Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 03.03.25, 18:34 / Powrót

Dopóki Ukraina walczy...

Dopóki Ukraina walczy i nie jest podbita przez Rosję, to Polska jest bezpieczna - powiedział Marek Borowski na antenie Radia dla Ciebie w odpowiedzi na pytanie, czy po awanturze w Białym Domu Polska jest bezpieczna. - Ponadto w dalszym ciągu jesteśmy w NATO i obowiązują ustalenia tego paktu. I w dalszym ciągu wojska amerykańskie, żołnierze amerykańscy są w Polsce.
Zdaniem senatora przyczyną tego, co stało się w Białym Domu, była obietnica złożona w kampanii przedwyborczej przez Donalda Trumpa, że jak dojdzie do władzy, to w jeden dzień zakończy konflikt rosyjsko-ukraiński, a właściwie - jak dodał senator - trzeba by to nazywać agresją Rosji na Ukrainę. Gdy doszedł do władzy, to najpierw powiedział, że potrzebuje trzech dni, potem, że dwóch tygodni, teraz mija 40 dni i nic z tego nie wychodzi. I nie dlatego, że Zełenski jest oporny, lecz dlatego, że Rosja to skutecznie utrudnia.
- Rosja nie zgadza się na zwykłe zawieszenie broni, a tym bardziej na zawieszenie broni z gwarancjami bezpieczeństwa dla Ukrainy. Putin określił wyraźnie, że celem jego operacji - zredukowanym, bo wcześniej chodziło o zdobycie Kijowa i usadzenie tam swojej marionetki jako prezydenta - jest wyzwolenie kilku obwodów, w tym Donieckiego, Ługańskiego, Hersońskiego i że dopóki tego nie osiągnie, w ogóle nie ma o czym mówić. A Trump uważał, że jak nagle trochę zmieni front, powie o Putinie, że to fajny gość, który na pewno chce pokoju, to ten zaraz przystąpi do rozmów i się ucieszy.
Jak podkreślił senator, Putin to jest szczwany lis. Wykorzystuje to, że Trump nie bardzo wie, jak ma zrobić to, co obiecał. - Trump nie ma żadnego konkretnego planu i sam znalazł się w trudnej sytuacji. Teraz więc chce się trochę rakiem wycofać, ale nie tak, żeby to on był winny. W związku z tym usiłuje zrzucić winę na Zełenskiego, który przeszkadza, nie zgadza się i tak dalej.
Senator przyznał, że Zełenski troszkę mu to ułatwił wchodząc w polemiki, tylko że z drugiej strony trudno mieć do niego pretensje.
- Facet prawie nie śpi, prowadzi przez trzy lata straszliwą, nierówną wojnę. Po 30 godzinach podróży do Waszyngtonu sadzają go i wrzucają mu pomysły dla niego nie do przyjęcia, jak na przykład zawieszenie broni bez żadnych gwarancji. No więc on próbował argumentować. Gdyby lepiej znał tych ludzi - Trumpa, a zwłaszcza Vanca, który jest bezczelny, to oczywiście powiedziałby coś takiego, jak Macron: tak, może rzeczywiście trzeba nad tym pracować. Ale wtedy Trump szukałby innej metody, żeby obarczyć go winą za niepowodzenie. Tutaj uczynił to w świetle kamer.
Szukając odpowiedzi na pytanie, co będzie dalej, senator stwierdził, że sytuacja przypomina mu trochę scenę z filmu Seksmisja, w której Jerzy Stuhr wpatruje się w coś, a gdy Olgierd Łukaszewicz pyta go, co tam widzisz, odpowiada: ciemność widzę.
- My trochę widzimy ciemność w tej chwili, co nie znaczy, że zupełnie nie wiemy, co robić. Po pierwsze, Trumpowi chyba trochę zależy na minerałach ziem rzadkich, to jego transakcyjne, biznesowe podejście jest znane. Po drugie, to co się stało w Gabinecie Owalnym nie spotkało się z jednoznacznym poparciem polityków amerykańskich i amerykańskiej opinii publicznej. Odezwały się głosy i to w środowisku republikańskim, że trzeba wyraźnie mówić, kto jest agresorem, a kto ofiarą i że nie można poklepywać Putina i stawiać go na równi z Zełenskim w tej sprawie. Te głosy mogą również trochę wpłynąć na jego stanowisko. Istotne są też działania europejskie.
Senator wskazał dwie rzeczy, które stały się na spotkaniu przywódców w Londynie.
- Pierwsza, to twarde potwierdzenie, że Europa musi wydać pieniądze jako całość i poszczególne kraje, żeby się dozbroić i wspomagać Ukrainę, chociaż to nie zastąpi Stanów Zjednoczonych, przynajmniej na tym etapie. Druga, to ta, że powiedziano wyraźnie, iż stosunki euroatlantyckie, czyli ze Stanami Zjednoczonymi, muszą być podtrzymywane, bo są sednem bezpieczeństwa Europy. Padła też, jak przypuszcza senator, sugestia pod adresem Zełeńskiego, że aczkolwiek ma on rację, to jednak żeby zrobił jakiś krok w kierunku porozumienia z Trumpem. I on go zrobił. Oświadczył, że umowa jest i on jest gotów ją podpisać.
Zdaniem Marka Borowskiego, Trump będzie chciał wycisnąć jeszcze coś więcej z Ukrainy i Zełenskiego, więc trudno powiedzieć jak to będzie wyglądało.
- Faktem jest, że pierwszym czynnikiem, który doprowadził do obecnej sytuacji nie była postawa Zełenskiego, tylko to, że Trump nie miał żadnego planu zakończenia tej wojny. Sądził, że jakoś to będzie, że jego autorytet, sposób bycia taki, powiedziałbym, luzacki, wystarczy. A okazało się, że nie.
RDC - 3.03.2025

Powrót do "Wiadomości" / Do góry