Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 14.02.25, 13:02 / Powrót

Salomonowe rozwiązanie

Najlepszym pomysłem byłoby, gdyby ważność wyborów oceniała izba, która się tym zajmowała przez dziesiątki lat, do czasu aż PiS objął władzę i nie wiadomo dlaczego to zmienił. To znaczy Izba Pracy. I ten naprawdę dobry pomysł mógłby być przez PiS wykonany - mówił Marek Borowski na antenie Radia Dla Ciebie oceniając projekt tzw. ustawy incydentalnej.
- Mieliśmy w Senacie dość długą debatę na ten temat. Senatorowie z Prawa i Sprawiedliwości, bardzo krytykowali tę ustawę. Zadałem im dwa pytania, które notabene zadaję od lat, tylko nigdy nie mogę uzyskać odpowiedzi. Otóż, przez 24 lata, od 1991 roku do 2015 mieliśmy dziesiątki wyborów parlamentarnych, prezydenckich, samorządowych. Wszystkie organizowała i kontrolowała Państwowa Komisja Wyborcza złożona z niezawisłych, niezależnych sędziów, a ważnością tych wyborów zajmowała się Izba Pracy w Sądzie Najwyższym. Nikomu to nie przeszkadzało, choć rządy zmieniały się z lewa na prawo. Nagle przyszedł PiS w 2015 roku i za co się zabrał przede wszystkim? Za demolkę Państwowej Komisji Wyborczej, skąd wyrzucił sędziów, a wstawił polityków i to tak, żeby mieć tam większość. (Teraz jej nie ma, ale kto mieczem wojuje, od miecza ginie). Ponadto utworzył w Sądzie Najwyższym osobną izbę, złożoną wyłącznie z neosędziów, po to żeby ustalała ważność wyboru. Więc moje pytanie, które zadaję od iluś lat senatorom i politykom PiS jest, czy możecie mi powiedzieć, po co to było zrobione? I nigdy nie dostaję odpowiedzi. Ja wiem, oczywiście. Ale bym chciał, żeby oni to powiedzieli. Żeby wreszcie przyznali, że to był błąd, że nie należało tego robić, bo to było robione po to, żeby pozaprawnie kontrolować wybory i w razie czego mieć broń w ręku.
Dopóki PiS wygrywał i rządził, nie była ona potrzebna. I nagle sytuacja się zmienia.
Jak przypomniał senator, Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która ma się zajmować oceną ważności wyborów, co zostało wprowadzone do ustawy o Sądzie Najwyższym, została w całości stworzona i obsadzona sędziami, skierowanymi tam przez Krajową Radę Sądownictwa wybraną w sposób niezgodny z Konstytucją, czyli nielegalną. Uznały to polski Sąd Najwyższy, (trzy izby, 54 sędziów) oraz trybunały międzynarodowe, których wyrokom mamy obowiązek się podporządkowywać. - Powstało pytanie, czy w sytuacji, kiedy ta Izba jest nieuznawana przez znaczącą część opinii publicznej i prawnej, mamy ryzykować? Jeśli się ma jakikolwiek instynkt państwowy, to się mówi, nie, nie ryzykujmy takich rzeczy. Spróbujmy innego rozwiązania i to takiego, żeby nikogo nie urazić. Jeżeli PiS uważa, że ci sędziowie są legalni i prawidłowo obsadzeni, a druga część sceny politycznej, że nie są, to wobec tego wybierzmy wariant, w którym nikt nie przegrywa, czyli 15 sędziów o najdłuższym stażu. Uważam, że to jest salomonowe rozwiązanie, które nikomu nie uwłacza i jest zgodne z Konstytucją, bo zmieniamy ustawę o Sądzie Najwyższym.
Odpowiadając na pytanie, czy Andrzej Duda podpisze tę ustawę senator stwierdził, iż prezydent niestety już wielokrotnie pokazywał, że interes państwowy rozumie jako interes partyjny, czyli Prawa i i Sprawiedliwości.
- Przedstawiciel prezydenta na posiedzeniu komisji w Senacie wypowiadał się sceptycznie o tym projekcie. Jakbym miał dzisiaj postawić jakieś pieniądze na to, co zrobi prezydent, to na przekonanie, że podpisze, bym raczej na podstawie tych wypowiedzi nie postawił. Ale to będzie kolejna decyzja prezydenta świadcząca o tym, że jego wytyczną w działaniu nie jest dobro państwa.
RDC - 13.02.2025

Powrót do "Wiadomości" / Do góry