Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 25.11.08, 20:55 / Powrót

Rok i co dalej?

Komentując sejmową debatę na temat oceny rządu premiera Donalda Tuska w rok po jego powołaniu można, parafrazując starą sentencję, powiedzieć, że rząd nie jest ani tak dobry, jak sam o sobie mówi, ani tak zły, jak mówi o nim opozycja. Co do mnie, nie oczekuję, że wszystkie zobowiązania i obietnice koalicji rządzącej będą od razu zrealizowane. W przypadku niektórych, mam nadzieję, że nigdy nie będą. Dotyczy to np. podatku liniowego, wyborów w okręgach jednomandatowych, przerzucenia finansowania partii z budżetu na osoby prywatne, czy bonów edukacyjnych. To, co mnie przede wszystkim interesuje, to długofalowa strategia. Każdy rząd ma przed sobą 4 lata, w ciągu których pewne rzeczy może załatwić, a pod inne położyć fundament, podwaliny. Jakie są fundamenty, które kładzie pod przyszłość Polski Donald Tusk? Na to pytanie nie padła jasna odpowiedź.

Według mnie, długofalowa strategia powinna składać się z trzech zasadniczych elementów. Po pierwsze, chodzi o tworzenie warunków do długofalowego wzrostu gospodarczego. Po drugie – o tworzenie warunków do długofalowego rozwoju, przez który rozumiem jakość życia, szansę na awans społeczny i zawodowy dla każdego Polaka, zmniejszenie nierówności, sprawiedliwy podział owoców wzrostu. To jest równie ważne, jak wzrost gospodarczy, a może nawet ważniejsze. Po trzecie, chodzi o to, w jaki sposób koalicja rządząca zamierza rozwiązywać trudne sprawy.

Długofalowy wzrost gospodarczy musi być oparty na wiedzy, a nie na taniej sile roboczej, jak to w gruncie rzeczy ma dzisiaj miejsce w Polsce. Jeśli nie postawimy na wiedzę, to za 10–15 lat znajdziemy się w nieporównywalnie trudniejszej sytuacji. Rząd podjął pewne działania w tym kierunku. Donald Tusk wspomniał o niebywałym wręcz wzroście nakładów na naukę. Rzeczywiście 26% wzrostu w przyszłorocznym budżecie robi wrażenie, ale my na naukę wydajemy żenująco mało – 0,4% PKB, czyli 4 mld zł. W tych warunkach każdy przyrost jest procentowo bardzo wysoki, natomiast pytanie jest, jaki powinien być w Polsce poziom wydatków na naukę. Otóż, co najmniej 1–1,5% tak jak to jest w innych krajach, czyli wydatki powinny rosnąć o 3 mld zł rocznie w ciągu 4 lat. Takiego programu nie ma. Co gorsza, na następne lata przewidziano już tylko 3–procentowy wzrost.

Premier mówi, że nie ma to pieniędzy, ale one przecież były, tyle, że rządy PO, a wcześniej PiS oddały z kasy państwowej ok. 30 mld zł w ciągu roku (obniżka składki rentowej i podatku PIT dla najbogatszych). Bardzo charakterystyczne w wystąpieniu Donalda Tuska było to, że uznał on za sukces rządu to, że zwrócił Polakom te pieniądze. Tymczasem rząd nie jest od oddawania pieniędzy z podatków.

Kwestie dotyczące długofalowego rozwoju w ogóle nie są przez rząd dostrzegane albo są lekceważone. Polska ma bardzo wysoki poziom nierówności dochodowych. Badania OECD pokazały, że stosunek 10% najwięcej zarabiających do 10% najmniej zarabiających wynosi u nas 13,5. Spośród krajów OECD większe rozwarstwienie jest tylko w Stanach Zjednoczonych, Turcji i Meksyku. Ten wskaźnik uległ pewnemu zmniejszeniu po wejściu Polski do Unii Europejskiej, ale w wyniku zmian w PIT dobry trend zostanie zahamowany Jednocześnie blokowana jest ustawa zgłoszona przez lewicę na początku kadencji, która wprowadzała dodatki rodzinne na dzieci w najuboższych rodzinach (dziś–paradoksalnie– z ulgi korzystają tylko rodziny lepiej sytuowane).

Co do rozwiązywania trudnych spraw, najlepszym sposobem jest dialog, ale nie może on być pozorowany. A taki był w sprawie reformy służby zdrowia – Zwołano „biały szczyt”, który wypracował pewne propozycje i dał rekomendacje, ale niewiele z nich zastosowano. W kwestii „pomostówek” dialog też nie przebiegał tak, jak powinien, czego najlepszym dowodem są obecne spory z nauczycielami. Można i trzeba było to załatwić wcześniej.

Różne symptomy pokazują, że dotychczasowa polityka polegała na radosnym pomijaniu problemów. Rząd administrował dobrą koniunkturą. Teraz idą jednak trudniejsze czasy, trzeba będzie ciąć wydatki, będzie więcej konfliktów. To bardzo kłopotliwa sprawa nie tylko dla rządu, ale i dla opozycji. Rząd musi się nauczyć współpracować z opozycją – przede wszystkim z lewicową, bo z PiS będzie bardzo trudno. Jest ono jak poraniony zwierz po tej przegranej kampanii wyborczej. Głównie chodzi i ryczy.
Marek Borowski

Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 26 listopada 2008

Powrót do "Wiadomości" / Do góry