Marek Borowski: - Walka wyborcza w Sojuszu przed kongresem. Zwycieżył taki nurt, że wszystkiemu winien jest LiD, że trzeba to zlikwidować, że to musi być bardziej wyraziste. Nawet jeśli taki nurt zwycieża i nawet jeśli lider postanawia mu ulec, to można to było zrobić inaczej - przez poważną rozmowę z partnerami. Niestety, na ołtarzu walki przedwyborczej złożono pewne zasady. Ten ruch nam na zdrowie nie wyjdzie.
SLD poradzi sobie bez Partii Demokratycznej?
- Pewnie sobie poradzi. Pytanie tylko, czy samodzielnie osiągnie takie wyniki, jak w koalicji. Formuła LiD zaczęła przynosić efekty. Ostatnie sondaże dawały nam 10-12 proc., więc nie było potrzeby tego rozwiązywać. Można było zatrzymać więcej mózgów dla wspólnej sprawy.
Grzegorz Napieralski nie widzi wspólnej sprawy. Mówi, że są inne czasy, że już odsunęliście „politycznych terrorystów od władzy”.
- To przykład cynizmu politycznego. Koalicja, która została zawiązana przed wyborami, zawierała również zobowiązanie do stworzenie wspólnego klubu. SLD bardzo na to nalegało. A wspólny klub oznacza też wspólną politykę. Kiedy się teraz mówi, że zawiązaliśmy tę koalicję tylko ze względów taktycznych, to znaczy, że od początku oszukiwało się partnera.
A różnice programowe –aborcja, tarcza antyrakietowa, podatek liniowy?
- Zawierając koalicję wiedzieliśmy, że są pewne różnice. Gdyby ich nie było, byłaby jedna partia. Partia Demokratyczna w programie „100 konkretów” wycofała się z postulatu podatku liniowego, samo SLD w sprawie tarczy było podzielone. Wszystkie te argumenty muszę więć traktować jako pretekst. I to w dodatku nieuczciwy.
SLD skręca teraz w lewo. Popiera aborcję, związki homoseksualne, zasiłki. Czy Pańskiej partii będzie z nimi po drodze?
- Jak słyszę o tym skręcaniu w lewo, to się zastanawiam, kto to mówi i o co mu chodzi. SDPL od zawsze była za związkami partnerskimi, za aktywną polityką socjalną, a w sprawie aborcji wszyscy zgadzaliśmy się na referendum. Nie musimy skręcać w lewo. Jesteśmy na lewicy i się tego nie wstydzimy. Uważamy jedynie, że głosząc te poglądy, nie możemy zamykać się na współpracę z centrum. Tak się bowiem złożyło, że eksperci w pewnych dziedzinach są nie tylko na lewicy, ale i w centrum.
A jest w ogóle miejsce na lewicę. Sam Pan mówił, że PiS odebrał wam wyborców socjalnych, a PO wykształciuchów.
- Jest jednak sporo wyborców przywiązanych do lewicy…
…złośliwi mówią, że tyle, co czytelników „Trybuny”.
- To bardzo złośliwi. Te 10 proc. to ciągle jakieś 1,5 mln. osób. A tych, co nam odebrano, nie odebrano na stałe. U nas elektoraty są przepływowe. Zmieniają się w każdych wyborach. W związku z tym o wyborców trzeba walczyć. Musimy mieć lepsze projekty socjalne niż PiS oraz bardziej równościowe i europejskie rozwiązania niż PO. Trzeba się do tego merytorycznie przygotować, ale to zadanie do wykonania.
Chyba nie w najbliższych wyborach?
- Kto wie. Już najbliższe wybory powinny pokazać przynajmniej przyrost głosujących na nas.
Nie boi się Pan, że Olejniczak zrobi z Pańską partią to samo co z PD?
- Wiem, że w razie czego damy sobie radę. Dla nas ważny jest własny szyld i tożsamość. Chcemy jednak rozmawiać ze wszystkimi. Nie boję się więc. Żałuję tylko pewnego politycznego projektu, który bezsensownie zniszczono.
Może więc w geście solidarności sami opuścicie LiD?
- Za wcześnie o tym mówić.
Rozmawiał: Marek Pielach
"Polska - Metropolia Warszawska" - 1 kwietnia 2008
Powrót do "Wiadomości" / Do góry