Gdy zaczyna się dyskusja o wolnych niedzielach, to padają argumenty z bardzo różnych szuflad. Jest np. szuflada ekonomiczna. Z szuflady ekonomicznej wyciąga się taki argument, że spadną obroty, spadną zyski, a jak spadną zyski, to spadną podatki i w budżecie będzie mniej pieniędzy. Jest też szuflada społeczna: nastąpią zwolnienia z pracy, ludzie będą bezrobotni, a w każdym razie znajdą się w trudniejszej sytuacji.
Od razu chcę powiedzieć, że jeśli chodzi o ten drugi argument, akurat studiowałem ten temat co nieco, wszystko zależy od sytuacji gospodarczej, od koniunktury. Gdybyśmy mieli w tej chwili 12–13% bezrobocia, to rzeczywiście byłby to pewien problem. Akurat nie sądzę, żeby wejście w życie tej zasady obecnie spowodowało jakieś problemy związane z zatrudnieniem, jak również nie sadzę, żeby spowodowało jakieś znaczące problemy, jeśli chodzi o spadek dochodów budżetowych.
Myślę, że w ogóle nie w tych kategoriach trzeba ten temat rozważyć. Trzeba jednak spojrzeć na to zupełnie inaczej. Muszę powiedzieć, że w dotychczasowych i pytaniach, i głosach jakoś tego nie dostrzegłem. Nawiązuję tutaj także do ostatniego wystąpienia pani senator Czudowskiej – dzień święty będziesz święcił. No ale przecież jest cała masa dziedzin, w których ludzie pracują w niedziele. Prawda? I nie tylko w ruchu ciągłym. Nie. Pracuje np. gastronomia, pracują pracownicy kin, teatrów, muzeów, restauracji, kolei, ogrodów zoologicznych, miejskich zakładów komunikacyjnych, radia i telewizji, zdrowia… Wydaje mi się, że wyjdzie na to, że w niedziele pewnie z parę milionów ludzi pracuje. Prawda? A więc nie da się tak zrobić, mówiąc krótko, żeby w niedzielę po prostu nikt nie pracował. Pytanie jest tylko takie, jakie są kryteria, to znaczy, gdzie to jest konieczne, a gdzie to nie jest konieczne. Prawda? I teraz padło na handel. Padło na handel, bo handel, jak z tego rozumiem, nie jest wtedy konieczny. I oczywiście dzisiaj to są 2 niedziele, ale mają być wszystkie.
Tak więc, proszę państwa, wszystko zależy od tego, o jakiej branży mówimy w tym handlu. Bo trzeba pamiętać, że przecież handel jest przede wszystkim dla ludzi. To jest jednak rodzaj usługi. Ona powstawała dlatego, że ludzie tego potrzebują. W związku z tym czy tabakiera jest dla nosa, czy nos jest dla tabakiery? No, handel jest dla ludzi. Jeśli ludziom jest wygodnie iść w niedzielę, to trzeba im to umożliwić.
Pytanie, bez czego mogą się obyć? A więc rzeczywiście na ogół wymienia się towary spożywcze różnego rodzaju. Słusznie mówi się: w końcu cukier czy masło mogę kupić w sobotę, piątek, czwartek itd. Rzeczywiście nie jest to jakiś problem – ja się zgadzam. Ale mamy takie branże, gdzie nabycie towaru wymaga czasu. To są takie branże, jak wyposażenie mieszkania, meble, dywany, artykuły budowlane, sprzęt AGD i RTV, ale także inne dobra długotrwałego użytku – powiedzmy sobie z mojego punktu widzenia np. buty czy garnitury. Proszę państwa, ja obserwuję także moich znajomych. Jeżeli mają się wyprawić, powiedzmy sobie, po dywan, to na pewno nie w dzień powszedni. Na pewno nie. Zostaje sobota i niedziela. To są te dni, kiedy się to załatwia. Idzie się właśnie z żoną, z mężem, czasami z rodziną. Jeżeli to jest wyposażenie mieszkania, to się idzie jeszcze z dziećmi. To nie jest spędzanie czasu w galerii, tylko po prostu trzeba zaspokoić normalne potrzeby.
I teraz, jeżeli się w niedziele te sklepy zamknie, to ten ruch skoncentruje się w sobotę, względnie w piątek, ale już w późnych godzinach wieczornych.
Proszę państwa, ja ostatnio kupowałem do domu wykładzinę. Pojechałem do takiego sklepu. Właśnie byłem tam, nie wiem, w sobotę czy w niedzielę. Już nie pamiętam. W każdym razie było kilku sprzedawców, obsługiwali kilka osób. Mnie sprzedawca obsługiwał 40 minut, bo ja musiałem popatrzeć, on musiał rozwinąć, ja musiałem zmierzyć, musiałem po tym pochodzić, a żona mówiła, że nie to, tylko tamto… Ja już chciałem wyjść z tego sklepu, ale żona nie. 40 minut obsługiwał mnie ten sprzedawca. I innych tak samo. Innych tak samo, zwłaszcza jeżeli byli z żonami.
A przecież chodzi nam o to, żeby rodzinnie… Prawda? Rodzinnie. No i co? I za nami już była kolejka, już czekali, już denerwowali się, że tak długo. I teraz zamknijmy w niedzielę i wrzućmy ich wszystkich w sobotę. Przecież to jest nieludzkie. I ci sprzedawcy się umęczą, i zaczną się kłótnie, po prostu, wyrywanie sobie towarów, awantury itd. Dlatego, kiedy ja usłyszałem o tym zamykaniu sklepów, pomyślałem sobie tak: spożywcze – nic się nie stanie, proszę bardzo, spożywcze nawet 4 niedziele mogą być zamknięte. Jak ktoś będzie chciał bułkę kupić, pójdzie na stację paliw i tam po prostu kupi. Czy pójdzie do piekarni, gdzie właściciel obsługuje. To akurat zupełnie nie jest problem. Więc spożywcze – tak. Ale już co do pozostałych trzeba by bardzo ostrożnie do tego podejść, jednak zupełnie inaczej to rozwiązać. A jak się to robi w ten sposób, to po prostu się powoduje udrękę ludzi. No, chcecie to zrobić, to zróbcie, to będzie wasza odpowiedzialność po prostu za to i ludzie wam podziękują, tak jak podziękowali na Węgrzech.
Daje się przykłady innych krajów, gdzie zamykają itd. Oczywiście to są kraje bogate, żeby sprawa była jasna. Tylko, proszę państwa, nie wiem, czy wiecie, ale Polacy są drugim z kolei najbardziej zapracowanym krajem Europy. Według Eurostatu pracujemy tygodniowo o 4 godziny dłużej niż Francuzi i o 6 godzin dłużej niż Niemcy. I teraz tak – 6 godzin dłużej niż Niemcy to znaczy mniej więcej godzinę dziennie dłużej, troszeczkę więcej niż godzinę dziennie dłużej. Plus kłopoty z dojazdem itd. Czyli my, przerzucając ten handel… Bo tutaj padło to, że przecież – senator Rulewski tak powiedział – pula pieniędzy jest taka sama, ona musi być wydana. Po pierwsze, nie musi, ale o to już mniejsza, załóżmy, że będzie. Czyli będzie w ciągu 6 dni wydana, tak? No to siłą rzeczy będzie również próba przeniesienia tego na poniedziałek, wtorek, środę, czwartek… Ale wtedy właśnie ludzie pracują dłużej. W związku z tym tak czy owak będzie się to koncentrować na sobocie. Jak się porównujemy z innymi krajami, to trzeba brać pod uwagę takie rzeczy, że u nas jest inna specyfika. No, po prostu pracujemy dłużej. Pewnie kiedyś będziemy krócej pracować i wtedy proszę uprzejmie. Ale na razie pracujemy dłużej. /.../
Jeszcze raz mówię, proszę państwa: naprawdę, handel jest dla klienta. Tam, gdzie w wyniku zamknięcia sklepów w niedzielę będzie duże utrudnienie dla klientów, tam po prostu nie należy tego robić i tyle. To po pierwsze.
