Marek Borowski: - Startując w tych wyborach bardzo chciałem osiągnąć jak najlepszy wynik i to się udało, ale nie mam zamiaru wspinać się na piedestał, wypinać pierś i mówić: ja jestem najważniejszy, a cała reszta ma mi się podporządkować. Dzisiaj sytuacja w Centrolewicy jest taka, że największym ugrupowaniem jest SLD, którego szefem jest Wojciech Olejniczak. I bez współpracy z nim nie byłoby bloku Lewicy i Demokratów. Nie byłoby mojej kandydatury jako wspólnej i nie byłoby także mojego wyniku.
Nie ma Pan aspiracji, żeby być liderem zjednoczonej lewicy?
Mam aspiracje do tego, żeby Centrolewica wygrała za trzy lata wybory parlamentarne. Chciałbym z Wojciechem Olejniczakiem, Januszem Onyszkiewiczem z PD, a także Waldemarem Witkowskim z UP budować taki blok, który wygra wybory parlamentarne.
Dlatego musimy stworzyć dobry program i trzeba będzie działać na dwóch płaszczyznach: jedna to samorządy, gdzie nasi ludzie będą w różnych miejscach mieli wpływ na decyzje. To musi być uczciwe zarządzanie bez tych wszystkich afer, które miały miejsce w przeszłości. Natomiast płaszczyzna druga, to wyciagnięcie wniosków z całej kampanii, z tego, co się ujawniło w różnych miejscach. Proszę pamiętać, że w tej kampanii musiały się zgrać różne partie, różne siły polityczne. I to zgrywanie wyglądało różnie w różnych regionach. W większości się udało, w wielu miejscach dzięki temu osiągnięto niezłe wyniki. Te wyniki są również dobre dzięki wystawieniu właściwych ludzi.
Zobacz wywiad
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|