Obradujemy w gorącej atmosferze. Lewica poszukuje swojej tożsamości w nowych warunkach politycznych i geopolitycznych. Trwa, chaotyczna wprawdzie, dyskusja o formule Lewicy i Demokratów. Padają w tej sprawie zasadnicze deklaracje. Z jedną z nich mieliśmy do czynienia w dniu wczorajszym. Przyszedł także czas, aby Socjaldemokracja Polska określiła swoje miejsce na mapie politycznej kraju, a zwłaszcza na lewicy.
Wszystko to są kwestie ważne i warte dyskusji. Będziemy o nich dzisiaj mówić, będziemy się spierać. Chciałbym jednak podkreślić z całą mocą: choć to jest polityka - to nie jest to sedno polityki. Sednem, istotą polityki jest budowa pomyślności obywateli, tworzenie programów, dzięki którym ta pomyślność staje się faktem - i realizowanie ich. A to, o czym mówiłem na wstępie i co tak pasjonuje media i część naszych polityków - to są nasze wewnętrzne sprawy, które wyborców interesują znacznie mniej. Musimy się z nimi zmierzyć, nie możemy ich zlekceważyć, bo trudno o budowę i realizację programu dla Polski i Polaków, jeśli nie wiadomo z kim i na jakich warunkach będziemy ten program tworzyć. Znajmy jednak miarę rzeczy: lewica, która zajęta jest wyłącznie sobą, wewnętrznymi kłótniami, walkami o prestiż albo stołki, ciągłymi pretensjami do partnerów politycznych - musi pójść na dno. Partia, która mimo tych wszystkich problemów - bo czasem są one nieuniknione - ma własną tożsamość, wysuwa konkretne inicjatywy, jej działacze są obecni tam, gdzie ludzie ich potrzebują - wychodzi na czoło peletonu, zaczyna przewodzić - nawet jeśli jest mniejsza niż inne.
Byłoby znakomicie, gdybyśmy w dzisiejszej - jakże ważnej dyskusji - znaleźli właściwą równowagę między tymi dwiema stronami medalu.
Fundamentem funkcjonowania każdej partii jest program. W naszych dyskusjach często używamy argumentu: to nie jest lewicowe, to niezgodne z programem lewicy, z wartościami lewicowymi. No dobrze, a jaki właściwie jest ten program, jakie są te wartości? Co pewien czas ktoś próbuje na nowo odkryć Amerykę. A przecież program jest - pozwólcie, że zaprezentuję Wam pewien dokument, który szczególnie w dniu dzisiejszym godny jest odczytania.
Cytuję: „Polska potrzebuje lewicy nowoczesnej i wolnej od oskarżeń o nieuczciwe praktyki. Potrzebuje nadziei.
Nasz program opieramy na trzech filarach.
Pierwszym jest zdrowe państwo.
W którym jest dokładnie rozdzielone co państwowe, a co partyjne. W którym afery, przekręty i ustawiane przetargi są patologią, a nie codziennością. W którym legitymacje partyjne, układy i znajomości nie zastępują kompetencji. Zdrowe państwo, z jasnymi regułami postępowania, sprawną, nieupartyjnioną administracją.
Tylko w takim państwie - przejrzystym, bez barier, przyjaznym, z czytelnymi regułami gry - może rozwijać się demokracja, społeczeństwo obywatelskie, polska przedsiębiorczość. Takie państwo jest zaporą dla populizmów, ksenofobii, społecznych niepokojów. Trzeba je budować, minimalizując liczbę stanowisk z politycznego nadania oraz maksymalizując liczbę stanowisk obsadzanych w drodze uczciwych konkursów, w których dla ludzi młodych i wykształconych, bez względu na ich poglądy polityczne, nie byłoby sztucznych barier.
Chcemy znieść te bariery, chcemy uwolnić inicjatywy młodych, dla których w naszym kraju tak bardzo brakuje miejsca. Chcemy być także ich ugrupowaniem, ludzi XXI wieku, otwartych na świat, zdolnych, pracowitych i ideowych.
Aby to osiągnąć będziemy przestrzegać wysokich standardów moralno-etycznych, a naszym celem będzie służba publiczna, a nie zawłaszczanie państwa dla siebie i swoich kolegów.
Drugim naszym filarem jest socjaldemokracja.
Jesteśmy socjaldemokracją. Nasze powinności widzimy w stuletniej tradycji europejskiej socjaldemokracji, która szanowała publiczny grosz, nie obiecywała gruszek na wierzbie, ale zawsze, w miarę możliwości, wspierała tych, którzy tego wsparcia potrzebowali. My też potrafimy dobrze liczyć. Ale wiemy, że nawet w tej trudnej sytuacji polskiego budżetu, są priorytety, które muszą być zrealizowane.
W Polsce nie może być głodnych ludzi.
W Polsce nie może być ludzi bez dachu nad głową.
W Polsce nie może być barier edukacyjnych, które zamykałyby zdolnej młodzieży, pochodzącej z mniej zasobnych rodzin drogę awansu.
Uważamy, że na realizację tych priorytetów pieniądze muszą się znaleźć. To nasza powinność. Polskie dzieci powinny być dobrze wykształcone, by mogły dawać sobie radę w życiu, w kraju, w Europie, na całym świecie.
Za jedno z naszych głównych zadań uznajemy ochronę praw pracowniczych, zwłaszcza prawo do godziwego wynagrodzenia i bezpiecznych warunków pracy oraz przeciwdziałanie wszelkim formom wyzysku. Sprawiedliwy podział produktu krajowego, w myśl zasady solidarności społecznej uznajemy za filar państwa. Związki zawodowe uważamy za swoich sojuszników. Usuwanie barier na drodze rozwoju br />przedsiębiorczości za jeden ze swoich celów.
Pamiętamy też o innych żelaznych zasadach europejskiej lewicy. Państwo neutralne światopoglądowo, prawa kobiet, równy status kobiet i mężczyzn, szacunek i akceptacja dla mniejszości, wsparcie dla kultury narodowej . Te wszystkie kanony współczesnych państw Europy Zachodniej nie są w Polsce przestrzegane. My w tych sprawach będziemy konsekwentni.
Tym bardziej, że trzecim naszym filarem jest Europa.
Europa jest naszą wielką szansą. Dziś w modzie jest straszenie Polaków Unią Europejską. To samobójcza i szkodliwa dla Polski taktyka. Nie bójmy się Unii. By jak najlepiej reprezentować interesy Polski w zjednoczonej Europie trzeba aktywnie brać udział w jej życiu, wychodzić z inicjatywami, propozycjami.
Narzucać własne punkty widzenia. A nie zamykać się w czterech ścianach, zawsze odpowiadając:nie.
Taki jest nasz pomysł na Europę. I na Polskę, która powinna być jednym z wiodących europejskich liderów, a nie wiecznie niezadowolonym maruderem.
Zdrowe państwo, socjaldemokratyczne wartości, europejskie otwarcie, te trzy zadania muszą być zrealizowane, jeżeli Polacy chcą wyrwać się ku lepszemu”.
To był koniec cytatu i pytam: Czy to jest zły program? Czy to jest niejasne przesłanie? Zdrowe PAŃSTWO, SOCJALDEMOKRATYCZNE WARTOŚCI, EUROPEJSKIE OTWARCIE.
A teraz przypomnę tytuł tego programu i jego zakończenie. Tytuł brzmiał: "Ogłaszamy powołanie Socjaldemokracji Polskiej" . I zakończenie: "Nasza partia jest ofertą dla wszystkich tych, którzy podzielają socjaldemokratyczne wartości. Wychodzimy z SLD bez posagu, bez budynków, lokali, kont. Gotowi jesteśmy ciężko pracować, by ocalić honor lewicy, by Polska i Polacy mieli socjaldemokratyczną szansę. Bo przecież takiej szansy dwa i pół roku temu chcieli. I jesteśmy przekonani: nadal chcą".
Tego programu i tych wartości trzymaliśmy się konsekwentnie przez cztery lata. Dokładnie cztery lata temu, 30 marca 2004 r. złożyliśmy w sądzie statut SDPL. Na sali widzę wielu członków założycieli naszej partii. Chcę wam serdecznie pogratulować tamtej decyzji i podziękować za wytrwałość i konsekwencję. To dzięki Wam , mimo niezwykle trudnych warunków, Socjaldemokracja Polska nie tylko nie zniknęła z mapy politycznej, ale przeciwnie - rozszerzyła swoje możliwości działania.
