Pan senator Słoń, odpowiadając tutaj na niektóre pytania, a zwłaszcza na pytanie o to, co właściwie spowodowało, że w nagłym trybie przystąpiliśmy do tak daleko idących zmian w naszym regulaminie, powiedział, że bywa tak, jeżeli zdarzy się jakaś katastrofa. No więc trzeba sobie powiedzieć, na czym polegała ta katastrofa.
Otóż katastrofa polegała na tym, że Senat nie zgodził się nie na sądzenie – co podkreślam – tylko na zatrzymanie i aresztowanie senatora Stanisława Koguta. Na tym polegała katastrofa. Dlaczego to była katastrofa? No, dlatego, że pan prezes Jarosław Kaczyński polecił działać inaczej. Oczywiście powiedział, że głosowanie jest tajne, każdy głosuje, jak uważa, ale on uważa, że trzeba głosować tak a tak.
No ale przecież my czytaliśmy wszystkie materiały. To my je czytaliśmy. Nasza dzisiejsza debata zamienia się siłą rzeczy w debatę o panu senatorze, ale nie mamy innego wyjścia. My czytaliśmy te materiały i musieliśmy sobie zadać pytanie: jaki jest cel aresztowania pana Stanisława Koguta? O co tu chodzi? Zrzekł się przecież immunitetu, gotów jest zeznawać, materiał dowodowy jest zrobiony, można podać już sprawę do sądu. 4 inne osoby są aresztowane, nie ma obawy matactwa.
Niestety istniało podejrzenie, że jest to akcja polityczna – nie będę rozwijał tego tematu, bo myślę, że wszyscy senatorzy wiedzą, o co chodzi. A skoro to akcja polityczna, to właśnie ta możliwość głosowania służy temu, żeby senatora przed tym ochronić. I nie ma to nic wspólnego z równością czy nierównością wobec prawa. To jest polityk, senator, który jest reprezentantem określonej grupy ludzi, i jeżeli chce się podjąć wobec niego działania nadwymiarowe – podkreślam: nadwymiarowe – to Senat ma prawo powiedzieć: nie. I tak właśnie powiedział. I co się wtedy okazało? Wtedy szeregowy poseł – bo tak określa siebie pan prezes Kaczyński – powiedział, że trzeba zmienić Regulamin Senatu, Izby Wyższej.
No więc, proszę państwa, to jest upokarzające. Powiem tyle: to jest upokarzające. Ja nie uciekam od dyskusji o tym, czy głosowania powinny być tajne, jawne, które, jakie, ale nie w tych warunkach i nie na takie życzenie, i nie na takie polecenie – co, przy okazji, upokarza tę Izbę, jak również, niestety, z przykrością to mówię, kolegów senatorów z Prawa i Sprawiedliwości. Tyle w tej sprawie.
Ale z tego coś wynika. Mianowicie – tutaj już była trochę o tym mowa – w gruncie rzeczy kwestia tych głosowań to jest kwestia tego, po co jest Senat. Te pytania już były, ale powtórzę to jeszcze. Otóż po okresie, kiedy Senat miał kontrolować bardzo silnie izbę niższą, która nie została wybrana w demokratycznych wyborach, czyli od momentu, kiedy się odbyły demokratyczne wybory, Senat zaczął mieć problemy ze swoją tożsamością odrębną. Tzn. w gruncie rzeczy stał się miejscem czwartego czytania, poprawiania. Oczywiście dodano mu pewne funkcje, personale właśnie – tj. zatwierdzanie różnych osób, gdzieś tam ich wybieranie – i dotyczące Polonii, ale jeśli chodzi o taki, powiedziałbym, ustrojowy wymiar, to trudno było uzasadnić jego rolę i ciągle powtarzały się pytania: po co ten Senat? Wydajemy na to 200 milionów zł, a to jest niepotrzebne itd. Wreszcie po pewnym okresie zaczęliśmy – no, trochę to trwało i senatorowie, którzy byli w poprzednich kadencjach, doskonale to wiedzą – wypracowywać sobie pewien model. Ten model polegał na tym, że zaczęliśmy się stawać obrońcami praw człowieka oraz dobrego prawa. Źródłem dobrego prawa były wyroki Trybunału Konstytucyjnego, również petycje, które zmierzały do naprawy złego prawa czy niedostatecznego, a jeśli chodzi o prawa człowieka, to był to ścisły kontakt z rzecznikiem praw obywatelskich, wykorzystywanie jego doświadczenia i jego wskazówek co do tego, gdzie prawo szwankuje. I w tym momencie zaczął się wyłaniać jakiś nowy obraz Senatu.
Niestety, z czym mamy dzisiaj do czynienia? Rzecznik praw obywatelskich jest dla państwa – mówię tutaj o większości – wrogiem numer jeden. Nie ma mowy, żeby korzystać z tego, co on robi, bo on jest chłopcem do bicia. W ogóle z tego nie korzystamy. Trybunał Konstytucyjny… Już nie będę go charakteryzował, powiem tylko, że pracuje tak, że – mimo że słyszeliśmy, że tamten pracował bardzo powoli, bo nie chciało się robić, a ten jak fryga będzie się kręcił – orzeczeń jest 1/3 tego, ile było za poprzedniego. 1/3! A i tak – powiem to z bólem, bo jestem członkiem Komisji Ustawodawczej – niezbyt chętnie przystępujemy do opracowywania nowych ustaw, które z tych niewielu orzeczeń wynikają. A więc już te dwie rzeczy zaprzepaszczamy. I teraz dochodzi trzecia, nie najważniejsza, ale stanowiąca pewną specyfikę Senatu.
