Marek Borowski: Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Szybsze wybory to spore zamieszanie. PiS, a zwłaszcza Jarosław Kaczyński, dużo naobiecywali. A ja chciałbym, żeby ten mit partii czystej moralnie, walczącej o oczyszczenie życia publicznego, znającej się na wszystkim – zweryfikował się. Bo jeśli to nie nastąpi z powodu skrócenia kadencji Sejmu, pozostanie legendą polityczną. Przedterminowe wybory mogą być konieczne, ale wtedy gdy wyjdzie na jaw, że rządy PiS prowadzą donikąd.
Czyli nie nawoływałby Pan do nich?
Nie. Ale może być tak, że PiS będzie nawoływało, stosując to jako straszak. Oczywiście mogą straszyć, niektórzy się nawet zlękną, ale nie wolno im naginać prawa i oszukiwać parlament w sprawie terminu przesłania budżetu prezydentowi.
A więc wybory. Czy aby na pewno lewica jest już do nich gotowa?
Nic tak nie jednoczy, jak wspólny, niebezpieczny przeciwnik. Czynimy wszelkie przygotowania, żeby wypaść w tych wyborach dobrze.
Co to znaczy dobrze? Ile to procent głosów? Na powtórzenie wyników z poprzednich wyborów nie macie szans.
Przy szerokim bloku do 20 procent. A przy wąskim – 14 do 15 procent.
Pańscy wyborcy mogą mieć wątpliwości – Borowski odszedł od SLD, bo partia była wewnętrznie niezbyt czysta, a teraz, mimo że Olejniczak nie rozbił całego betonu, jednoczy się z SLD?
To jest elektorat ludzi myślących, którzy widzą, co się dzieje. Dla nich perspektywa umocnienia się radykalnej, „rydzykowej” prawicy, jest znacznie gorsza niż wspólna lista z SLD. Teraz jest czas szukania tego, co nas łączy, a nie dzieli. Tym bardziej że Olejniczak co nieco jednak zrobił. Oczywiście nie uciekniemy od dyskusji o przeszłości, jednak wszystko we właściwym czasie...
W tym dziwnym bloku ma znaleźć się między innymi Partia Demokratyczna, która wciąż spogląda w stronę PO...
Tu nie ma niczego dziwnego. Łączy nas wiele wspólnych wartości. Są natomiast różnice, zwłaszcza w zakresie polityki gospodarczej i społecznej, ale najważniejsza jest obrona instytucji demokratycznego państwa przed zawłaszczeniem i budowa społeczeństwa obywatelskiego. Tym wartościom PiS zagraża najsilniej.
Pan optuje za zbliżeniem do PD, tymczasem Olejniczak tak chętny nie jest. Czy zdoła Pan przekonać jego i Frasyniuka, by zbliżyli się ku sobie?
To są doświadczeni politycy. Nie tyle ich przekonuję, ile stwarzam warunki do tego, aby było to możliwe. Te warunki to wspólne inicjatywy w sprawach, w których mamy zbliżone poglądy.
Ale Frasyniuk mówi o roku...
Ja bym też tak powiedział, lecz my stoimy przed sytuacją awaryjną. Jeśli przedterminowe wybory zostaną ogłoszone, będziemy mieli do nich zaledwie 45 dni. A tylko 20 na zgłoszenie list kandydatów. I na tym polegał perfidny plan Jarosława Kaczyńskiego, by z zaskoczenia ogłosić rozwiązanie Sejmu z powodu problemów z uchwaleniem budżetu. Wtedy PiS miałoby szansę na dobry wynik i poprawę stanu posiadania w Sejmie. Oto, jakimi metodami budowana jest IV Rzeczpospolita. Ale sprawa stała się głośna i już dziś partie przygotowują swe listy. Wyborów może więc nie być.
"Życie Warszawy" - 24.01.2006
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|