Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 03.12.08, 12:21 / Powrót

Sprawiedliwość w płacach

Dyskusje o zarobkach – bez względu na to, kogo dotyczą - wywołują w Polsce wielkie emocje. Nie inaczej było w Sejmie podczas rozpatrywania prezydenckiego weta do zmian w ustawie o komercjalizacji i prywatyzacji - pisze Marek Borowski w TEMI. Zgodnie z nowelizacją przyjętą w kwietniu głosami koalicji rządzącej, przestałaby obowiązywać tzw. ustawa kominowa, czyli limity płac dla członków zarządów i rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Dzisiaj pensja menedżera wynosi maksymalnie sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia (w spółkach z większościowym udziałem SP) lub jego czterokrotność (w spółkach kontrolowanych pośrednio przez SP).
Problem dotyczy stosunkowo niewielkiej liczby ludzi. Jednak w sytuacji, gdy bardzo wielu Polakom się nie przelewa, a w dodatku istnieje ogromne rozwarstwienie dochodowe - 10% najbogatszych obywateli zarabia 13,5 razy tyle, co 10% najbiedniejszych, podnoszenie pensji tym pierwszym musi budzić kontrowersje.
Warto zwrócić uwagę, że rozwarstwienie dochodowe w Polsce jest najwyższe w Unii Europejskiej, a wśród krajów OECD (30 najbardziej rozwiniętych krajów świata) jesteśmy według najnowszego raportu tej organizacji na miejscu czwartym od góry. Za Meksykiem, gdzie wskaźnik wynosi 25, Turcją - 17 i Stanami Zjednoczonymi - 16. Przepaść między biednymi i bogatymi w Polsce znacznie odbiega od poziomu rozwarstwienia w innych państwach Europy Środkowej. Np. najbogatsi Czesi zarabiają średnio 5,5 razy tyle co ich najbiedniejsi rodacy, w Słowacji odpowiednio - 6 razy, a na Węgrzech 7 razy. Znacznie mniejsze rozwarstwienie dochodowe niż Polska ma nawet liberalna Wielka Brytania, gdzie ta proporcja wynosi 10:1. Nie możemy przechodzić obojętnie obok tych wskaźników. Tym bardziej, że potwierdzają one powszechne odczucia społeczne.
Jest jednak także druga strona medalu. Otóż sytuacja, w której prezesi, dyrektorzy, członkowie zarządów spółek Skarbu Państwa, zarabiają wielokrotnie mniej niż menedżerowie często porównywalnych spółek prywatnych, też nie jest normalna.
Analizując przepisy ustawy, którą prezydent zawetował, w zasadzie odnalazłem tam dość prawidłową sekwencję postępowania. Mianowicie, rada nadzorcza czy walne zgromadzenie ustalają odpowiednio płace, ale w spółkach Skarbu Państwa lub z jego dominującym udziałem organ reprezentujący Skarb Państwa, czyli zazwyczaj minister, może w każdej chwili zmienić regulamin, a tym samym obniżyć zaproponowane płace. Ma przy tym obowiązek kierować się wynikami ekonomiczno-finansowymi, stopniem realizacji przyjętych przez spółkę programów - prywatyzacyjnych, restrukturyzacyjnych, rozwojowych, inwestycyjnych i faktem poprawy sytuacji ekonomiczno-finansowej czy zwiększenia wartości spółki. Tak więc ustawa wychodzi naprzeciw powszechnym oczekiwaniom, żeby płace były uzależnione od wyników pracy. Oczywiście, praktyka może się okazać inna. Rada Ministrów może np. zwlekać z wydaniem rozporządzenia w sprawie wymagań dotyczących regulaminu albo będzie ono niezgodne z duchem ustawy. Trudno jednak zakładać to z góry. Wydaje się poza tym, że wybrykom płacowym można by skutecznie przeciwdziałać dzięki przewidzianej w ustawie jawności płac prezesów i członków zarządu.
Dlaczego zatem głosowałem, wraz z innymi posłami SDPL, za podtrzymaniem weta prezydenta? Otóż w systemie społecznej gospodarki rynkowej korzyści ekonomiczne ze wzrostu efektywności powinny być również udziałem pracowników. Aby tak się stało, muszą się zmienić przepisy regulujące zasady wynagradzania pracowników spółek publicznych. Obowiązująca ustawa o negocjacyjnym systemie kształtowania płac mówi, iż Rada Ministrów co roku przedstawia Komisji Trójstronnej m.in. proponowany na następny rok maksymalny roczny wskaźnik przyrostu przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Komisja ustala go w drodze uchwały, a jeśli go nie ustali, to Rada Ministrów podejmuje w tej sprawie decyzję. Chociaż ten wskaźnik nie jest obowiązujący, stanowi argument dla zarządzających spółkami, żeby przeciwstawiać się żądaniom płacowym, także wtedy, gdy są uzasadnione.
Zatem jeśli luzuje się w spółkach Skarbu Państwa płace zarządu, to ten relikt, powinien być również wyeliminowany. Dopóki to nie nastąpi, limity na „kominy” muszą pozostać.
Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 3 grudnia 2008

Powrót do "Wiadomości" / Do góry