Wezwanie do zamrożenia unijnego budżetuRządy Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Austrii, Szwecji i Holandii wezwały 15 grudnia do redukcji unijnego budżetu na lata 2007 - 2013, co oznaczałoby zmniejszenie środków finansowych dla nowych uboższych państw członkowskich UE. Apel ten jest zdaniem niektórych ekspertów zemstą za odrzucenie przez Polskę i Hiszpanię projektu europejskiej konstytucji. Komentarz Marka Borowskiego: - Francja i Niemcy już wcześniej zgłaszały zamiar ograniczenia wydatków unijnych. Zapowiadały też, że będą postulowały obniżenie składki do wspólnego budżetu. Jak wiadomo oba te kraje mają poważne kłopoty budżetowe i w związku z tym nie podporządkowały się regułom z Maastricht dotyczącym redukcji deficytu - mimo że komisja europejska się tego domagała. Nie wiązałbym więc tego apelu z wynikami szczytu w Brukseli. Ta redukcja budżetu nie byłaby zresztą znacząca i rozłożyłaby się na wszystkie kraje, które korzystają z budżetu, więc ubytek dla Polski - jeśliby w ogóle do niego doszło - nie byłby duży. Trzeba też pamiętać, że Polska i tak nie mogłaby wykorzystać 100 proc. z funduszy strukturalnych i spójności. Myślę, że w tej chwili następuje coś w rodzaju odreagowywania po szczycie w Brukseli. Niektóre kraje UE spodziewały się, że Polska jako kraj nowo wstępujący, który liczy na wsparcie i pomoc bogatszych krajów UE, przyjmie w końcu warunki, które próbowano nam narzucić, są więc bardzo zaskoczone i może nawet trochę rozgoryczone naszym twardym stanowiskiem. Na gorąco padają różne wypowiedzi, oskarżenia - trzeba to po prostu przeczekać. Musimy też wysłać trochę pozytywnych sygnałów pokazujących, że jesteśmy zainteresowani budowaniem wspólnej Europy, a system nicejski nie stanowi ku temu przeszkody. Te sygnały powinny być poparte naszą wewnętrzną dyskusją na temat funkcjonowania Unii i roli Polski w niej. Do tej pory takiej dyskusji w zasadzie nie prowadziliśmy debatując głównie o warunkach wstąpienia do UE. Jest tymczasem wiele kwestii dotyczących np. polityki podatkowej, rozwoju informatyki, polityki obronnej, w które nasz wkład może być istotny. Czyli krótko mówiąc musimy teraz sprecyzować nasze stanowisko w ważnych europejskich sprawach po to, by inne kraje mogły je poznać. Jedne je poprą, inne być może nie. Rzecz jednak w tym, żeby zaczął się normalny dialog. Jak już miałem okazję powiedzieć, w polityce nie ma czegoś takiego jak zemsta, odwet. Tu liczą się interesy. Unia jest zainteresowana tym, żeby Polska i inne kraje wstępujące rozwijały się szybciej, bo wtedy będzie miała większy rynek zbytu dla swoich towarów. Jest to również - co oczywiste - w naszym interesie. Rozmawiajmy więc o tym, co robić, żeby Unia Europejska szybciej się rozwijała, a Polska wraz z nią.
Powrót do "Wiadomości" /
Do góry