Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 23.09.04, 13:07 / Powrót

W Sejmie o podatkach

22 września odbyła się w Sejmie debata nad pięcioma projektami zmian w podatkach od osób fizycznych (PIT) i prawnych (CIT). Dwa projekty nowelizacji zgłosił rząd, pozostałe Samoobrona oraz grupa posłów. Dyskusję zdominowały propozycje Samoobrony wprowadzenia czwartego 50-proc. progu podatkowego dla osób zarabiających ponad 12 tys. zł miesięcznie oraz zwiększenia kwoty wolnej od podatku. Przeciwko wszystkim projektom opowiedziała się jedynie Platforma Obywatelska wnioskując o ich odrzucenie w pierwszym czytaniu. Komentarz Marka Borowskiego: - Klub Socjaldemokracji Polskiej wniósł o skierowanie tych projektów do pracy w komisji, co nie znaczy, że nie budzą one naszych wątpliwości. Źródłem naszych obaw, którym daliśmy wyraz w wystąpieniu klubowym, jest sam fakt, że zaczynamy debatę o podatkach na przyszły rok 22 września, co oznacza, że prace będą się toczyły w pośpiechu, bo ewentualne zmiany podatkowe muszą być opublikowane do 30 listopada. A pośpiech jak wiadomo nie sprzyja precyzji. Jeśli chodzi o propozycję podwyższenia kwoty wolnej od podatku, to - jak szacuje Ministerstwo Finansów - kosztowałoby to budżet 21 mld zł, czyli ok. 10 proc. ogółu wydatków budżetu na 2005 r. Na pewno należy starać się obniżać podatki, trzeba jednak pamiętać o tym, że one tworzą dochody budżetowe, a przecież oczekujemy także od budżetu, że będzie zabezpieczał podstawowe potrzeby społeczne takie, jak zdrowie, edukacja, obrona narodowa itd. Natomiast jeśli chodzi o wprowadzenie stawki 50 proc. nie jest to propozycja, która należałoby z góry przekreślać. Przy czym nie chodzi o to, że byłoby to jakieś wielkie źródło dochodów dla budżetu. Z tego podatku tak wiele nie wpływa, tym bardziej, że część pozostaje w samorządach. Podatek dochodowy ma jednak także inną funkcję - regulowania rozpiętości dochodów. Stąd jego progresywny charakter, który został nie przez nas wymyślony i obowiązuje w 95 proc. krajów. Tam gdzie te rozpiętości są mniejsze, tam się nie sięga po ten instrument, a gdy są większe to się sięga. W Polsce słyszymy ostatnio o menedżerach, którzy zarabiają po 200 tys. zł miesięcznie, czyli mają zarobki równe prezesom koncernów amerykańskich oraz dostają odprawy w wysokości paru milionów. To oczywiście nie jest duża grupa ludzi, ale w odczuciu społecznym tego rodzaju płace rażąco kłócą się z poczuciem sprawiedliwości. Gdyby stawka 50 proc. została wprowadzona, musiałaby dotyczyć dochodów stosunkowo wysokich - a nie trochę więcej niż najwyższy obecnie przedział. Przy czym - co warto podkreślić, bo pojawiają się na tym tle różne błędne informacje - nie dotyczyłoby to osób, które prowadzą działalność gospodarczą, a więc tworzą miejsca pracy - oni mogą przecież płacić i płacą podatek 19 proc. Poza tym uważam, że kwota w ten sposób uzyskana - da się ją wyliczyć - powinna być wyraźnie skierowana na określony cel, np. na tworzony teraz fundusz stypendialny dla młodzieży z niezamożnych rodzin. Biorąc to wszystko pod uwagę, uznaliśmy, że warto jednak nad tymi propozycjami popracować, a przede wszystkim policzyć dobrze ich skutki budżetowe.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry