Wszyscy wiemy, od czego to wszystko się zaczęło. Zaczęło się od nagród dla ministrów. Słyszymy, że były to nagrody – niektórzy się tak wypowiadali – całkowicie legalne, ale źle przyjęte przez społeczeństwo. W związku z tym lokator z Nowogrodzkiej zdecydował, że trzeba te nagrody oddać, a na dodatek pozmniejszać różne płace.
Pan senator Bobko właśnie powiedział, że mamy tutaj do czynienia z dwoma populizmami. Z jednej strony jest populizm opozycji, która zaatakowała przecież w końcu te pieniądze dla tych ludzi jakoś tam zasadne, a z drugiej strony jest populizm władzy, która odpowiedziała populizmem na populizm. No więc, Panie Senatorze, nie jest tak. Jeżeli opozycja wytyka błędy, nieprawości czy wręcz łamanie prawa przez władzę, to nie można stosować symetrii, nie można mówić: no tak, ale oni zaczęli.
A czy tu mieliśmy do czynienia z naruszeniem prawa? Ja uważam, że tak. Bo czym innym jest to, że fundusz nagród był ujęty w budżecie, i w związku z tym, można powiedzieć, był prawnie do dyspozycji… Trzeba dodać do tego jeszcze, że każdy fundusz nagród w każdej instytucji, w każdym przedsiębiorstwie, również w kancelarii premiera, musi być zaopatrzony w regulamin wydatkowania tego funduszu, przyznawania nagród. Otóż ja nie znam takiej instytucji i nie znam takiego regulaminu, który mówi, że fundusz nagród przyznawany jest co miesiąc w określonej kwocie wszystkim. Nie ma. Ja bym chciał zobaczyć ten regulamin, który wówczas pani minister Beata Kempa musiała opracować, musiała zaakceptować. Coś mi się zdaje, że wszystko to wyglądało inaczej. A dlaczego wyglądało inaczej? Ano dlatego – o czym tu mówiono – że na samym początku kadencji Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało podwyżki dla wiceministrów i ministrów. I chcę powiedzieć, że gdyby one były tylko dla nich, to – słowo honoru i dzisiaj, jeżeli to się powtórzy, ale tylko dla nich – byłbym głosował za. Tam był problem taki, że do wiceministrów dołączeni zostali posłowie. To oczywiście wzbudziło opór. Wycofano się z tego, po czym w kancelarii premiera, nie wiem kto – wieść gminna głosi, że pani Beata Kempa, ale ktoś to musiał zaakceptować, prawdopodobnie ówczesna pani premier – doszedł do takiego wniosku: aha, nie można z otwartą przyłbicą, to wobec tego pójdziemy bokiem; mamy tu fundusz nagród, ten fundusz nagród nam całkowicie wystarczy. Przecież, proszę państwa, to były nagrody miesięczne po 6 tysięcy zł. To była prawie połowa pensji. Co to za nagrody? Tak więc na pewno mieliśmy tu do czynienia z ominięciem prawa i reguł postępowania, a jeśli tego regulaminu nie było, na dodatek jeszcze ze złamaniem prawa. I opozycja miała pełne prawo to wytknąć i głośno o tym mówić.
Kto powinien być ukarany? Ukarany powinien być ten, kto wymyślił ten system, i ten, kto go zaakceptował. Tymczasem zostali ukarani zupełnie inni. Po pierwsze, ministrowie, którzy nagle musieli oddać te pieniądze. Zwracam uwagę, że oni te pieniądze pobierali przez cały rok i wydawali. To nie było tak, że oni je dostali w jednej puli 70 tysięcy i za chwilę musieli oddać – wtedy byłby mniejszy problem – oni je dostawali przez cały rok, pieniądze wydawali, a na koniec roku trzeba było oddać 70 tysięcy. A więc, po pierwsze, zostali ukarani ministrowie, którzy tego nie wymyślili. Po drugie, są właśnie karani posłowie i senatorowie. A na koniec jeszcze szykuje się ukaranie samorządowców. Czy państwo, kieruję to do koleżanek i kolegów z PiS, nie widzicie absurdu tego wszystkiego?
Teraz… Przecież pan prezes podjął tę decyzję w gronie najbliższych współpracowników. Tutaj mówiono o tym, że zebrała się grupa posłów i podjęła decyzję. Ja mam naprawdę rozbudowane poczucie humoru – państwo mnie znają – ale tutaj jakoś mi nie do śmiechu. Jaka grupa posłów się zebrała? Najpierw była decyzja komitetu politycznego, który się zebrał błyskawicznie i bez żadnej dyskusji publicznej podjął taką decyzję, a potem grupa posłów wniosła projekt.
Czy można dyskutować o płacach parlamentarzystów? Można, a nawet trzeba, tylko że trzeba to robić poważnie. Trzeba pokazać, jak jest w innych krajach, jakie są proporcje itd. Czy sprawiedliwe jest to, że poseł czy senator, który jest pierwszą kadencję, ma takie samo wynagrodzenie jak poseł czy senator, który ma już 5 kadencji, bo nadal go wybierają? To są rzeczy do dyskusji, to wszystko jest do dyskusji, tylko że tu nie było żadnej dyskusji – tu po prostu była decyzja polityczna pod publiczkę, jak to powiedział nieoceniony marszałek Terlecki. I tego się trzymajmy. Do tego doszły sceny zupełnie kabaretowe, choć akurat nie w Senacie. Muszę powiedzieć, że tu przynajmniej parę głosów ze strony Zjednoczonej Prawicy to głosy krytyczne. Zobaczymy jeszcze, jak będzie w głosowaniu. Ale to, co się działo w Sejmie, to po prostu śmiech na sali. Po tej decyzji zaczęły się tam wypowiedzi poszczególnych posłów do mikrofonu chwalące to, stwierdzające, że świetnie, że znakomicie, że właśnie tak powinno być. Trochę mi to, proszę państwa, przypomina Teatrzyk Zielona Gęś nieodżałowanego Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Państwo wszyscy tutaj są dojrzałymi ludźmi i wiecie, co to był Teatrzyk Zielona Gęś, więc nie muszę tłumaczyć. Krótkie formy, absurdalne. Otóż w tej sprawie, gdyby dzisiaj Gałczyński żył, to pewnie by napisał jedną taką scenkę. Wyglądałoby to w ten sposób.
Kurtyna podnosi się, na górze megafon, na scenie chór posłów Prawa i Sprawiedliwości. Z megafonu padają słowa: Obniżyć pensje! Chór śpiewa: Cieszymy się! Radujemy się! Zawsze o tym myśleliśmy tylko nigdy nie śmieliśmy powiedzieć! A w ogóle to za mało!
Proszę państwa, to jest upokarzające. Ja nie wiem, jak ci ludzie mogą potem spojrzeć w oczy swoim wyborcom itd. Ja tego nie rozumiem, no ale dobrze.
Chcę powiedzieć państwu, moim koleżankom i kolegom z PiS, tak. No, różnimy się, jak wiadomo, dość gruntownie w różnych sprawach, ale ja nie uważam, żebyście kierowali się jakimiś złymi intencjami. Błądzicie, to prawda, ale intencje prawdopodobnie większość z was ma dobre, a zasługi – z całą pewnością. No i teraz tak. Przez dwa lata realizowaliście wszystkie polecenia odgórne, realizowaliście je, że tak powiem, bez żadnych uwag, bez specjalnej większej refleksji itd., bez poprawek, bez zastanowienia. Wczoraj przyszła ustawa, dzisiaj wysyłamy. Również głupie, szkodliwe pomysły, jak np. ustawa o IPN, kiedy już wiadomo było, że szkody będą ogromne… Nic, żadnej refleksji. Wszystko to robiliście, bo ufaliście prezesowi, że jest genialny. I co prezes wam za to zrobił?
Obniżył wam pensje. A jednocześnie przy tej okazji wszyscy się dowiedzieliśmy – państwo również – ile zarabiają wasi koledzy, którzy nie są parlamentarzystami. Ja już nie mówię o panu prezesie Obajtku, który jest, no, geniuszem prawdziwym, ale ja mówię o radnych. Przy okazji okazało się, że radni wasi, którym pensji nikt tu nie obniży, absolutnie, po 20 tysięcy… 20 tysięcy to jest minimum zarobku. W spółkach różnych się rozsiedli i, jak to koledzy z PSL określili, przytulają te pieniądze. Proszę państwa, no przecież to jest po prostu upokarzające. Dochodzi do jakiegoś zniewolenia umysłów, naprawdę. Ja rozumiem, że w Sejmie, wśród posłów… Oni się tam wszyscy boją, bo, jak prezes powiedział, że na listach was nie będzie, niech tylko któryś spróbuje zagłosować inaczej. To ja państwu powiem tak. Myśmy mieli takie sytuacje, kiedy byłem posłem, kiedy byłem w SLD itd. Też były takie różne polecenia. Jak mi ktoś tak powiedział, a byłem innego zdania, to mówiłem, że trudno, że nie będę na liście, i głosowałem inaczej. Jakoś się uchroniłem. Tak więc ja nie wiem, jeżeli ktoś coś reprezentuje sobą… Przepraszam, może się zbytnio chwalę, ale mówię to do państwa, a tu jest wiele osób, które sobą reprezentują wiele – tu są profesorowie, doktorzy, lekarze, rektorzy. No, ludzie… I wam mówią, bo was nie wystawimy. Tu trzeba powiedzieć tak: ale, Panie Prezesie, z nami tego nikt nie konsultował i mamy inne zdanie.
Prezes Kaczyński po prostu postanowił was upokorzyć – pokazać, że nic nie znaczycie. Jest jego polecenie i wszyscy mają je wykonać. Jeżeli wy chcecie się temu upokorzeniu poddać, to okej, ale ja na pewno w tym udziału brał nie będę. Dziękuję. (Oklaski)
Źródło: Senat
Powrót do "Wystąpienia" / Do góry