Nasi posłowie nie weszli do Sejmu, jak to czasami słyszymy, na niczyich plecach. Na czyich plecach zdobyła mandat Zdzisława Janowska w Łodzi, startując z piątego miejsca? A Bartosz Arłukowicz w Szczecinie z trzeciego? A Grzegorz Pisalski w Sosnowcu - również z trzeciego? A Anna Bańkowska w Bydgoszczy z drugiego? A Andrzej Celiński w Katowicach, gdzie zrobiono wiele, aby obrzydzić go wyborcom - ale bezskutecznie? Czy naprawdę ktokolwiek może powiedzieć, że takie nazwiska, jak Marek Balicki czy Izabela Sierakowska potrzebowały czyichkolwiek pleców, by wejść do Sejmu? Może to na ich plecach ktoś próbował się raczej do tego Sejmu dostać? Socjaldemokracja Polska - partia pozaparlamentarna, nie dysponująca ani pieniędzmi, ani mediami - wniosła do wspólnego dorobku w ostatnich wyborach 400 tysięcy głosów!
Nasi posłowie nie weszli także do Sejmu, co też słyszymy, za cudze pieniądze. Zaciągnęliśmy kredyt i nasz wkład do wspólnej kasy był odpowiednio wysoki.
To niedobrze, że liderzy SLD tolerują takie poglądy i wypowiedzi we własnych szeregach, a nawet niekiedy je wywołują. Nic tego nie usprawiedliwia, nawet walka wyborcza przed kongresem.
Wynik wyborczy nie może oczywiście satysfakcjonować, ale to nie LiD był tego sprawcą, a plebiscytarny charakter wyborów i nieszczęśliwe incydenty w trakcie kampanii. Prawda jest taka, że dzięki Socjaldemokracji Polskiej klub poselski Lewicy i Demokratów liczy 53 a nie trzydziestu kilku posłów.
Niejeden chciał nas zakopać, ale to dzięki wam na politycznym cmentarzysku nie pojawił się kolejny nagrobek z napisem: "Tu leży SDPL.”
Przez kilka miesięcy po wyborach skupiliśmy się na przekonywaniu naszych partnerów w LiD-zie do rozpoczęcia szerokiej debaty programowej, dzięki której moglibyśmy stawić czoła nowym wyzwaniom i nowej sytuacji politycznej. Nie eksponowaliśmy także nadmiernie – przyznaję - własnego szyldu, starając się doprowadzić do umocnienia LiD-u, do stworzenia warunków do przyszłej jedności lewicy. Taka polityka nie spotkała się jednak – być może w związku z walką wyborczą w tej partii - z pozytywnym odzewem w Sojuszu lewicy Demokratycznej. W efekcie w naszych strukturach zaczęło narastać zapotrzebowanie na większą autonomię i samodzielność działania naszej partii.
Najpełniej wyraziła to chyba radomska organizacja SDPL. Przesłała ona uchwałę swojego konwentu – całej nie będę omawiał, ale chciałbym zacytować kilka punktów krytycznych, w których odnosi się nie tyle do działań, ile do braku pewnych działań naszej partii.
Podkreśla się w tej uchwale brak działań ze strony liderów i władz partii w celu propagowania i rozwoju idei Socjaldemokracji Polskiej. Wyczekiwanie i politykę uległości wobec SLD. Propagowanie SDPL na kolanach wobec SLD jako gorszej i słabszej części polskiej lewicy. Brak reakcji na nawiązywanie koalicji SLD, PiS, PO na poziomie samorządów. Brak kontaktów liderów SDPL z organizacjami w terenie i wspierania ich działań. Brak dyskusji dotyczącej przyszłości organizacyjnej SDPL. Nieokreślenie wzajemnych relacji partii wchodzących w skład LiD. Brak identyfikacji liderów SDPL w publicznych wystąpieniach ze swoją organizacją.
No cóż, krytyka ta jest gorzka i bolesna, ale w dużym stopniu słuszna. Kierownictwo partii doszło do tych samych wniosków. Dlatego w materiałach znajdziecie uchwałę Zarządu Krajowego z 26 marca br. i projekt uchwały Konwentu w sprawie aktywizacji polityczno-programowej partii. Zmieniamy sposób naszego funkcjonowania.
W różnych enuncjacjach polityków SLD słyszymy, że nie ma silnej lewicy bez silnego SLD. Podzielamy ten pogląd i dodajemy, że nie będzie silnej lewicy bez silnej SDPL. Silnej kompetencją, inicjatywami, konsekwencją i odwagą w głoszeniu swoich poglądów - a jednocześnie otwartą na dialog nie tylko z innymi partiami lewicowymi, ale i z demokratycznym centrum. Dlatego już od dziś Socjaldemokracja Polska zaczyna formułowanie swoich własnych stanowisk w poszczególnych kwestiach -macie w tej sprawie w dokumentach odpowiednie propozycje; wzmacnia komunikację wewnętrzną - z członkami i strukturami partii, będą również tak oczekiwane wizyty liderów, i zewnętrzną komunikację z mediami, związkami zawodowymi i organizacjami pozarządowymi. Będą o tym jeszcze mówić wiceprzewodniczący partii i sekretarz generalny - osoby odpowiedzialne za wdrożenie tych zadań, tych propozycji.
Wszystko po to, aby lepiej stawić czoła wyzwaniu, jakim jest odzyskanie poparcia społecznego dla lewicy.
A zadanie jest niezwykle trudne - choć nie jest nierealne. W ostatnich wyborach pojawiło się zupełnie nowe zjawisko. Donald Tusk wyciągnął wnioski z poprzedniej, nieudanej kampanii i - dodatkowo - uwolniony od Jana Marii Rokity, pokazał Polakom zupełnie inną twarz. Zrozumiał, że aby wygrać, musi odebrać wyborców nie PiS-owi, ale centrolewicy. Widać było, jak w ciągu trzech kampanijnych tygodni przechodzi proces przekształcania się z neoliberalnego i konserwatywnego Mr Hyde’a w pragmatycznego i zatroskanego o zwykłych ludzi Dr Jekylle’a.
Ten kierunek „ataku” na centrolewicowego wyborcę Tusk zachował - a nawet wzmocnił - w swoim expose. Przyjrzyjmy się, czego chce nasz zwolennik, a co mówi Tusk? Nasz wyborca:
chce Europy - Tusk jest za (incydent z Kartą Praw Podstawowych niewiele mu tutaj zaszkodził)
nasz wyborca jest przeciw wojnie w Iraku - Tusk wojska wycofa
nasz wyborca chce zmniejszyć zależność od USA - Tusk też sprawia takie wrażenie
nasz wyborca życzy sobie poprawy stosunków z Rosją - otrzymuje gest Tuska wobec Rosji
nie chcemy lustracji - Tusk w tej sprawie milczy, a Macierewicza do głosu nie dopuszcza
wreszcie nasz wyborca oczekuje bezpieczeństwa socjalnego i uwzględnienia praw pracowniczych - Tusk nie przestaje mówić o solidarności społecznej, cytuję: „to słabi, a nie silni, potrzebują pomocy” oraz wyznaje, że przeszedł ewolucję i nie jest już takim liberałem, jak kiedyś. Jeśli tylko jakiś pomysł wzbudzi sprzeciw, np. dość drastyczna liberalizacja kodeksu pracy, zaraz się z niego wycofuje, dezawuując swoich współpracowników.
Są oczywiście rubieże, których nigdy nie osiągnie (nawet w słowach), takie jak, prawo kobiety do decydowania o własnym macierzyństwie czy związki partnerskie - ale też są to ostatnie szańce lewicy, za którymi dużej armii się nie zgromadzi.
Wszystko to stwarza zupełnie nową jakościowo sytuację. Do niedawna mówiono, że PiS odebrał LiD-owi wyborcę socjalnego, a teraz widać, że centrolewica musi stoczyć bój także o wyborcę młodego i lewicujących „wykształciuchów”, zanęcanych przez Platformę.
Jest to sytuacja wyjątkowo niekomfortowa, grożąca sprowadzeniem lewicy do roli partii niszowej.
