Na finiszu negocjacji z UEW dniach 12 - 13 grudnia br. w Kopenhadze odbyło się posiedzenie Rady Europejskiej z udziałem szefów rządów i państw 15 krajów członkowskich oraz 10 krajów kandydujących do UE. Rada podjęła decyzję o zakończeniu negocjacji z 10 krajami, w tym z Polską. Mówi Marek Borowski:- Szczyt unijny w Kopenhadze to bezprecedensowe, historyczne wydarzenie otwierające bardzo pomyślną perspektywę na wspólną przyszłość. 13 grudnia to dzień, w którym narodziła się nowa Europa i spełniły się marzenia wielu pokoleń Polaków. To triumf solidarności i odpowiedzialności za przyszłość Europy. Należy docenić wynik osiągniętego przez Polskę w tak dramatycznych okolicznościach kompromisu w najważniejszych kwestiach dotyczących pakietu finansowego oraz rolnictwa. Jeśli z tej nadwyżki, która nie zostałaby zagospodarowana w ramach funduszy strukturalnych, udało się nam uzyskać realny pieniądz w wysokości 1,5 mld euro w formie rekompensaty, która w latach 2004 - 2006 zasili bezpośrednio nasz budżet, to jest to bez wątpienia sukces. Silne dodatkowe wsparcie otrzymaliśmy na ochronę wschodniej granicy, które uzupełniając wcześniej przyznaną kwotę 172 mln euro dało łącznie sumę 400 mln zł. Wynegocjowane warunki są wyjątkowo dobre również w rolnictwie i dobrze rokują dla jego przyszłości. Jeszcze niedawno nikt nie spodziewałby się uzyskania podwyższonego górnego pułapu dopłat bezpośrednich czy wysokiej kwoty mlecznej oraz przyjęcia ważnej dla ochrony polskiego rynku żywności klauzuli prawnej, kontrolującej napływ importu żywności. Niektórzy mówią, że warunki nie są tak dobre jak osiągnęła przed laty Hiszpania, czy Portugalia. Zgadzam się, ale kraje, które są już w Unii, korzystają przecież w znacznym stopniu z jej środków, w związku z czym możliwości przekazywania dodatkowych pieniędzy dla nowo wstępujących członków maleją, a liczba płatników jest stale ta sama. To jest dodatkowy argument przeciwko tym, którzy nawoływali, żebyśmy poczekali do 2007 roku z wejściem do Unii. Warunki byłyby wtedy gorsze, bo przybyłoby dziewięć krajów, spośród których tylko Słowenia i Malta byłyby płatnikami, a pozostałe biorcami netto. Za 5 lat środki, które mogłaby nam przekazać Unia, byłyby więc niższe. W dodatku wchodziłyby z nami Rumunia i Bułgaria, które są na niższym poziomie rozwoju gospodarczego niż Polska. Finał negocjacji to jednak nie koniec wyzwań przed Polską. Walka o naszą pozycję w UE tak naprawdę dopiero się zaczęła. Trzeba będzie podpisać traktat akcesyjny, wygrać referendum poprzez rzetelną informację o warunkach naszego członkostwa i ciężko pracować, by jak najlepiej wykorzystać członkostwo w Unii i szanse rozwoju, jakie ono daje.
Powrót do "Wiadomości" /
Do góry