- Pani Beata Szydło, kiedy wprowadzono ten projekt, sprawę wzrostu liczby urodzeń stawiała na piedestale. O to chodziło. To był program prodemograficzny. Opozycja mówiła wtedy, że nie tędy droga. Wreszcie wszyscy zauważyli - a nie tylko jeden skromny dzieciak, jak w bajce - że król jest nagi.
Jak zaznaczył senator, pewien wpływ program 500+ miał nie tyle na kwestię liczby urodzeń, ile na zmniejszenie ubóstwa. Pomógł rodzinom wielodzietnym, które z reguły miały niższe dochody na głowę i często wpadały w skrajną biedę, ale na to poszło tylko 30-40 proc. wydatków. - Trzeba pamiętać, że skrajnym ubóstwem są w Polsce zagrożone nie tylko rodziny wielodzietne, ale także np. emeryckie, czy w ogóle emeryci albo rodziny bezdzietne, osoby samotne itd. I w odniesieniu do nich właściwie żadnego programu wychodzenia z ubóstwa nie było. Dlatego gdy nastąpiła inflacja i wzrost kosztów życia, a jednocześnie nie waloryzowano różnych świadczeń, zakres skrajnego ubóstwa się powiększył.
Odpowiadając na pytanie, co dalej z programem, senator stwierdził, że są różne propozycje jego reformy, ale to, co jemu jest najbliższe, to większe uzależnienie wypłacania 800+ od dochodu.
- Bo jednak rozdawanie tych pieniędzy rodzinom, które mają wysokie dochody, wydaje mi się niepotrzebne, mówiąc delikatnie. Zaoszczędzone pieniądze można by w większym stopniu skierować na wsparcie dla tych bardzo już upośledzonych dochodowo i na przykład przyjąć zasadę, że ta kwota rośnie wraz ze wzrostem liczby dzieci.
Jak przyznał senator, osobną sprawą jest problem mieszkań. - Trudno przypuszczać, że młodzi ludzie będą się szybko pobierać i mieć dzieci, jeżeli nie mają gdzie mieszkać.Marek Borowski podkreślił, że polityka społeczna nie polega na tym, że rozdaje się pieniądze tu, tam, owam i tak dalej, lecz na tym, że najpierw określa się, jakie sfery są zagrożone, gdzie ludzie mają problemy i następnie tak kieruje pieniądze, żeby te problemy likwidować.
Radio Dla Ciebie - 21.10.2024
Powrót do "Wiadomości" / Do góry