Oczywiście, zapewne niedługo okaże się, że część miłych lewicowemu uchu zapowiedzi Tuska zostanie porzucona , a inne - neoliberalne lub konserwatywne - zaczną być realizowane. Tym lepiej dla nas - łatwiej będzie rozpocząć debatę publiczną o naszych propozycjach. Jeśli chcemy jednak zapobiec dwubiegunowemu ukształtowaniu się polskiej sceny politycznej na wzór irlandzki (a media mają tendencję do akceptowania, czy wręcz promowania takiego układu), musimy wyprzedzać swoimi propozycjami koalicję rządzącą, a także PiS. Wtedy te ugrupowania będą musiały odnosić się do naszych koncepcji, co pozwoli nam na równorzędny udział w debacie publicznej. Sama krytyka pomysłów PO i PiS-u, choćby najbardziej racjonalna i potrzebna, będzie miała charakter przyczynkarski i będzie przez media pomijana. Po części zaczęliśmy już ten model realizować, zgłaszając pierwsze projekty ustaw przez klub poselski. Ten sposób działania, aczkolwiek niewątpliwie słuszny, ma jednak charakter wyrywkowy i nie towarzyszy mu odpowiednia akcja nagłaśniająca.
Celem partii politycznej jest urzeczywistnianie swojej wizji państwa i społeczeństwa. Wizji, która zarazem nakreśla przyszły kształt naszego życia, jak i odpowiada na bieżące zapotrzebowanie społeczne. Nie wolno przy tym ulegać złudzeniu, że można przekonać wszystkich, albo nawet prawie wszystkich. Powinniśmy przekonać tylu, aby ich poparcie dało nam wpływ na realizację chociaż części naszych zamierzeń i jednocześnie pozwoliło zablokować działania diametralnie sprzeczne z naszymi ideami. Pierwszym zadaniem partii jest więc przedstawianie opinii publicznej własnych propozycji składających się na pożądany kształt stosunków społeczno-politycznych w Polsce. Drugim jest oczywiście krytyka i polemika z innymi ofertami, prezentowanymi przez konkurentów politycznych. Krótka historia naszej demokracji pokazuje jednak, że partie, które swoją popularność budowały wyłącznie na krytyce, wspierając ją od czasu do czasu mało przemyślanymi propozycjami, prędzej czy później więdły i zanikały.
Ujmując rzecz prościej, musimy zaproponować Polakom lepsze, tzn. bardziej sprawiedliwe i skuteczne programy socjalne niż PiS i bardziej demokratyczne, europejskie i równościowe rozwiązania, niż Platforma.
Powstaje pytanie: jak daleko jesteśmy od tego celu? Otóż, niestety dość daleko.
Dokonajmy krótkiego przeglądu. Walka z ubóstwem – jeden z ważnych tematów, który musi być obecny w programie lewicy, formy wsparcia osób i rodzin ubogich. Czy mamy w tej sprawie – nie mówię tylko o SDPL, mówię o lewicy – skonkretyzowany program? Odpowiadam – nie. Przeciwdziałanie patologiom, alkoholizmowi, narkomanii – nic nie słychać na ten temat.
Polityka prorodzinna - skonkretyzowanej nie mamy. Prawa pracownicze, rola związków zawodowych i dialogu społecznego. Tu jest oczywiście troszkę lepiej, ale to my powinniśmy wyjść z ideą paktu, z ideą porozumienia społecznego. To właśnie lewica powinna forsować taki program i podjąć rozmowy – ze związkami zawodowymi i z organizacjami pracodawców. Tak jak to się kiedyś działo.
Integracja osób niepełnosprawnych. Nic nie słychać, abyśmy mieli w tej sprawie skonkretyzowany program.
Gospodarka oparta na wiedzy - nauka, badania i rozwój. To przecież wymaga określonych mechanizmów. Tego się nie zapewni poprzez dekret, czy postanowienie.
Walka z korupcją i kumoterstwem. Owszem, Socjaldemokracja Polska przedstawiła w tej sprawie bardzo konkretne zamierzenia. Trzeba by, aby stały się one programem całej lewicy.
