Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 18.01.06, 14:11 / Powrót

Marek Borowski o stu dniach rządów Prawa i Sprawiedliwości

Upływa sto dni rządów Prawa i Sprawiedliwości. Podczas kampanii wyborczej wskazywałem, najgłośniej i najbardziej stanowczo spośród polityków, na zagrożenia kryjące się pod hasłem IV Rzeczypospolitej. Ujawniłem skrzętnie gdzieś ukrywany projekt konstytucji PiS, w którym były zawarte zamiary burzenia istniejącego porządku demokratycznego. Wiele faktów potwierdza, że te ostrzeżenia i przestrogi były zasadne.
Amoralna ewolucja
IV Rzeczypospolita miała być państwem, w którym dobór ludzi na ważne funkcje publiczne będzie przejrzysty. Będą na nie powoływani ludzie sprawdzeni, czyści i kompetentni. Tymczasem w ciągu trzech miesięcy mieliśmy do czynienia z szefem doradców ministra ochrony środowiska, któremu wytoczono dwie sprawy sądowe, z ministrem skarbu, który utrzymywał niejasne powiązania finansowe, a ostatnio z panią sędzią, która została powołana w skład Krajowej Rady Sądownictwa, mimo iż ciąży na niej kara dyscyplinarna oraz znajduje się w dwuznacznej moralnie i kompromitującej ją sytuacji - uniknęła procesu sądowego w związku z tym, że chronił ją immunitet sędziowski. Słyszymy również o różnego rodzaju nieetycznych zachowaniach nowej doradczyni pana premiera do spraw rodziny.
We wszystkich tych sprawach najbardziej bulwersujące jest to, że decydenci - premier, minister, prezydent - powołując te osoby na stanowiska znali obciążające ich fakty. Mimo to zdecydowali się na ten krok. To oznacza, iż Prawo i Sprawiedliwość w zasadzie kontynuuje to, co Jarosław Kaczyński wymyślił kiedyś jako skrót i co bardzo krytykował, czyli TKM.
Jeśli tzw. oni są oskarżeni o cokolwiek, jeśli tzw. onym stawia się zarzuty, to pała się świętym oburzeniem, żąda odwołania ze stanowisk, podnosi kwestie moralne. Jeżeli to dotyczy naszych, to co najwyżej zauważa się drobne rysy w ich życiorysie. Przede wszystkim zaś mówi się o spiskach i atakach opozycji, o tym, iż przeszkadza ona w zbożnym dziele naprawy Rzeczypospolitej.
Zdecydowanie protestujemy przeciwko takim zachowaniom i interpretacjom. Domagamy się od Lecha Kaczyńskiego, który w swoim orędziu po zaprzysiężeniu bardzo wiele mówił o uczciwym państwie, aby - jeśli chce, żeby te słowa traktować poważnie - niezwłocznie odwołał panią sędzię Ewę Stryczyńską z Krajowej Rady Sądownictwa, w której powinny się znajdować osoby o nieskazitelnej postawie. To po pierwsze.
Państwo Podejrzliwości i Strachu
Po drugie, cechą IV Rzeczypospolitej miała być bezwzględna walka z korupcją, prowadzona przy użyciu narzędzi demokratycznych i w sposób skuteczny. Socjaldemokracja Polska ma szczególne prawo do mówienia o tym głośno, publicznie, ponieważ powstaliśmy w proteście przeciwko tolerowaniu zjawiska korupcji. Zgłaszaliśmy też szereg inicjatyw, w tym ustawodawczych, dotyczących walki z korupcją, z których niektóre zostały przyjęte. W naszym programie, opublikowanym przed wyborami, zaproponowaliśmy m.in. utworzenie Urzędu Antykorupcyjnego, który poza głównym zadaniem, a więc walką z tą patologią, pełniłby także funkcje prewencyjne, edukacyjne i wychowawcze. Ale to, co miało cechować ten urząd, to przede wszystkim jego apolityczność i ponadpartyjność. W żadnej mierze nie powinien on być uwikłany w walkę polityczną. Tymczasem rozwiązanie, które proponuje Prawo i Sprawiedliwość - Centralne Biuro Antykorupcyjne z panem Mariuszem Kamińskim na czele - to instrument w ręku rządzących służący do onieśmielania, bądź zwalczania wszystkich niepokornych, którzy będą myśleli i działali inaczej niż chce tego PiS. Przyszły szef tego Biura, polityk, wyraźnie mówi, że zajmie się innymi politykami. Próbuje też zastraszyć przedsiębiorców i sugeruje, że Biuro będzie wspomagało te wszystkie działania rządu, które wydadzą się dla rządu wygodne.
Stanowczo protestujemy przeciwko takiemu wypaczeniu idei walki z korupcją i zwracamy się do wszystkich ugrupowań parlamentarnych o to, aby w trakcie prac nad ustawą projekt w tej postaci odrzuciły. Polsce potrzebna jest zdecydowana walka z korupcją, ale prowadzona metodami demokratycznymi i bez żadnych wątpliwości co do intencji. Zastraszanie ludzi stało się zaraźliwe. Słyszeliśmy rzecznika rządu, który strofował dziennikarza telewizji i groził mu palcem. To nie są czcze pogróżki, ani dyskusja publiczna, jak powiedział rzecznik rządu, dlatego że równocześnie nastąpił skok na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Za chwilę będą nowe, polityczne władze w telewizji i radiu. A więc to nie są dyskusje równoprawnych partnerów. To jest ostrzeżenie dla dziennikarzy, aby byli posłuszni.
