Stare szyldy na bokMy godziliśmy się na czwórkoalicję w ramach LiD, lecz skoro Sojusz jednostronną decyzją przegonił jednego z partnerów, to my nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego i powiedzieć: OK, żyjmy teraz w trójkącie - mówi
Marek Borowski w
"Trybunie". - Koncepcję budowy lewicy w oparciu o SLD uważamy za strategię błędną i za stratę czasu. To jest szyld zasłużony, ale już nieefektywny.
Jesteśmy za nowym otwarciem na rozmaite organizacje lewicowe, dotąd
nieufne, sceptyczne wobec Sojuszu. Trzeba stworzyć nową lewicę bez dawnych obciążeń. Stare szyldy schowajmy do muzeum, oddajmy im cześć, ale myślmy o perspektywie nowej lewicy.
Niechby ten proces scalania trwał nawet dwa lata, ale to jedyna sensowna droga. Bez tego nie przyciągniemy choćby potrzebnych nam autorytetów intelektualnych, które mają opór przed szyldem SLD. Tak pojmuję naszą koncepcję jednoczenia lewicy szerokim frontem. My nie tworzymy partii, a jedynie koło, które gotowe jest współpracować i z SLD, i z PD. Ten nasz rozdział z SLD nie jest aktem wrogim, lecz rozdziałem przyjaznym.
Nie ma mowy o moich ambicjach, bo jak nowe otwarcie, to nowe otwarcie
- nie zamierzam kandydować ani na szefa SDPL, ani na prezydenta RP.
"Trybuna" - 22 kwietnia 2008Powrót do "Wiadomości" /
Do góry