Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 05.12.03, 13:51 / Powrót

Wypadek rządowego śmigłowca

Rządowy śmigłowiec z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie oraz 14 innymi osobami wśród których była szefowa jego gabinetu, Aleksandra Jakubowska, uległ 4 grudnia poważnemu wypadkowi w drodze z Lubina do Warszawy. Premier doznał złamania kręgów piersiowych. Ciężko ranni zostali pilot oraz oficer Biura Ochrony Rządu. Prawdopodobna przyczyną wypadku była awaria silników, a pasażerowie śmigłowca zawdzięczają życie wysokim umiejętnościom pilota. Komentarz Marka Borowskiego: - Pierwszą moją reakcją po wypadku - poza naturalną w tej sytuacji troską o życie osób, które leciały helikopterem - była myśl o sprzęcie transportowym, którym poruszają się najważniejsze osoby w państwie. To jest temat, który co pewien czas wraca jak bumerang. W ostatnich latach kilkakrotnie dochodziło do awarii rządowych samolotów - na szczęście nie miały one tragicznych skutków. Śmigłowce do tej pory nie sprawiały większych problemów, są to jednak wszystko maszyny wiekowe. Ta, którą leciał premier została wyprodukowana 26 lat temu. Za półtora roku miał minąć termin w ogóle dopuszczenia jej do lotów. Tego sprzętu nie można remontować w nieskończoność, tymczasem jak dotąd wszystkie próby jego wymiany i unowocześnienia spotykały się z ostrą krytyką - już nie chcę wymieniać czyją, jakich gazet - że to niepotrzebny wydatek, że rząd funduje sobie luksus itp. Kolejne rządy pod naciskiem tej krytyki a także potrzeb budżetu ustępowały. Mam nadzieję, że te dyskusje się teraz skończą. Nie chodzi przecież o to, by wydawać jakieś wielkie pieniądze, ale minimum sprzętu gwarantującego bezpieczeństwo przedstawicielom najwyższych władz w państwie powinno być zapewnione. Inaczej może to prowadzić nie tylko do ludzkiej tragedii, ale kryzysu państwa. Kraj nie może zostać bez premiera w sytuacji, gdy rozstrzygają się niezwykle ważne dla Polski problemy. Dlatego rozsądni politycy z opozycji - dziś i w przyszłości - powinni miarkować swoje przyłączanie się do takich populistycznych wezwań i zachowań, ponieważ sami mogą znaleźć się w podobnie przykrym położeniu. Prawdopodobnie tylko pilotom zawdzięczamy, że tym razem uniknęliśmy czarnego scenariusza. Rozmawiałem w szpitalu z premierem, z panią Jakubowską oraz innymi osobami. Jak na człowieka, który spadł na ziemię w helikopterze, premier czuje się dobrze, jednak z powodu uszkodzonych kręgów na razie nie może się poruszać. Zdaniem lekarzy, rokowania są dobre, a Leszek Miller z całą pewnością jest człowiekiem, który chce realizować to, co zaczął. Podejrzewam więc, że będzie starał się opuścić szpital i pojechać na szczyt w Brukseli, który zaczyna się w piątek. O tym jednak zadecydują też lekarze.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry