Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 16.05.07, 10:44 / Powrót

Lekcja prawa i sprawiedliwości

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy lustracyjnej nie zaskoczył - pisze Marek Borowski w TEMI. Była ona wyjątkowym bublem prawnym. Policzyłem, że Trybunał zbadał 73 przepisy, z czego za niekonstytucyjne uznał 37, a za zgodne z konstytucją 36. Autorzy ustawy postawili sobie cele polityczne, stąd tyle w niej niejasnych sformułowań, pozwalających oskarżyć o współpracę ze służbami bezpieczeństwa niemal każdego. I to bez dania mu szans na skuteczną obronę. Ewentualnego oczyszczenia się z zarzutów pomówiony mógłby się doczekać dopiero po 2 – 3 latach. Dla dziennikarzy, naukowców, nauczycieli akademickich, którzy byliby w tym czasie pozbawieni możliwości wykonywania swojego zawodu, czy prowadzenia badań – a o to przecież w tym wszystkim chodziło – oznaczałoby to najczęściej śmierć zawodową.
Były już marszałek Sejmu, Marek Jurek, mimo iż dysponował wieloma opiniami prawnymi, które dyskwalifikowały tę ustawę, dopuścił do jej procedowania, bo takie było zamówienie polityczne PiS, do którego wówczas należał. W promowanie ustawy – mając przecież świadomość, że jest to bubel prawny – zaangażowali się cynicznie premier, prezydent, posłowie rządzącej koalicji oraz znaczna część prawicowych publicystów. Swoistym elementem tej promocji stały się ataki na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Przed rozprawą niemal codziennie wylewano na nich kubły pomyj. A i w trakcie rozprawy PiS robiło wszystko, by wydłużyć prace Trybunału oraz zdyskredytować sędziów, którym zarzucano stronniczość, bo kiedyś, jeszcze zanim zostali sędziami TK i w zupełnie innej sytuacji prawnej, wyrażali się krytycznie o lustracji. Gdyby wybierać do Trybunału Konstytucyjnego tylko osoby, które przedtem nie przedstawiały żadnych poglądów, to prawdopodobnie mielibyśmy Trybunał nijaki, albo nie mielibyśmy go wcale.
Perfidnej manipulacji i intrygi dopuścił się nowo wybrany marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Z jego inspiracji IPN zaczął nagle szukać teczek na sędziów (którzy składali wcześniej oświadczenia lustracyjne i były one badane jeszcze przez Rzecznika Interesu Publicznego) i znalazł – w ciągu jednej nocy(!) – na dwóch. W teczkach wprawdzie, jak się nieco później okazało, nic przeciw sędziom nie było. Jeden odmawiał współpracy i SB uznała go za nieprzydatnego. Drugi został zarejestrowany – nie mając o tym pojęcia – jako kontakt operacyjny 19 czerwca 1989 r. (a więc już po wyborach, które władza peerelowska faktycznie przegrała). Działający na polecenie marszałka poseł Arkadiusz Mularczyk z PiS zamachał teczkami publicznie nie znając rzekomo ich treści. Zanim intryga została odkryta prezes Trybunału wyłączył obu sędziów z rozprawy, by uniknąć podejrzeń.
Zamach teczkowy unaocznił, czym jest nowa ustawa lustracyjna i jaki zamęt wprowadza. Kolejny raz okazało się też, że struktury IPN są dyspozycyjne wobec władzy, choć powinny być niezależne i traktować równo wszystkich obywateli i wszystkie sprawy. Są jednak równi i równiejsi. Np. jedna z redakcji czeka na udostępnienie teczki ojca Rydzyka już dwa miesiące.
Politycy PiS nie potrafią pogodzić się z wyrokiem Trybunału. Posłanka Szczypińska powiedziała, że jest to policzek dla demokracji. Najwyraźniej nie wie, czym jest demokracja. Utożsamia ją – podobnie jak bracia Kaczyńscy – z wypełnianiem woli PiS. Prezydent i premier także nie przestali rozwijać swoich teorii spiskowych i atakować sędziów. Obawiam się więc, że lekcja prawa i sprawiedliwości, którą Trybunał dał Prawu i Sprawiedliwości, może pójść – w przypadku polityków tej partii – na marne. Z lekcji tej z całą pewnością skorzystają jednak wyborcy. Powinny też ją sobie systematycznie przepowiadać inne partie aspirujące do objęcia władzy w Polsce. Pierwsze, najważniejsze przesłanie tej lekcji jest takie, że demokratyczne państwo oparte na rządach prawa nie może i nie powinno zaspokajać żądzy zemsty, zamiast służyć sprawiedliwości. Drugie – nie może być stosowana odpowiedzialność zbiorowa. Wina musi być indywidualnie oceniona i udowodniona.
Postawa Trybunału, który nie uległ naciskom i manipulacjom i nie dał się zastraszyć, zasługuje na wielkie uznanie. Polska demokracja zbudowana na konstytucji z 1997 r. obroniła się. Możemy być dumni i z konstytucji, i z sędziów.

Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 16 maja 2007 r.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry