Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wystąpienia / 25.07.18 / Powrót do "Wystąpienia"

Senat; debata w sprawie ogólnokrajowego referendum

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Po pierwsze, ja bym chciał popolemizować trochę z taką tezą, która jest tezą demagogiczną i jest uprawianiem takiego hazardu moralnego, takiego szantażu moralnego. Mianowicie mówi się – pan minister tego używa i pan prezydent, i niektórzy dyskutanci – że ci, którzy się sprzeciwiają przedstawionej koncepcji, sprzeciwiają się temu, żeby naród się wypowiedział. Czyli w związku z tym blokują naród, a jak blokują naród, to nie powinni być przedstawicielami tego narodu, mówiąc krótko. A więc są osobnikami dosyć podejrzanymi. Otóż jest to teza z gruntu fałszywa i niebezpieczna. Po to w konstytucji zapisano, że prezydent nie może samodzielnie uchwalić tego referendum, tylko musi mieć zgodę Senatu, aby decyzje jednej osoby, władzy wykonawczej, były kontrolowane, aby były one kontrolowane przez władzę ustawodawczą. Dlaczego? No, dlatego, że referendum to jest bardzo poważna sprawa. My wiemy, że jeżeli tam będzie odpowiednia frekwencja, to mamy nakaz. I jeżeli ktoś samodzielnie np. ogłosi referendum w sprawie, której wynik może przynieść poważne szkody, to taką inicjatywę trzeba zastopować. No, powiedzmy sobie, przykładowo prezydent, z jakichś powodów, np. takich, że to mu przysporzy popularności, doszedłby do wniosku, że ogłosi referendum z pytaniem: czy jesteś za przywróceniem kary śmierci w Polsce. Znamy nastawienie ludzi do tego, znamy sondaże, wiemy, jakie są, i jest bardzo prawdopodobne, że ten wynik byłby pozytywny. I co my wtedy z tym zrobimy? A przecież cała elita polityczna – no, pomijam oczywiście niektóre osoby, które są zwolennikami kary śmierci – generalnie jest przeciw, wie, że to nie jest rozwiązanie. Już pomijam nasze zobowiązania unijne w tej sprawie. W związku z tym jest Senat i ten Senat wszechstronnie rozważa to, o czym tu mowa, i nie musi się na to godzić.
Mało tego, bywają również sytuacje, w których referendum jest w ogóle niewskazane, to są sytuacje, w których mamy do czynienia z jakimś, tak się wyrażę, podwyższonym stanem emocjonalnym społeczeństwa. I wrzucenie w tym momencie referendum może przynieść fatalne skutki. No, takim przykładem był brexit.
Tam pan Cameron chciał pokazać wszystkim, że społeczeństwo brytyjskie jest przeciw wyjściu z Unii Europejskiej, i dopuścił do kampanii, w której okłamywano to społeczeństwo, opowiadano mu banialuki dotyczące tego, jak to dobrze będzie po wyjściu. A ponieważ u wrót Wielkiej Brytanii koczowali imigranci, to w związku z tym ludzie, którzy obawiali się tego – notabene mieli już imigrantów u siebie – wypowiedzieli się tak, jak się wypowiedzieli. Dzisiaj być może by zmienili decyzję, ale jest za późno.
Tak więc dlatego proszę nie używać takich argumentów, że jak ktoś jest przeciw, to nie chce oddać głosu narodowi. W takiej sprawie musimy rozpatrywać, że tak powiem, sine ira et studio, jakie to są pytania, po co, co z nimi będzie dalej, czy ludzie wiedzą, na jakie pytania odpowiadają itd. Ja już pomijam kwestię, że jest pewną mimo wszystko nieprzyzwoitością, że prezydent, który miał być strażnikiem konstytucji, a jest grabarzem konstytucji, ogłasza referendum i mówi o tym, jakże ważna jest konstytucja. Ale to zostawię na boku.
Moim zdaniem prezydent wymyślił to referendum, pomijając już kwestię zyskania pewnego poklasku i poparcia, głównie dla jednego pytania, tzn. czy ma być system prezydencki, czy nie, bo to tak naprawdę go interesuje. Cała reszta to są różnego rodzaju ozdobniki. No, a już te dotyczące lepszych gwarancji dla rolnictwa, lepszych gwarancji dla matek, dla ojców, dla niepełnosprawnych, dla pracy… nie wiem, gdzie tam jeszcze te lepsze gwarancje są…
Jak mówi pan minister Mucha: na nasze spotkania właśnie przychodzili i mówili, że to jest potrzebne. No, proszę państwa, to jakaś kpina jest. Znaczy co, każdy przyjdzie i powie: to proszę tutaj zagwarantować coś dla mnie? Ja się w ogóle dziwię: a gdzie górnicy? Czy górnicy nie przychodzili na wasze spotkania? Dlaczego nie ma lepszych gwarancji dla kopalnictwa w Polsce? A leśnicy? Oni są przerażeni tym, że będą prywatyzowane lasy, więc dlaczego tego tu nie ma? Tak więc tam się znalazły po prostu takie wabiki frekwencyjne: jest coś dla rolników, to pewnie przyjdą i zagłosują; jest jeszcze dla samorządowców… itd., itd. To jest trochę kompromitujące, powiem szczerze, Panie Ministrze.
Kilka pytań, które rzeczywiście dotyczyły spraw ustrojowych, czyli sprawy ordynacji wyborczej, sprawy systemu władzy wykonawczej czy sprawy referendum obligatoryjnego, tonie w tym wszystkim. Na dodatek są one silnie nieprecyzyjne. Ja polemizowałem z panem ministrem na posiedzeniu komisji i powtórzę to teraz. Owszem, ustawa o referendum mówi, że jeśli są 3 możliwe odpowiedzi, to za wiążącą, oczywiście przy odpowiedniej frekwencji, uznaje się tę odpowiedź, przy której było najwięcej głosów. No niby logiczne. Prawda? Ale popatrzmy teraz na pierwsze pytanie, gdzie są opcje: nowa konstytucja, zmiany w konstytucji, nie ruszać konstytucji. Powiedzmy sobie, że za nową konstytucją opowiada się 40%, za zmianami w konstytucji 30%, a za nieruszaniem 30%. Pan minister Mucha powiedział, że pan prezydent przy takim wyniku natychmiast zabierze się do pisania nowej konstytucji, bo 40% głosów padło na pierwszą odpowiedź. Ja bardzo przepraszam: 60% jest przeciw, 60% nie chce zmieniać konstytucji. Jedni w ogóle nie chcą, a drudzy mówią, że wystarczą poprawki. A więc widać wyraźnie, że przy tym pytaniu pan prezydent się wikła i że jeżeli miałby to realizować, to realizowałby to wbrew większości społeczeństwa.
Podobnie jest, jeżeli chodzi o sprawę ordynacji, gdzie mamy pewną mieszaninę: nic nie ruszać, okręgi jednomandatowe i mieszane. A co to znaczy „mieszane”? Nie wiadomo. Pan minister mówi: będzie kampania i będziemy o tym opowiadać.
Proszę państwa, gdyby było jedno pytanie i wokół niego toczyłaby się kampania, to rzeczywiście wszyscy by się wokół tego skupili i może czegoś by się dowiedzieli. Ale tu jest 10 pytań. Ta kampania będzie od Sasa do Lasa. Już nie mówię o tym, że będzie się odbywała w okresie wyborczym. Pomijam to, bo uważam, że tego rodzaju referendum nie powinno się odbyć w żadnym okresie…
Dalej. Są tam takie kwestie jak zapisanie w konstytucji 500+ i wieku emerytalnego. Pan minister Mucha na posiedzeniu komisji mówił, że to są tylko przykłady. No, ale one są zawarte nie w uzasadnieniu, tylko w pytaniach. W związku z tym każdy, kto przyjdzie do lokalu i przeczyta pytanie, dojdzie do wniosku, że jak za tym zagłosuje i jak będzie większość, to 500+ i wiek emerytalny będą zapisane w konstytucji. Proszę państwa, do czego to prowadzi?
I wreszcie, na koniec: czy to referendum jest konstytucyjne, czy nie? Znam różne opinie w tej sprawie. Ja akurat nie jestem krytykiem czy zwolennikiem tezy o niekonstytucyjności tego referendum. Uważam, że prezydent może się spytać. To są akurat ważne sprawy, przynajmniej część z nich jest ważna, i prezydent może się o nie spytać. Jest oczywiście pytanie „po co?”, ale o tym już mówiłem. W sytuacji, w której są tego rodzaju zastrzeżenia, jest pytanie, jak w tej sprawie głosować. Ponieważ uważam, że prezydent może się pytać, to nie chciałbym głosować przeciw. No ale nie mogę też głosować za. Mógłbym się wstrzymać, ale – to informacja dla wszystkich państwa, zwłaszcza dla koleżanek i kolegów z PiS – wstrzymanie się jest głosem przeciw, ponieważ w tej kwestii musi być bezwzględna większość.
Bezwzględna większość to jest więcej niż połowa głosujących. Wstrzymujący się są przeciw. To tak na marginesie. Ja nie chcę być przeciw. Uprzejmie informuję, że jedyne, co mogę zrobić w tej sprawie, to nie przeszkadzać prezydentowi, ale też mu nie pomagać. Nie wezmę udziału w tym głosowaniu. Gdyby przypadkiem referendum się odbyło, na pewno nie wezmę w nim udziału, bo na tego rodzaju pytania odpowiadał nie będę. Nie będę też nikogo zachęcał do udziału. Dziękuję.

Źródło: Senat

Powrót do "Wystąpienia" / Do góry