Ordynacja wyborcza do Parlamentu EuropejskiegoSejm przyjął 18 grudnia ordynację wyborczą do PE. Polskę będzie reprezentować w Strasburgu 54 eurodeputowanych, którzy zostaną wybrani w czerwcu 2004 r. na 5-letnią kadencję. Posłowie zdecydowali, że listy kandydatów będą mogły zgłaszać oprócz partii politycznych także komitety obywatelskie. Można będzie głosować za pośrednictwem poczty. Komentarz Marka Borowskiego: - Najwięcej emocji wzbudziła kwestia startu w wyborach komitetów obywatelskich. Rządowy projekt ordynacji przewidywał taką możliwość. Zapis ten wykreślono jednak w trakcie prac podkomisji, a połączone komisje najpierw go przywróciły, a na kolejnym posiedzeniu - obradując w znacznie okrojonym składzie - wykreśliły. Ten swoisty kontredans pokazuje, jak bardzo partie polityczne - oczywiście, nie wszystkie w tym samym stopniu - obawiają się konkurencji ugrupowań obywatelskich. Problem polega na tym, że mamy dziś w Polsce do czynienia z kryzysem zaufania do partii politycznych - niezależnie od ich aktualnej pozycji w rankingach. Łączna liczba obywateli, którzy deklarują chęć głosowania na jakiekolwiek partie jest niska. W związku z tym może się okazać, że grupa obywatelska, która nie ma wyraźnej opcji politycznej, a jest tylko pro lub antyeuropejska odbierze różnym partiom głosy. Stąd - ich opór. Przeciwnicy komitetów argumentowali, że skoro są to wybory polityczne, powinny startować tylko partie polityczne. Moim zdaniem, byłoby to jednak chowaniem głowy w piasek. Ażeby odzyskać zaufanie wyborców partie muszą zmienić styl funkcjonowania. Sojusz Lewicy Demokratycznej, po długich i ożywionych dyskusjach zdecydował, że poprze rozwiązanie umożliwiające grupom obywateli tworzenie komitetów i start w wyborach, choć zdajemy sobie sprawę, że te o obliczu proeuropejskim mogą nam uszczknąć trochę głosów. Bardzo jednak prawdopodobne, że część głosów oddadzą na taki komitet lub komitety również osoby, które inaczej w ogóle nie poszłyby do wyborów. A to byłoby rzeczą bardzo pozytywną. Gdyby posłowie nie poparli zapisu o komitetach obywatelskich, mogłyby się one rejestrować jako partie polityczne - co nie jest trudne w naszym systemie prawnym - zatem Sejm promowałby tu pewną fikcję. Dobrze więc, że mimo wszystkich wysuwanych obaw tak się nie stało. System polityczny musi być otwarty. Nie może się zasklepiać w kręgu kilku partii. Muszą być drożne kanały, które pomogą zaprezentować się nowym ludziom. Nie sądzę wprawdzie, żeby komitety obywatelskie zrobiły w wyborach do parlamentu europejskiego jakąś furorę, ich pojawienie się może jednak zapoczątkować przebudowę polskiej sceny politycznej.
Powrót do "Wiadomości" /
Do góry