Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 21.10.24, 14:49 / Powrót

Koledzy z PSL-u: No dajcie spokój!

Nad projektem Lewicy dotyczącym związków partnerskich praca trwała od dawna. Dla niektórych ona wydawała się prosta - nieduża ustawa, która zawiera pewne zasady funkcjonowania tych związków, w tym kilka, może najwyżej kilkanaście ustaleń dotyczących ich wzajemnych praw. Tymczasem w sytuacji, gdy tworzy się taką instytucję jak związek partnerski, okazuje się, że trzeba zmienić całą masę innych ustaw, w których występują kwestie, które te związki regulują. Przykładowo to, że mogą zawierać umowę o wspólnocie majątkowej i konsekwencje tego. Albo że mają prawo do wzajemnej informacji o chorobach, o pobycie w szpitalu itd. Otóż każdy z tych zapisów rzutował często na wiele innych ustaw - mówił Marek Borowski w Radiu Dla Ciebie zaprzeczając podejrzeniom jakoby między pojawieniem się prawie w tym samym czasie dwóch projektów: Koalicji Obywatelskiej regulującego kwestie migracji i Lewicy o związkach partnerskich zachodziła jakaś koincydencja zdarzeń.
- Dla niektórych było ogromnym zaskoczeniem, że ustawa o związkach partnerskich liczy 30 stron, natomiast ustawa wprowadzająca, czyli zmieniająca te wszystkie, 700. Dlatego nie sądzę, żeby tu była jakaś zagrywka, że jak Koalicja to, to Lewica tamto, tylko po prostu ta praca była bardzo długa.
Jak podkreślił senator, dla pani minister Kotuli to było ważne zadanie i takież wyzwanie. Chciała to skończyć, a jak skończyła to pokazać. Jego zdaniem, obecne dyskusje wewnętrzne w koalicji, czy jest to projekt rządowy czy nie, nie powinny mieć miejsca.
Odpowiadając na pytanie, jakie są szanse na jego przyjęcie, senator stwierdził, że jeśli chodzi o prezydenta, to nie ma specjalnych złudzeń. - Pan prezydent wypowiedział wojnę rządowi, ostatnie jego wystąpienie o tym świadczyło i myślę, że on generalnie nie będzie podpisywał tego rodzaju ustaw albo odsyłał je do Trybunału pani Przyłębskiej. Natomiast koalicja nie może rezygnować z wypracowywania ich tylko dlatego, że prezydent najprawdopodobniej ich nie podpisze. Znalazłaby się wtedy pod wielkim krytycznym ostrzałem, że nic nie robi i czeka nie wiadomo na co. W związku z tym musi to robić.
Co do przyjęcia tej ustawy w Sejmie, Marek Borowski uważa, że są na to większe szanse, niż w przypadku depenalizacji aborcji, mimo zastrzeżeń Polskiego Stronnictwa Ludowego, które ma też jakiś własny projekt.
- Zdaje się, że głównie chodzi o nazwę oraz o to że ten związek jest zawierany przed obliczem urzędnika stanu cywilnego, a nie, jakby chciał PSL, przed notariuszem. Trudno powiedzieć ilu posłów PSL się tu sprzeciwi, bo nie sądzę, żeby wszyscy. W sprawie ustawy o depenalizacji aborcji też nie wszyscy posłowie PSL-u byli przeciw.
Korzystając z okazji senator wygłosił apel do kolegów z PSL-u: No dajcie spokój, naprawdę.
- Przecież zadaniem polityków - oczywiście politycy, zwłaszcza rządzący mają bardzo dużo zadań, ale takim ogólnym, ponadczasowym - jest to, żeby zwiększać poczucie zadowolenia z życia i szczęścia obywateli. Brzmi to patetycznie, ale to tak ma wyglądać. I dlaczego ludziom, którzy chcą żyć razem, chociaż są jednej płci i chcą ten związek - przecież nie małżeństwo - zawrzeć przed urzędnikiem stanu cywilnego, to uniemożliwiać?
Jak dodał senator, są różne sposoby przypominania przez polityków o sobie. PSL chce zaistnieć jako obrońca. Ale obrońca czego? Wobec czego? Jeżeli kluczową sprawą jest urzędnik stanu cywilnego, to PSL mógłby odpuścić. Przypomniał, że stawiane przez niego wcześniej warunki, a więc to, że związek nie może nazywać się małżeństwem i nie może być adopcji dzieci, Lewica przyjęła. No więc PSL nie może żądać wszystkiego i powinno dojść do porozumienia w tej kwestii.
Radio Dla Ciebie - 21.10.2024

Powrót do "Wiadomości" / Do góry