Prezydent już wtedy zapowiedział, że nie będzie się spieszył z ratyfikacją traktatu, a niedługo potem oświadczył, że go w ogóle nie podpisze, bo traktat – po odrzuceniu go przez Irlandczyków w referendum – jest martwy. Jakoś dla 22 krajów, które traktat ratyfikowały – także po feralnym referendum w Irlandii – nie jest martwy. Dla dwóch kolejnych, które czekają na orzeczenia swoich Trybunałów Konstytucyjnych – też nie.
Lech Kaczyński jest także moim prezydentem, ponieważ taka była wola Polaków. Jest nim również wtedy, kiedy się z nim nie zgadzam, a w tej sprawie się nie zgadzam. Chciałbym jednak rozumieć motywy jego postępowania. Nikt przecież nie jest doskonały i nie może być przekonany o swoich racjach, więc jeśli jest w stanie zrozumieć motywy drugiego człowieka, to być może przejmie część jego rozumowania i łatwiej będzie o kompromis. Gdyby prezydent Kaczyński powiedział, że nie podpisuje w tej chwili traktatu, ponieważ chce go skierować do Trybunału Konstytucyjnego – mogę się z tym nie zgadzać, bo nie widzę tam żadnych problemów konstytucyjnych, ale ma on takie prawo. Gdyby powiedział: przecież umówiliśmy się z rządem na ustawę kompetencyjną i wobec tego ja czekam na tę ustawę, a na razie nie podpisuję – to chociaż znowu uważam, że ustawa kompetencyjna niewiele tu wniesie i chyba nie bardzo jest potrzebna, to jednak wiem, że takie porozumienie z premierem zostało zawarte i powinno być realizowane. Ale niestety prezydent żadnego z tych argumentów nie użył!
Choć politycznie jestem przeciwnikiem Lecha Kaczyńskiego, to mimo wszystko chciałbym, żeby prezydent mojego kraju był człowiekiem powszechnie w Europie szanowanym, żeby był uznawany za lidera, a wizerunek Polski tym samym zyskiwał. Nie wiem, kto doradza prezydentowi, poza oczywiście jego bratem Jarosławem, ale Lech Kaczyński ma jakiś wyjątkowy talent do strzelania sobie w stopę. Są takie krótkie okresy w historii, kiedy można naprawdę pójść do przodu, zdobyć uznanie, autorytet. Był taki moment, kiedy Irlandczycy odrzucili traktat. Polski prezydent powinien w tym momencie wystąpić i powiedzieć do wszystkich Europejczyków: Miałem czekać na ustawę kompetencyjną, zamierzaliśmy jeszcze przeprowadzić w Polsce wiele dyskusji, ale nie będę czekał. Dzisiaj Europa potrzebuje impulsu, podpisuję.
Jakże inaczej by to wyglądało! Polska stałaby się liderem, pokazując, że zależy jej na integracji i wychodzi z inicjatywą. A jaką mamy teraz perspektywę? Co chcemy zrobić w sytuacji, w której Irlandia traktat odrzuciła, ale przecież rząd irlandzki i 47% Irlandczyków było za traktatem i zdecydowana większość Polaków także go chce?
W sprawie traktatu nicejskiego, z którego ratyfikacją też były problemy, Irlandia zreflektowała się. Dzisiaj również trzeba do tego doprowadzić.
Oczywiście, Irlandia podejmie decyzję samodzielnie, ale działania Polski będą też istotne. I nie chodzi o nacisk, a używa się takiego sformułowania, lecz o wsparcie dla rządu irlandzkiego i dla tych prawie 50% Irlandczyków, którzy uważają, że Irlandia popełniła wielki błąd w tej sprawie, wynikający m.in. z fałszywej propagandy, podobnej zresztą jaka była uprawiana w Polsce, tyle że Polacy okazali się na nią odporni.
Dzisiaj prezydent jest w defensywie. Posłowie wszystkich klubów poselskich, za wyjątkiem PiS, apelują do niego: niech pan podpisze, panie prezydencie. Prezydent Sarkozy apeluje do honoru Lecha Kaczyńskiego. Mówi, że to nie kwestia polityki, lecz moralności. Co ostatnio zrobił Lech Kaczyński? Powiedział prezydentowi Sarkozy’emu, że Polska nie będzie przeszkodą w ratyfikacji traktatu. A więc podpisze? Ja też mogę tylko zaapelować do pana prezydenta, żeby to niezwłocznie zrobił i pomógł Europie, a przez to także Polsce. Myślę, że zdecydowana większość Polaków pozytywnie przyjmie taką decyzję. Ale moment, kiedy Lech Kaczyński mógł dołączyć do elity europejskich przywódców, niestety minął.
Marek Borowski
Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI
Powrót do "Wiadomości" / Do góry