Po drugie, pani senator Czudowska mówiła o tej pani, która w Wigilię pracowała do 20.00, a potem w drugi dzień świąt musiała pójść do pracy. To chyba było dawno temu, bo obecnie sklepy są zamknięte we wszystkie święta religijne i narodowe, a w Wigilię kończą pracę o 16.00. Można to skrócić do 14.00, nie ma problemu./.../
I jest w końcu pytanie, czy tu chodzi o pracowników sklepów, czy chodzi o klientów. Bo ja słyszę różne argumenty. Raz słyszę argument, że chodzi o pracowników, ponieważ pracownicy powinni mieć wolną niedzielę, a drugi raz słyszę…/.../Tak więc ja nie wiem właściwie, jaki jest główny cel tej zmiany, czy chodzi o pracowników, którzy powinni mieć wolną niedzielę, czy chodzi o te rodziny, które nie powinny chodzić do galerii. Bo słyszę jedno i drugie. Otóż, proszę państwa, w tej pierwszej kwestii już się wypowiedziałem. Jak największej liczbie pracowników trzeba dać wolne niedziele, ale tam, gdzie to jest konieczne dla klienta, trzeba zostawić… A jeśli chodzi o rodziny, które nie powinny chodzić do galerii, to ja bym miał taką prośbę, oczywiście przede wszystkim do senatora Koguta, żeby mi nie urządzał życia, żeby nie urządzał życia ani mnie, ani tym innym, którzy akurat lubią chodzić do galerii, chcą chodzić do galerii, chodzą sobie z rodziną do galerii i tak im się podoba. Bo niestety co i raz ze strony Prawa i Sprawiedliwości są jakieś zakazy, nakazy, jakieś sposoby urządzania życia ludziom, tylko dlatego, że ci, którzy o tym decydują, mają takie wyobrażenie. Nie jesteśmy państwem wyznaniowym, co do tego chyba jest zgoda, prawda? W związku z tym „pamiętaj, abyś dzień święty święcił”… Zgoda, niech święcą wszyscy, którzy uważają, że powinni go właśnie tak święcić. A ci, którzy muszą pracować, po to żeby inni żyli lepiej, to niech pracują. To nie dotyczy tylko handlu, przecież jest cała masa ludzi pracujących gdzie indziej.
Wreszcie pracownicy… Tak na marginesie, był robiony poważny sondaż wśród pracowników na omawiany tu temat. Wynik był następujący: 40% pracowników handlu nie ma nic przeciwko pracy w niedzielę, a dalszych 30% nie miałoby nic przeciwko temu, gdyby za ten dzień otrzymywali nie tylko inny dzień wolny, lecz także dodatkowe wynagrodzenie. Tak że czy wszyscy pracownicy handlu tak się wspomnianego rozwiązania domagają? No nie, też nie, Tak więc muszę powiedzieć, że wariant – który był rozważany, tylko został odrzucony – żeby zmienić raczej kodeks pracy, wpisać, że pracownik musi mieć 2 niedziele wolne, to by było rozwiązanie. O co chodzi? Pracownicy mieliby wolne, klienci mogliby przychodzić, w porządku. Ale zdaje się, że w końcu nie chodziło tu o pracownika. Bo jakby chodziło o pracownika, to ten właśnie wariant by po prostu przyjęto.
A co z handlem przygranicznym? A co z handlem w miejscowościach turystycznych w sezonach turystycznych, i zimowych, i letnich? Właśnie, jak mówimy o Niemczech… Tam landy decydują, a może nawet i jednostki niższego szczebla. Bo oni biorą pod uwagę, że dana miejscowość to jest miejscowość turystyczna, to jest jakaś miejscowość centralna, do której ludzie zjeżdżają itd. My też mamy takie miejscowości. A tu nie zostawia się żadnej furtki dla gmin, tylko wszystko się próbuje uregulować centralnie./.../
No, projekt został podpisany przez 500 tysięcy osób i to jest oczywiście ważna rzecz. Trzeba go rozpatrzeć, trzeba poważnie go przedyskutować. No ale to, że 500 tysięcy ludzi coś podpisało, nie oznacza, że to musi być wdrażane. Przecież sondaże pokazują, że większość Polaków jest przeciwko temu rozwiązaniu i nie podpisałaby się pod takim projektem. A jeżeli jeszcze uwzględnimy mieszkańców wsi, którzy też są pytani – dla mieszkańców wsi to jest obojętne; niech będą zamknięte te wielkie galerie, bo oni i tak z nich nie korzystają – wtedy się okaże, że zdecydowana większość po prostu tego nie chce.
Proszę państwa, konkludując i kończąc, można w zasadzie powiedzieć tak: a niech wejdzie ta ustawa w życie i niech, że tak powiem, utrudni ludziom funkcjonowanie, to może te sondaże nie będą takie dobre, jak są. Ale ja już kiedyś powiedziałem, że nigdy nie będę preferował takich rozwiązań, które polegają na tym, że im gorzej, tym lepiej, i nie będę popychał do takich rozwiązań.
Dlatego składam wniosek o odrzucenie tej ustawy w całości. To nie znaczy, że nie można tego problemu rozwiązać częściowo, ale inaczej. Dziękuję.
Źródło: Senat
Powrót do "Wystąpienia" / Do góry