Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 21.01.05, 16:40 / Powrót

W Sejmie o polskiej polityce zagranicznej

21 stycznia Sejm debatował na temat polskiej polityki zagranicznej. Przemawiając w imieniu SDPL Marek Borowski do głównych zadań tej polityki w 2005 r. zaliczył: umocnienie naszej pozycji w Unii Europejskiej, w tym wypracowanie unijnej polityki wschodniej; działanie na rzecz umocnienia stosunków transatlantyckich; doprowadzenie do opuszczenia bądź zmiany charakteru obecności wojsk polskich w Iraku; wykorzystanie dobrego klimatu w stosunkach z Ukrainą dla rozbudowy wzajemnej współpracy. Zaproponował też ustanowienie Krajowej Rady Europejskiej - instytucji niezależnej od rządu celem prowadzenia debat o stanie realizacji celów Narodowego Planu Rozwoju oraz efektywności bieżącego wykorzystania funduszy europejskich i krajowych. Mówi Marek Borowski: - Polska polityka zagraniczna wkroczyła już nie tylko na salony, ale nawet pod strzechy. Tego nie było od lat. W polskich domach dyskutuje się już nie tylko o cenach, zachowaniach posłów, komisjach śledczych i pomysłach rządu, ale także o tym, czy bliższa jest nam Europa czy USA, co powiedział Chirac, a co Borell, czy Unia Europejska daje czy zabiera, a także po co i jak długo jeszcze będziemy w Iraku. Wielu Polaków żywo interesuje się przebiegiem zdarzeń na Ukrainie, czy wyraża swój niepokój stanem stosunków polsko-rosyjskich. Możemy i powinniśmy się z tego zainteresowania cieszyć. W czasach wszechobecnej globalizacji, gdy nie ma barier między krajami ani dla kontaktów międzyludzkich, ani - niestety -dla terrorystów i organizacji przestępczych, a jednocześnie gdy gospodarki wszystkich krajów są ze sobą ściśle powiązane - nie ma już miejsca dla prowadzenia polityki z gatunku "moja chata z kraja". Przed rokiem 1989 polska polityka zagraniczna nie była suwerenna, nie mogła więc interesować praktycznie nikogo. Po 1989 r. przez kilka lat jej cele były tak oczywiste, że stanowiła przedmiot konsensusu narodowego i partyjnego - a więc też nie prowokowała do wielkich dyskusji. Dopiero od momentu, gdy cele te zostały osiągnięte, sytuacja zmieniła się radykalnie. Po wejściu do NATO i UE Polska awansowała. Z roli statysty przeszła na etat aktora. Ma to swoje konsekwencje. Zaczynamy wywierać wpływ na bieg wydarzeń na świecie - zawsze o tym marzyliśmy, ale nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie tylko splendor, ale przede wszystkim wielka odpowiedzialność. Ze swej postawy i działalności trzeba zdawać sprawę nie tylko przed Polakami, ale i znacznie mniej wyrozumiałą międzynarodową opinią publiczną. Broniąc swoich interesów narodowych musimy pamiętać, że inni też mają do tego prawo, a zatem, że konsensus jest naturalnym sposobem uprawiania polityki zagranicznej, a nie zdradą, jak to nierzadko słyszymy z ust niektórych zacietrzewionych polityków. Nieustępliwość w obronie własnych racji tylko do pewnego momentu jest godną pochwały pryncypialnością. Po przekroczeniu przysłowiowej cienkiej czerwonej linii zamienia się w ośli upór, szkodliwy dla interesów kraju i obywateli. Taki właśnie charakter ma nasza polska dyskusja o konstytucji europejskiej. Nie chodzi tu oczywiście tylko o samą konstytucję, ale o miejsce i rolę Polski w Unii Europejskiej. Zobacz wystąpienie

Powrót do "Wiadomości" / Do góry