Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 30.03.06, 10:32 / Powrót

PiS pędzi po równi pochyłej

Jarosław Kaczyński prze do wyborów, bo – jak sam powiedział – jeśli się komuś wydaje, że wybory odbędą się dopiero wtedy, kiedy poparcie dla PiS spadnie do 15 proc. to się myli - pisze Marek Borowski w "Fakcie". Skąd ten pesymizm, skoro jego zdaniem rząd jest świetny, program znakomity oraz istnieje większość sejmowa? Otóż lider PiS wie co mówi, tylko nie ujawnia całej prawdy.
Poparcie dla partii braci Kaczyńskich utrzymuje się na wysokim poziomie, mimo iż prasa pełna jest artykułów krytykujących ją za styl rządów, słownictwo (bure suki, szuje itp.), wyzywanie przeciwników politycznych od stalinowców, zawłaszczanie państwa itd. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który unieważnił podstawowe artykuły ustawy medialnej, choć mocno kompromitujący dla partii mającej w nazwie prawo i sprawiedliwość, także raczej PiS nie zaszkodzi. Spora grupa ludzi wierzy bowiem, że są w Polsce układy i spiski, które trzeba rozbić, a PiS jest tym „młotem na czarownice”. Zatem mimo oczywistych przykładów różnych nagannych zachowań będą go popierać, choć być może z coraz mniejszą determinacją.
A jednak Jarosław Kaczyński obawia się o przyszłość, dlatego prze do jak najszybszych wyborów. On już wie, że nie wystarczy stale podgrzewać nastroje, intrygować, jątrzyć, tropić mityczne układy, by utrzymać wyborców w przekonaniu, że oddali rządy w dobre ręce. Rządzenie to spójny program, wyważone, kompetentne decyzje, które mają na celu rozwój kraju, walkę z bezrobociem, wzrost produkcji, poprawę infrastruktury, lepszą opiekę zdrowotną, nowoczesną edukację, walkę z biedą i wykluczeniem.
Jak się sprawy mają w tej dziedzinie? Otóż rząd wciąż nie wychodzi poza sferę obietnic, i to w większości nierealnych. Co więcej – ta sfera się poszerza. Nieustanne składanie obietnic, swoisty wyścig w ich wymyślaniu to najbardziej widoczny przejaw aktywności ministrów, trudno to jednak uznać za sprawne i efektywne rządzenie. Tym bardziej, że równocześnie rośnie lista zaniechań.
Polsce potrzebne są inwestycje – krajowe i zagraniczne, a to wymaga przede wszystkim poprawy klimatu dla działalności gospodarczej i inwestycyjnej. Bank Światowy przebadał 150 krajów pod kątem łatwości prowadzenia interesów. Polska zajęła ogółem 54 miejsce, ale np. w kategorii liczby licencji i koncesji wymaganych do prowadzenia działalności - 120., liczby rozliczeń, jakich przedsiębiorca musi dokonać w ciągu roku – 106., czasu potrzebnego na egzekucję zobowiązań – 104, czasu na uruchomienie biznesu – 92., łatwości uzyskania kredytu – 88., rejestracji praw własności – 75. Np. rejestracja praw własności do nieruchomości trwa w Polsce 197 dni, w Unii Europejskiej (średnia dla 15 krajów) 39 dni. W Polsce trzeba w ciągu roku zrealizować 43 płatności podatkowych, podczas gdy np. w Czechach – 14. Nic się nie robi, żeby to zmienić. Oszacowano, że gdyby Polska przeprowadziła reformy ułatwiające prowadzenie biznesu, wzrost gospodarczy przyspieszyłby o jedną trzecią, a stopa bezrobocia spadłaby do ok. 12, proc.!
O walce z bezrobociem zresztą też nic nie słychać. Zastanawiam się, czy ministerstwo pracy jeszcze istnieje, czy też jest to jakiś wirtualny byt.
Minister infrastruktury zapowiada budowę autostrad, nie wiadomo jednak, jakim cudem chce to robić, skoro nie ma ustawy i środków w budżecie państwa.
Minister zdrowia wszystko odkłada na później: ustalenie nowej sieci szpitali – w grudniu, przyjęcie koszyka świadczeń zdrowotnych - za dwa lata. A co do tego czasu?
Minister sprawiedliwości chętnie rozprawia o tym, jak karać przestępców, ale na to jak ich nie „produkować”, nie ma żadnego pomysłu. Wydaje się, że w ogóle go to nie interesuje.
Minister edukacji i jego urzędnicy skoncentrowali się na wydawaniu wytycznych, o czym w szkole nie wolno mówić i kogo nie wolno do niej zapraszać. Próbuje się oduczyć młodzież myślenia, zamiast zapewnić jej nowoczesną edukację oraz ciekawą ofertę zajęć pozalekcyjnych, by w ten sposób zapobiec jej wykolejaniu się.
Jak określić ministra rolnictwa, doprawdy nie wiem. Nie nadużywam mocnych słów, ale to chyba po prostu szkodnik. W UE nie załatwił nic na rynku cukru, bo się obraził. Nie ma postępu w odblokowaniu eksportu polskiego mięsa do Rosji, a na dodatek ostatnio zakaz jego importu wprowadziła Ukraina.
Te zaniechania, brak spójnego programu maskowany obietnicami bez pokrycia, brak kompetentnych ludzi wyjdą na jaw przy najbliższym budżecie. Już nie da się dłużej oszukiwać wyborców. Nie tylko obiecanki okażą się nierealne, ale trzeba będzie ciąć wydatki. I wtedy PiS polegnie. Nie na tym, że organizuje igrzyska, ideologizuje i zawłaszcza państwo. Przewróci się na efektach swojego rządzenia i będzie to upadek bardzo bolesny.
Jarosław Kaczyński i politycy PiS dostali w wyborach wielką szansę, jednak nie potrafią jej wykorzystać. Można posługiwać się świetną socjotechnikę i znakomicie wypadać w telewizji, ale bez kompetentnych urzędników, których się wymieniło na swoich - miernych ale wiernych, taka polityka będzie miała krótkie nogi.
Kiedy prawda wyjdzie na jaw dowiemy się, że układ był wszechobecny i wszechpotężny, dlatego PiS i jego sojusznicy nie mogli z nim wygrać. Tymczasem ten układ tworzą oni sami. I nie jest to układ twórczy.
"Fakt" - 30 marca 2006 r.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry