Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 13.01.23, 15:12 / Powrót

Parabudżet 2023

Słowo budżet jest tutaj używane zdecydowanie nadmiarowo, ponieważ poza budżetem znajduje się cały tłum różnego rodzaju funduszy, w tym część niekontrolowanych przez parlament - stwierdził Marek Borowski w radiu TOK FM w audycji A teraz na poważnie.
 Jak wyjaśniał senator, kwotę wydatków z tych funduszy wyliczono na ponad 130 mld zł, czyli mniej więcej 1/4 budżetu, ale to nie jest kompletny rachunek. - Są jeszcze inne fundusze, które w zasadzie są przy budżecie, ale tylko w zasadzie, jak np. tzw. fundusz sprawiedliwości, którym dysponuje minister Ziobro, a z którego m.in. kupiono nielegalnie, wbrew statutowym zadaniom tego funduszu, słynnego Pegasusa. Tak że mamy do czynienia z tym, co można nazwać parabudżetem, który nie obejmuje całości wydatków i dochodów państwa. 
Nie są to wszystkie zastrzeżenia. - Jakieś dwa, trzy miesiące temu przeszła przez Sejm i Senat, mimo naszego sprzeciwu, ale został on odrzucony, ustawa, która daje premierowi możliwość blokowania każdego w zasadzie wydatku i przeznaczenia go na inny cel. Czyli to oznacza, że Sejm i Senat uchwalają budżet, może długo się nawet spierają o to, czy konkretne pieniądze trzeba dać na ten cel, czy na inny, w końcu coś tam wynegocjują, uchwalą, a potem premier może i tak to przesunąć zupełnie gdzie indziej i to bez żadnej kontroli parlamentu.
Jak podkreślił Marek Borowski, rzeczą istotną dla oceny funkcjonowania finansów państwa i tego, jak rząd zarządza podatkami, jest informacja o deficycie budżetu centralnego. - Otóż ten deficyt jest zafałszowany. Tam jest 66 mld zł, tymczasem rząd część wydatków nie tylko przepuszcza przez fundusze pozabudżetowe, które pozornie nie wchodzą w skład deficytu, ale faktycznie wchodzą, o czym mówiłem, ale znalazł jeszcze inny chytry sposób. Mianowicie, zamiast ulokować w budżecie jakieś kwoty, np. 2,7 mld zł dla telewizji, co oczywiście zwiększałoby wydatki i deficyt, wręcza prezesowi czy Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, a ona to rozdziela, obligacje rządowe. Oni je sprzedadzą na rynku i będą mieli pieniądze. Wręczanie takich obligacji oznacza, że kwota 2,7 mld zł nie jest ujmowana w wydatkach budżetowych. Ona tylko zwiększa dług, ale deficytu absolutnie nie rusza, czyli jak by rząd chciał na upartego pokazać, że w tym roku nie ma deficytu, to różnym firmom, różnym biorcom dałby obligacje na 66 mld zł i mielibyśmy budżet bez deficytu.
 Marek Borowski zwrócił uwagę, iż tak duże dotacje dla telewizji - faktycznie rządowej, a nie publicznej - są nieuzasadnione. - To jest pod pretekstem, że z abonamentu telewizja nie ma wpływów. Myśmy w Senacie przejrzeli te wpływy. W 2015 roku to było około 600 mln zł i telewizja się utrzymywała biorąc resztę z reklam. Minęło 7, prawie 8 lat, dziś wpływy z abonamentu to rząd 350 mln zł, rzeczywiście mniej o 300 mln i nagle telewizja dostaje 2,7 mld zł na ubytki. Nadal też ciągnie masę pieniędzy z reklamy. A więc to jest ewidentne kłamstwo. Gdyby, co wielokrotnie było postulowane, przyjęto, że likwidujemy reklamy w telewizji publicznej, a zamiast tego finansujemy ją w taki czy inny sposób ze środków publicznych, to ja bym rozumiał, że jest idea, ażeby telewizja nie kierowała się wyłącznie oglądalnością, bo reklamy nadaje się wtedy, jak coś jest masowo oglądane. Ale tego nie ma.
Jak dodał senator, telewizja publiczna nie tylko dyskryminuje, tępi, pomawia opozycję, ale służy także do rozgrywek wewnętrznych. - Nie wiem jak teraz to wygląda, ale w swoim czasie był np. zakaz prezentowania polityków Solidarnej Polski, ponieważ akurat bardzo podpadli prezesowi Kaczyńskiemu. Tak że to wszystko to jest po prostu parodia mediów publicznych.
TOK FM; A teraz na poważnie - 12 stycznia 2023 

Powrót do "Wiadomości" / Do góry