Społeczeństwo obywatelskie - jedno z naszych ważnych haseł. Czy umiemy skonkretyzować, na czym ono polega? Co je charakteryzuje? Jakie trzeba zmiany wprowadzić w ustawodawstwie, aby społeczeństwo obywatelskie zaczęło żyć, rozwijać się?
Media publiczne. Pierwsze starcie już miało miejsce. Nie powiem, że było w złym stylu. Myślę, że tutaj lewica pokazała swój punkt widzenia. A jednak nie zdołaliśmy przygotować własnego projektu ustawy.
Kultura - finansowanie, organizacja, dostępność - nic na ten temat nie słyszymy.
Bezpieczeństwo energetyczne. Jaki jest stosunek lewicy do nieszczęsnego Gazociągu Północnego, do gazu norweskiego, do terminali? Do kontaktów w tej sprawie z Europą Zachodnią? Nie słychać. Oczywiście, każdy z nas może coś na ten temat powiedzieć, ale nie jest to program lewicy.
Rozwój przedsiębiorczości – upraszczanie przepisów,zachęty inwestycyjne. W zasadzie oddaliśmy tutaj pole rządowi.
Wykorzystanie środków unijnych. Tu i ówdzie możemy coś na ten temat powiedzieć. Ale przecież nic szerszego. Nic bardziej konkretnego.
Wyrównywanie poziomu rozwoju regionów. Coś co powinno przyświecać lewicy, bo to jest jeden z elementów wyrównywania szans, wyrównywania możliwości. Nie mamy w tej sprawie programu.
Ekologia. Czy dzisiaj jest słyszalny głos lewicy w sprawie produktów modyfikowanych genetycznie? Nie słychać.
Polska polityka europejska. Tutaj jesteśmy dość aktywni, ale np. w sprawie budżetu europejskiego – a ta debata się zbliża, nie zaczęliśmy nawet wewnętrznej dyskusji.
Jeżeli tak sprawy wyglądają, to mamy odpowiedź na pytanie, gdzie są przyczyny kryzysu lewicy.
Prawdziwy powód kryzysu lewicy to jest brak spójnych, kompleksowych odpowiedzi na wiele zasadniczych pytań - a nie formuła LiD-u, jak to niektórzy mówią, a nie niedostatek lewicowości, którym to frazesem wielu sobie gębę wyciera. Krzysztof Janik w swoim artykule w „Trybunie” użył bardzo barwnego porównania: Jak słyszę – powiada – ciągle o skręcie w lewo, to odnoszę wrażenie, że jeździmy po rondzie. Cały czas w lewo, ale po tym samym rondzie. I po tym rondzie, tylko w prawo, jeździ Marek Jurek. Od czasu do czasu się zderzamy. I na tym polega nasza polityka. Powiedział: nie zachęcam do tego, żebyśmy skręcili w prawo, ale na litość boską musimy kiedyś zjechać z tego ronda. No więc zjechać z tego ronda musimy w ten sposób, że będziemy dawali odpowiedzi na pytania, a nie wznosili hasła i przyklejali etykietki.
Otóż, ten stan zaczęliśmy zmieniać. Z inicjatywy SDPL – odrębnie, i w wyniku także – a może nawet głównie - tzw. raportu prof. Reykowskiego, wystartował wreszcie pierwszy zespół problemowy – zespół d.s. edukacji.
W piątek odbyło się spotkanie tego zespołu. Bardzo interesujące, bardzo ciekawe i stanowiące dobry początek. Tak jakby przetarła się mgła i zaczęliśmy się orientować, jaką drogą się posuwać. Byli tam eksperci ze wszystkim naszych partii – z SLD, z SDPL, z Partii Demokratycznej, z Unii Pracy. Postawiliśmy kluczowe pytania. Następnym etapem ma być zabranie się za udzielanie odpowiedzi. Kolejnym - szeroka dyskusja na ten temat w gronach członkowskich, w kraju po prostu, tak, aby wszyscy, którzy chcą, mogli w tym wziąć udział. I jednocześnie, aby obywatele zobaczyli, że lewica nie zajmuje się sobą, nie zajmuje się wzajemnym podgryzaniem, tylko zajmuje się tworzeniem projektu, programu dla Polski. Dla nich, dla ich dzieci.
