczyć. Wywiesił białą flagę w tej sprawie, czeka aż inflacja spadnie sama.
Tłumaczenie, że chodzi o to, by nie doprowadzić przez walkę z inflacją do kryzysu gospodarczego ocenił senator jako puste słowa. - Ekonomiści, analitycy rynkowi podkreślają, że kryzys, w rozumieniu takim, że np. mielibyśmy jakiś znaczący wzrost bezrobocia, nam nie grozi. Mamy ciągle deficyt siły roboczej.
Marek Borowski przekonywał, że Adam Glapiński nie wykona żadnego ruchu, który by zmuszał rząd do pewnych oszczędności, np. zróżnicowanego wspierania określonych grup społecznych, czego rząd nie robi. - Rząd, jeżeli np. likwiduje, czy obniża VAT, to dla wszystkich. Jeżeli daje po 3 tys. zł na węgiel, to wszystkim. Jeżeli dawał od samego początku 500 plus, to też wszystkim. Nie ma tu żadnej polityki. Bardziej skuteczna walka z inflacją, przykładowo podwyższenie stóp procentowych, co wpływa m.in. na koszt kredytu, wymagałaby bardziej zróżnicowanego działania rządu w odniesieniu do części kredytobiorców. Ale to znaczy, że niektórzy, ci o wyższych dochodach, dla których wyższe stopy nie byłyby wielkim problemem, być może byliby niezadowoleni. Więc pal licho inflację. Niech ona sobie trwa, byle byśmy kogoś nie urazili. Tymczasem z wszystkich badań wynika, że doprowadzenie inflacji do celu inflacyjnego, a to jest konstytucyjnym obowiązkiem NBP, czyli 2,5 -3,5%, czy 4% przewiduje się na koniec 2025 roku. Czyli przez 3 lata mamy żyć z wysoką inflacją, która nie tylko uderza przede wszystkim w najuboższych, ale także np. powoduje ograniczenie inwestycji. Wielu inwestorów się wstrzymuje nie wiedząc, jaka będzie ich sytuacja po zakończeniu inwestycji, ile co będzie kosztowało. A to obniża tempo wzrostu. Prezes Glapiński mówi - i Jarosław Kaczyński za nim - że nie można nic zrobić, bo obniżymy tempo wzrostu. A to właśnie inflacja obniża tempo wzrostu. Tak że mamy do czynienia z pewnego rodzaju sabotażem. Grą na przeczekanie kosztem całej gospodarki i obywateli oczywiście - podkreślił senator.
TOK FM; Wywiad polityczny - 8 grudnia 2022

Powrót do "Wiadomości" / Do góry