Jeśli chodzi o głosowania tajne, to rzeczywiście zgodzę się, że głosowania w sprawie immunitetu są pewnym problemem. Tu głosowania tajne są pewnym problemem, dlatego że zawsze istnieje podejrzenie, że oto większość chroni kolegę. I to jest źle przyjmowane przez społeczeństwo – to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Chociaż podkreślam, że w tej sprawie trzeba było twardo mówić, Koledzy… To mówię do kolegów senatorów z PiS, którzy zagłosowali tak, jak zagłosowali, ale publicznie o tym wcześniej nie mówili. Nie mówili: czytaliśmy dokumenty i nie podoba nam się ten wniosek. Przecież prokuratura nie musi mieć racji. Bo cóż to znaczy? Co to jest, wyroki boskie? A więc szkoda, że tego nie mówili wcześniej.
Ale zgadzam się, że głosowanie w sprawie immunitetu to jest pewien problem. Chociaż chciałbym powiedzieć panu senatorowi Pękowi, że to może działać też w drugą stronę, to znaczy może być tak, że właśnie w głosowaniu tajnym koledzy z tego samego ugrupowania zagłosują za uchyleniem, a w jawnym by tak nie zagłosowali – bo kolegę znają, bo, jak to mówią, nie chcą sobie, że tak powiem, psuć stosunków. Tak więc to działa w obie strony. Ale podkreślam jeszcze raz: zgadzam się, to jest pewien problem.
A jeżeli chodzi o pozostałe głosowania tajne, to co my robimy? Albo zatwierdzamy kandydatów, albo kogoś wybieramy. Bo wybieramy do Rady Polityki Pieniężnej, wybieramy do KRS, jeszcze prezesa NIK itd. Otóż mimo że mamy polityczny układ – a przecież nie zawsze musi być aż tak polityczny układ, być może uda się w następnych wyborach trochę bardziej zróżnicować Senat – to głosowanie tajne wymusza na kierownictwach partyjnych zgłaszanie takich kandydatów, którzy po prostu nie wzbudzą oporu we własnym środowisku i którzy będą przynajmniej kompetentni, na których nie będzie nic ciążyło. Przecież my doskonale wiemy, że chorobą układu partyjnego jest to, że często – nie mówię, że zawsze i wszędzie itd., ale że często – kierownictwo partyjne, które decyduje o zgłaszaniu kandydatów, wysuwa ludzi według innych kryteriów niż kryteria merytoryczne, mówiąc krótko. I oczywiście w jawnym głosowaniu trzeba głosować za, nie ma siły, nikt się nie wychyli, a jak się wychyli, to dostanie po… Po czym, Panie Senatorze? Po kulach dostanie. A w głosowaniu tajnym może wyrazić swój pogląd w tej sprawie.
I to głosowanie, które tu było przytaczane, w sprawie rzecznika praw obywatelskich – zresztą, jak dzisiaj widać, świetnego rzecznika… Ale było tak, że Platforma Obywatelska w całości nie głosowała za. I dla kierownictwa Platformy Obywatelskiej mógł to być jakiś sygnał, że na przyszłość trzeba więcej rozmawiać, trzeba gruntownie przedstawiać, trzeba dyskutować itd.
Dlatego ja uważam, że jeśli chodzi o pozostałe sprawy, to już nie jest to samo co w przypadku immunitetu. To są nasze, wewnętrzne sprawy. O ile w tej sprawie wyborca może pytać o to, jak to się stało, dlaczego tak głosowaliście, z jakich powodów, czy broniliście kolegi, o tyle właśnie w sprawach wyboru prezesa NIK, członków Rady Polityki Pieniężnej, szefa komisji nie ma takich pytań. Nie ma. Pan się przecież zgodzi, prawda? To są nasze wewnętrzne sprawy i to trzeba zachować.
Dlatego chciałbym zgłosić poprawkę – poprawkę, która zachowa tajne głosowania we wszystkich tych kwestiach, w których stosowane one były do tej pory, z wyłączeniem kwestii immunitetowych w szerokim rozumieniu. Mam na myśli i skierowanie oskarżenia, i zatrzymanie, i odpowiedzialność konstytucyjną. We wszystkich tych przypadkach głosowanie byłoby jawne, a w pozostałych sprawach personalnych głosowanie byłoby tajne. I cóż? Tak sobie myślę, że gdyby w tej sprawie było tajne głosowanie, to może wynik byłby inny niż wtedy, kiedy będzie ono jawne, ale może ktoś z państwa się odważy… Dziękuję. (Oklaski)
Źródło: Senat
Powrót do "Wystąpienia" / Do góry