Równolegle, dzięki niezłej w sumie pracy klubu LiD-u, bo tak to oceniam, a także w jakiejś mierze na skutek błędów, jakie zaczęła popełniać koalicja rządowa, (np. w służbie zdrowia, czy edukacji), po raz pierwszy od trzech miesięcy mieliśmy notowania, które pokazały wzrost poparcia dla LiD. I to notowania jednego z dwóch wiarygodnych instytutów, czyli Ośrodka Badania Opinii Publicznej - OBOP. Pierwsze, które dawało 10 proc., i drugie 12 proc. A więc coś się zaczęło dziać. Coś się gdzieś ruszyło. Przyspieszenie prac programowych mogło nadać nowy impuls, nowy impet dla kształtowania wizerunku lewicy w społeczeństwie.
Tym bardziej więc niezrozumiała dla nas i zaskakująca jest podjęta wczoraj decyzja SLD o zakończeniu współpracy tej partii z Partią Demokratyczną. Oczywiście, suwerenna partia, a taką jest SLD (tak jak każda inna partia w LiD) podejmuje decyzje według swojego uznania i współpracuje z kim chce. No, ale jednak obowiązują jakieś formy i jakieś merytoryczne uzasadnienie.
Jeśli chodzi o formę, to mogę powiedzieć, że zaskoczeni byli nie tylko partnerzy w ramach LiD-u, łącznie z tym najbardziej zainteresowanym, czyli Partią Demokratyczną, ale także, jak się wydaje, niektórzy prominentni członkowie SLD.
Jeśli chodzi o powody, rzecz jest poważniejsza. Otóż Socjaldemokracja Polska zdawała sobie doskonale sprawę, że życie nie jest usłane różami; że partie, które się stowarzyszają, nie mają jednakowych poglądów na każdy temat, bo pewnie jakby miały, to by się już dawno zjednoczyły. I że wartość takiego stowarzyszenia, takiej federacji, polega na tym, iż organizujemy wewnętrzną dyskusję, wewnętrzną debatę. Zwłaszcza że mamy na co odpowiadać. Mówiłem o tym przed chwilą. I że w tej debacie każdy mądry głos się liczy. Założenie było takie, że rozpoczynamy tę debatę. Ona potrwa kilka miesięcy, może pół roku i pozwoli stwierdzić, jakie są tak naprawdę nasze poglądy na różne kwestie. Gdzie jesteśmy zjednoczeni, a gdzie się różnimy. Kto z kim się różni i na ile tworzy to warunki np. do jednoczenia ruchu lewicowego, do dalszej współpracy z Partią Demokratyczną, a na ile – na podstawie programowej – trzeba będzie powiedzieć sobie, że zmierzamy do innych form.
To jest uczciwe postawienie sprawy, to jest logiczne, i to jest użyteczne. Ponieważ to nam daje program. To nas wzbogaca po prostu. Tymczasem decyzja, która została podjęta, została uzasadniona w sposób, moim zdaniem, żenujący. Jeśli chodzi o sprawę tarczy antyrakietowej i aborcji, to w tych dwóch kwestiach już w programie „100 konkretów” zaznaczyliśmy, że są między nami różnice. I że w tych sprawach lewica będzie kierowała się swoimi celami, a Partia Demokratyczna – jeśli nie zmieni w międzyczasie stanowiska – będzie kierowała się swoim programem.
Osiągnęliśmy np. duży sukces w dyskusji przed wyborami, kiedy Partia Demokratyczna praktycznie zrezygnowała ze swojej koncepcji podatku liniowego. W „100 konkretach” jest zapisane, że nie możemy sobie na tg pozwolić. Nie możemy osłabiać budżetu, że mamy potrzeby edukacyjne, zdrowotne. A więc doszło do kompromisu w ważnej sprawie.
Ta argumentacja, która została przedstawiona, sprawia wrażenie pretekstu wymyślonego post factum, po decyzji podjętej z zupełnie innych powodów. Jakich, to już pozostawmy spekulacjom, ale myślę, że każdy na tej sali wie.
