Już sam fakt, że na czele takiego zespołu znalazła się osoba z wykształceniem filozoficznym, bardzo dobitnie akcentująca swój katolicki światopogląd, może budzić zdziwienie. Tak jak można się było spodziewać, powstał projekt silnie motywowany ideologicznie, niezgodny z międzynarodowymi standardami ochrony praw człowieka, a także z Konstytucją RP, naruszający zasadę neutralności światopoglądowej państwa. Najbardziej niepokoi jednak, że w dyskusji, jaka wokół niego się rozpętała, biorą przede wszystkim udział politycy, dziennikarze, duchowni, owszem, także prawnicy, (którzy są na ogół przeciw), ale lekarzy zajmujących się leczeniem bezpłodności, w tym stosowaniem metody in vitro jest…jak na lekarstwo. Poruszamy się więc w zakresie pewnej obiegowej, niekoniecznie prawdziwej, wiedzy zamiast ją zweryfikować - bez rażenia uczuć katolików i niekatolików oraz wdawania się w wojny religijne.
Przeciwnicy metody in vitro podnoszą, iż jej stosowanie prowadzi do śmierci „nadliczbowych” zarodków. Projekt Gowina przewiduje w związku z tym ich prawną ochronę: Nie może ich powstawać za dużo. Nie będzie można ich zamrażać. Wszystkie mają być wykorzystane. Otóż, jak stwierdził zaproszony na konferencję prasową Koła SDPL – Nowa Lewica prof. Jerzy Radwan, specjalista z kliniki leczenia niepłodności, ludzie, którzy mówią o zabijaniu zarodków i przeznaczaniu ich do badań naukowych wprowadzają opinię publiczną w błąd. Nikt nie niszczy zarodków! To one same zatrzymują się w rozwoju w takiej samej liczbie (ok. 70 proc.) w laboratorium, jak i w naturze, z powodu nieprawidłowości genetycznych.
Pewna liczba „nadliczbowych” zarodków jest niezbędna, by szanse zajścia kobiety w ciążę były większe. Mrożenie ich nie zabija, ale umożliwia – po rozmrożeniu – podanie ich w następnej próbie, dzięki czemu kobieta unika uciążliwych i obarczonych pewnym ryzykiem zabiegów. Po pierwszej próbie ok. 30 proc. pacjentek zachodzi w ciążę, po czterech – ok. 70 proc. Wyniki te są podobne jak w innych cywilizowanych krajach, gdzie metoda jest powszechnie uznawana. Wprowadzenie proponowanych obostrzeń działałoby więc na niekorzyść niepłodnych par, a zwłaszcza kobiet.
Irracjonalnym z medycznego punktu widzenia – i przy tym nieludzkim - ograniczeniem jest zakaz tworzenia banków nasienia. Taki bank jest jedyną szansą na ciążę wtedy, gdy para chce uniknąć przekazania dziecku choroby genetycznej. Zdeponowanie nasienia jest też zalecane mężczyznom m.in. w przypadku chorób nowotworowych.
Tyle ekspert z dziedziny medycyny.
Projekt ustawy zabrania stosowania procedury in vitro u kobiet powyżej 40 roku, a także parom nie będącym małżeństwem. Zatem, oprócz wcześniej wymienionych mankamentów, narusza też konstytucyjną zasadę niedyskryminacji i równego traktowania (ze względu na płeć, wiek, stan cywilny, stan zdrowia, itp.) oraz zasadę równego dostępu do opieki zdrowotnej. Nie zapewnia dostępu do najlepszych procedur medycznych. Dyskryminuje kobiety odbierając im prawa do decydowania o swojej płodności. Wprowadza kuriozalną z prawnego i naukowego punktu widzenia zasadę przedkładania interesu komórki jajowej i zarodka nad prawa dorosłych ludzi pragnących leczyć niepłodność. Fakt, że metoda in vitro nie leczy przyczyn, lecz skutki, bynajmniej jej nie deprecjonuje. Sztuczna nerka, czy okulary również likwidują skutki choroby.
Tyle inni eksperci.
19 posłów, w tym niżej podpisany, zaapelowało w liście otwartym o odrzucenie projektu posła Gowina. Pod listem podpisał się również jego partyjny kolega, Janusz Palikot, o którym ostatnio znowu zrobiło się głośno w związku z jego niektórymi kontrowersyjnymi wypowiedziami. Do tej pory te wypowiedzi były wymierzone w przeciwników politycznych PO. Teraz Palikot wystąpił przeciw swoim. Czego jak czego, ale odwagi nie sposób mu odmówić.
Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 21 stycznia 2009
Powrót do "Wiadomości" / Do góry