Marek Borowski:– Celem konwentu jest aktywizacja partii, zachęcenie do wzięcia udziału w dyskusji programowej, która się w tej chwili zaczyna na lewicy. Chcemy także uczynienia oblicza SDPL bardziej wyrazistym, widocznym dla wyborców. Z pewnością ustosunkujemy się do kwestii przyszłości, współpracy w ramach LiD, tych wszystkich spraw, które przewijają się ostatnio przez media.
Kończyć więc działanie koalicji Lewicy i Demokratów, czy jednak kontynuować?
– Uważamy, że w tej chwili kluczową sprawą jest debata programowa na lewicy, która rusza po raporcie prof. Reykowskiego trochę jak lokomotywa z wiersza Tuwima, ale rusza. Tę debatę musimy prowadzić wspólnie, a nie każdy z osobna, ponieważ chcemy się uczyć jedni od drugich, inaczej byłaby to postawa arogancka. Dotyczy to także Partii Demokratycznej – tworzymy jeden klub parlamentarny, wspólnie opracowujemy ustawy, zgłaszamy je, a współpraca układa się dobrze. Kiedy czytam głosy wzywające do zerwania, wyrzucenia PD, rozstania się z nimi, to trochę jest mi smutno. Oczywiście własnymi rękoma można wykopać grób każdej inicjatywie zanim się ona na dobre rozkręci. Jednocześnie ci, którzy te zawołania wygłaszają, sami się jeszcze nie określili, w czym przeszkadza im obecność PD. Ja na razie nie zauważyłem, aby lewica nie mogła podjąć jakieś inicjatywy, bo przeszkadza w tym Partia Demokratyczna. Są naturalnie pewne różnice poglądów, ale takie różnice będą, także między SDPL i SLD. To dobrze, nie da się bowiem wypracować programu, jeśli nie będzie różnic w poglądach. Dla mnie obecność ludzi z Partii Demokratycznej to walor, nawet jeśli jest to partia niewielka i o niewielkich wpływach. Oni wnoszą trochę inne spojrzenie, z którym możemy się zgadzać lub nie, natomiast ono jest ważne, abyśmy mogli spojrzeć na swoje propozycje z innej strony. Żebyśmy je dobrze uzbroili i umieli argumentować. Dlatego z najwyższym zdumieniem przeczytałem w oświadczeniu młodych socjaldemokratów z SMS-u, że SLD powinien wyjść z Klubu Parlamentarnego LiD i utworzyć własny. To są, moim zdaniem, zupełnie nieprzemyślanie propozycje.
Czyli pomysłem na poprawę wizerunku lewicy, jej poparcia w społeczeństwie jest przede wszystkim debata programowa wszystkich podmiotów wchodzących w skład koalicji LiD?
– Debata wewnątrz i razem, bowiem każdy z podmiotów musi wnosić coś swojego. SDPL jest partią suwerenną, dlatego musi mieć swój własny program i własne poglądy. Nasz konwent jest też po to, żeby to mocno podkreślić. Jednocześnie nie uważamy, że mamy patent na mądrość i LiD traktujemy jako miejsce, gdzie możemy wypracować optymalny program, który przyciągnie maksimum ludzi. Sam program to fundament. Na tym fundamencie można robić jeszcze wiele rzeczy, można być aktywnym w wielu dziedzinach, być aktywnym w parlamencie i poza nim. Nie twierdzę, że sam program wystarczy, bo byłaby to naiwność, natomiast jeżeli nie będziemy umieli w dowolnym momencie odpowiedzieć na pytania, które pojawiają się w naszym życiu społecznym, politycznym, gospodarczym, to nie przekonamy opinii publicznej, że jesteśmy poważnym ugrupowaniem, któremu warto powierzyć losy kraju. Drugą sprawą jest aktywność, organizowanie konferencji prasowych, kontrowanie rządzących, wytykanie ich wad, bycie obecnym w kraju tam, gdzie się coś dzieje.
Na jakich polach ta aktywność miałaby się przejawiać? To ma być aborcja, o której ostatnio lewica mówi, tarcza, kwestia ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego?
– We wszystkich sprawach, które są znakiem firmowym lewicy powinniśmy być aktywni i konsekwentni, ale jednocześnie dobrze przygotowani. Jeśli mówimy np. o złagodzeniu ustawy aborcyjnej, to ona musi być dobrze przygotowana. Nie chodzi o to, że coś się wrzuci, coś się napisze. Musi być to poprzedzone dyskusją społeczną. Musimy występować jako ugrupowanie, które mobilizuje opinię publiczną, a nie tylko wrzuca problem, żeby pokazać, że za czymś się tam opowiada. W kraju też dzieją się różne rzeczy, na które należy reagować w terenie, np. działacze SDPL udali się na spotkanie ze znanym żydożercą Jerzym Robertem Nowakiem, gdzie zadawali niemiłe mu pytania, rozdawali ulotki, krótko mówiąc, pokazali, że mają to coś, co polityk powinien posiadać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Krzysztof Trepner
"Trybuna" - 29 marca 2008
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|