Do tego doszły jeszcze inne oświadczenia i sformułowania, które budzą nasz niepokój. Usłyszeliśmy między innymi, jaka jest przyszła koncepcja pracy klubu parlamentarnego lewicy, partii lewicowych. Mianowicie, że SLD chce budować przyszłą lewicę jako siła przewodnia, jak to się ładnie mówi językiem ekumenicznym, ogromadzając wokół siebie wszystkich innych. No więc chciałbym jasno powiedzieć, że czasy siły przewodniej i partii przewodniej minęły w 1989 r.
Otrzymaliśmy, ja osobiście otrzymałem, już po fakcie oczywiście, list od przewodniczącego Wojciecha Olejniczaka, w którym zachęca do partnerskiej współpracy, proponuje spotkanie partii lewicowych po to, aby omówić zasady, jakie powinny obowiązywać na przyszłość. No cóż. Nam się wydawało i mnie się wydawało, że myśmy te zasady już kiedyś omówili. One już zostały przyjęte. Dzisiaj trzeba raczej pytać, dlaczego one zostały zerwane.
Otóż, chcę powiedzieć jasno: Socjaldemokracja Polska nie jest dużą partią – to my doskonale wiemy. Ale jest partią poważną. Jest partią, która traktuje swoje zobowiązania poważnie. Jest partią, która swoich partnerów traktuje poważnie. W związku z tym my przede wszystkim spotkamy się z tymi partnerami, których zlekceważono. My się przede wszystkim spotkamy z Partią Demokratyczną i z Unią Pracy. Najpierw z nimi porozmawiamy o tym, jak oceniają tę sytuację, jak widzą przyszłość, jakie mają propozycje. Potem, a nawet w trakcie, będziemy rozmawiać wewnętrznie, między sobą. Na pewno dzisiaj, ale nie tylko dzisiaj. Musimy omówić tę sprawę w gronie poselskim. Być może, ponieważ - chcę jasno powiedzieć - wszystkie scenariusze są możliwe, dla określenia miejsca Socjaldemokracji Polskiej w tej nowej sytuacji potrzebne będzie zwołanie Kongresu.
Szanowne Koleżanki i Koledzy,
W materiałach przedstawiliśmy Wam także kilka ważnych stanowisk w istotnych sprawach: zadań lewicy i tożsamości SDPL. Chcę powiedzieć, że ten główny dokument, który jest zatytułowany "Lewica, SDPL, LiD" opracowaliśmy wcześniej, zanim miały miejsce sobotnie wydarzenia. Ale znajdziecie tam sformułowania, które w pewnym sensie brzmią proroczo. Nie przewidując tego co się stało, nakreśliliśmy pewien scenariusz, którego chcielibyśmy uniknąć.
Dalej macie tam dokument o mediach publicznych, o wolności słowa, badań i poszukiwań artystycznych, o zmianach w Konstytucji i ordynacji wyborczej. Nie omawiam ich w tej chwili, otrzymaliście je zresztą do wiadomości przed konwentem, i liczę na ewentualne uwagi w dyskusji.
Koleżanki i Koledzy,
Jesteśmy socjaldemokratyczną lewicą i suwerenną partią. Naszym celem jest Polska rozwijająca się, bezpieczna, zasobna, wolna i sprawiedliwa. Nasze działania podporządkujemy realizacji tych celów, starając się przyciągnąć do nich jak najwięcej ugrupowań i środowisk. Szanując innych, akceptujemy tylko tych partnerów, którzy szanują nas.
Mamy swoją genezę, swoje wartości i przekonania, które budują tożsamość Socjaldemokracji Polskiej. Nie zamierzamy z tej tożsamości rezygnować, przeciwnie - zamierzamy ją umacniać. Nie dla partykularnych interesów, ale dla dobra całej lewicy.
Polska potrzebuje demokratycznego, racjonalnego, odpowiedzialnego za przyszłość naszego kraju i jego miejsce w Europie projektu polskiej lewicy! Lewicy otwartej, a nie sekciarskiej. Potrzebujemy projektu konkurencyjnego dla projektów prawicowych. Możemy i powinniśmy go stworzyć.
Chcemy autentycznego dialogu i konkurencji pomiędzy prawicą i lewicą. Polska uzyska taką, normalną dla Europy alternatywę, jeśli wypełnimy swoje powołanie.
Dziękuję.
Źródło: www.borowski.pl
Powrót do "Wystąpienia" / Do góry