Takich przypadków mamy więcej. Reasumując, to, co proponuje PiS, to nie jest państwo Prawa i Sprawiedliwości, lecz państwo Podejrzliwości i Strachu, zaś to, co miało być moralną rewolucją, zamienia się w amoralną ewolucję. Tak właśnie ma wyglądać IV Rzeczypospolita w wykonaniu PiS. Mówimy o tym głośno, mówimy teraz, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło grę polityczną, która ma na celu wprowadzenie społeczeństwa w błąd, złożenie szeregu kolejnych obietnic po to, aby - być może w rezultacie przyspieszonych wyborów - skuteczniej zawłaszczać państwo.
Rząd nie ma czasu
Po trzecie, mamy Polskę rzekomo solidarną, ale na zajęcie się problemami pracowników, których prawa są w dalszym ciągu naruszane, rząd nie ma czasu. Rząd znalazł czas, by ingerować w sprawy różnych spółek, naciskać na zarządy różnych firm, ale nie znajduje czasu, żeby zająć się łamaniem praw pracowniczych w hipermarketach, czy ostatnio w Zakładach Frito Lay w Grodzisku Mazowieckim, gdzie pracownice, które poskarżyły się na molestowanie przez szefów, zostały zwolnione z pracy. Toczy się postępowanie w sądzie przeciwko kierownikom, którzy mieli się tego dopuścić. Zastraszani są związkowcy. Rząd - nie ingeruje, minister pracy nie zaprasza do siebie kierownictwa firmy, by porozmawiać o tym.
W imieniu Socjaldemokracji Polskiej zaapelowałem do kierownictwa Frito Lay, aby położyło kres takim zachowaniom i szykanowaniu pracowników i związkowców. Jednocześnie przygotowaliśmy projekt ustawy, która już była w poprzednim Sejmie, ale posłowie nie zdążyli jej uchwalić, zwiększającej uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy. Prześlemy tę ustawę do Sejmu zwracając się do Sojuszu Lewicy Demokratycznej, bo tu najprędzej możemy liczyć na inicjatywę ustawodawczą, aby ten projekt dający pracownikom niezbędną ochronę wnieśli.
Gra w ciuciubabkę
Tyle jeśli chodzi o kilka bardzo drastycznych przykładów dotyczących kształtowania nowej IV Rzeczypospolitej. To, co dzieje się w Sejmie - naruszanie, łamanie regulaminu sejmowego, próba zastosowania pewnego przymusu wobec opozycji - wpisuje się w ten sam scenariusz. Na to nakłada się kwestia ewentualnych wyborów - pojawiają się kuriozalne sygnały, że Sejm może być rozwiązany 2 lutego - interpretacji prawnych itd. W Polsce przyzwyczailiśmy się do tego, że prawo może być falandyzowane, ale wszystko ma swoje granice. Ten Sejm otrzymał projekt ustawy budżetowej 19 października i ma, zgodnie z konstytucją, cztery miesiące na jej uchwalenie i przedłożenie prezydentowi. Taki harmonogram - do 19 lutego - został również rozpisany w Sejmie. Wszelkie inne interpretacje oznaczają grę w ciuciubabkę z parlamentem i społeczeństwem. Skandalem jest, że w tej podstępnej grze bierze udział nie tylko PiS, ale także Marszałek Sejmu i Prezydent RP.
To oczywiście nie znaczy, że po 19 lutego Sejm nie może być rozwiązany. Wiemy, że Prawo i Sprawiedliwość, prowadząc różnego rodzaju gry, podchody, igrzyska dopuszcza taki wariant. Koncepcja, którą Socjaldemokracja Polska przedstawia od kilku miesięcy - szerokiego frontu w wyborach samorządowych i parlamentarnych - wymaga pracy, rozmów, czasu. Ale jeżeli Prawo i Sprawiedliwość zdecyduje się na działania, które doprowadzą w najbliższym czasie do rozwiązania Sejmu, Socjaldemokracja Polska wezwie do stworzenia takiego szerokiego frontu i koalicji natychmiast i weźmie w niej udział. Zwróci się też do autorytetów, w tym także do Aleksandra Kwaśniewskiego, aby wsparli powstanie takiej koalicji. Szanujemy wybory demokratyczne. Szanujemy to, że inne ugrupowania, nie nasze, wygrały te wybory. Ale nie zgadzamy się na zawłaszczanie państwa. Dość już mamy tych doświadczeń i zrobimy wszystko, żeby Polska była demokratycznym państwem prawa - pluralistycznym, tolerancyjnym, państwem, w którym wszyscy czują się jak u siebie, w którym nie ma obywateli pierwszej i drugiej kategorii.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry