Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wystąpienia / 25.04.19 / Powrót do "Wystąpienia"

Senat; dyskusja nad ustawą Prawo oświatowe

Pani Marszałek! Wysoki Senacie!

Wysłuchałem tutaj kilku wypowiedzi, przede wszystkim pana senatora Gawła, pana senatora Bobki, które odbiegały od takiej prostej chwalby tego wszystkiego, co rząd robił i co robi, co w ustach senatorów PiS jest raczej rzadkością. Pozwólcie, że do was będę się odnosił krytycznie, co nie znaczy, że nie podzielam niektórych wątków, które przez panów zostały poruszone.

Otóż przypomnijmy pewne fakty. Przede wszystkim nikt nie kwestionował i nie kwestionuje tego, że obecnie nauczyciele w Polsce za mało zarabiają. Byłoby dobrze, gdybyśmy nie odwoływali się do lat poprzednich, z bardzo prostego powodu – otóż rzeczywiście w latach 2009–2013 miały miejsce ogromne podwyżki płac nauczycieli. Te podwyżki spowodowały, że przeciętna płaca nauczyciela przekroczyła przeciętną płacę krajową. Wspominał tu o tym chyba pan senator Wcisła. Ja mam tu odpowiedni wykres. No, wprawdzie z daleka może słabiej widać, ale trochę widać. Krzywa wznosi się ponad tę prostą, a ta prosta to są przeciętne płace krajowe. Wyraźnie widać, co się działo. Mniej więcej od roku 2010 przeciętne płace w edukacji przekroczyły przeciętną płacę krajową i wzrastały aż do roku 2013, 2014. Potem ten wskaźnik zaczął się obniżać, a mniej więcej w roku 2017 spadł poniżej przeciętnej krajowej i nadal spadał. Tak więc zarzuty wobec poprzedniej ekipy, że przez 3 czy 4 lata nie podwyższała płac, są chybione. Dlatego, że te podwyżki były najpierw wysokie… Trzeba pamiętać, że Polska znajdowała się wówczas w procedurze nadmiernego deficytu związanego z kryzysem. W pewnym momencie deficyt doszedł do 7% PKB i zaczął się proces obniżania tego deficytu, który był procesem bolesnym. Kiedy Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory i uzyskało władzę, otrzymało już budżet z deficytem ok. 2%. W związku z tym te odniesienia do przeszłości i krytyka, że to przecież poprzednicy itd., uważam za całkowicie chybione. Rozumiem, że rząd od razu, w 2016 r., nie mógł jeszcze takich działań podjąć, może nawet nie mógł w 2017 r. Jednak od momentu, kiedy sytuacja budżetowa zaczęła być bardzo dobra… W tym roku to już jest znakomita, no, deficyt budżetowy w zeszłym roku wyniósł 0,4% i był historycznie niski. No, chwała, oczywiście chwała, tylko teraz jest pytanie, co się z tym robi.

Otóż rząd miał dwa wyjścia. Jedno wyjście to takie, aby zablokować deficyt na tym poziomie – a może nawet na poziomie zerowym – i powiedzieć: po raz pierwszy osiągnęliśmy równowagę budżetową i tego się trzymajmy. Ja uważam, że to byłoby bardzo dobre rozwiązanie. Ale jest i drugie rozwiązanie, drugie wyjście: są pilne, ważne potrzeby społeczne i musimy je przynajmniej w jakiejś części realizować, nie możemy zatrzymać się na tym zerowym deficycie, on jednak musi w następnym roku trochę wzrosnąć. I co się dzieje, proszę państwa? 10 stycznia Związek Nauczycielstwa Polskiego wchodzi w spór zbiorowy, ogłasza gotowość strajkową, ogłasza, że będzie przeprowadzał referendum itd. Sytuacja jest poważna, związek zgłasza swoje postulaty. 23 lutego, czyli po półtora miesiąca, rząd ogłasza, a właściwie chyba prezes ogłasza, nie wiem już, kto to tam dokładnie ogłosił, tzw. piątkę Kaczyńskiego, która oznacza wydanie 45 miliardów zł. No i jak to teraz rozumieć? Przez półtora miesiąca rząd nie znalazł w tych 45 miliardach zł, nie chcę powiedzieć, że ani miliarda, bo miliard w końcu znalazł, ale nie znalazł żadnej sensownej kwoty, która byłaby podstawą do negocjacji i do rozmów.

Pan senator Gaweł powiedział, że propozycja 1 tysiąca zł usztywnia, cementuje itd., itd. Ale ja nie słyszałem ze strony rządu żadnej propozycji, która by miała nie cementować, żadnej propozycji innego rozwiązania. Nie, żadnej. To, co jest, co ma miejsce od 1 września, to jest dokładnie to samo, tylko że w mniejszej skali. A więc żadnych rozmów nie podjęto. Nie powiedziano np.: Panowie i Panie Nauczyciele, 1 tysiąc zł to nie, może mniej, może inaczej to rozłożymy itd. Nie, po prostu nie było żadnej rozmowy. Nie.
Rozmowy się zaczęły po 23 lutego, wtedy, kiedy zaczęły dochodzić sygnały, że większość nauczycieli opowiada się za strajkiem.

Proszę państwa, proszę nie mówić o strajku politycznym. Jeżeli większość nauczycieli z 700 tysięcy, a przypomnę, że tylko 200 tysięcy należy do Związku Nauczycielstwa Polskiego, opowiedziała się za strajkiem i to za strajkiem bezterminowym, to znaczy, że ta desperacja była duża, że to poczucie krzywdy było duże. I od tego to się zaczęło.
Niestety, ja wtedy nie słyszałem głosów koleżanek i kolegów z PiS, że tak nie można, nie słyszałem głosu pana senatora Gawła ani pana senatora Bobki, z całym szacunkiem dla wątpliwości, jakie dzisiaj wyrażacie. Jeśli rząd tak postępuje, to takie są tego efekty. Jest strajk. I co teraz słyszymy? Że nauczyciele biorą uczniów jako zakładników. Ja rozumiem, że to jest przenośnia. Tylko, proszę państwa, to nie jest tak, to rząd wziął uczniów jako zakładników, ponieważ rozumowanie rządu było następujące: nauczyciele nie wytrzymają, nauczyciele są zbyt przywiązani do uczniów, do swojej misji i na pewno ustąpią, w związku z tym nic nie damy, będziemy czekać, aż to zrobią. I oczywiście zrobili, zrobili to właśnie w poczuciu tego, że… Wielu nauczycieli w Polsce miało ten dylemat, cały czas miało ten dylemat… Tylko czy to jest zwycięstwo rządu? Nie, to nie jest zwycięstwo, ten problem jest nie rozwiązany.

Teraz ktoś powie: no tak, ale przecież od 1 stycznia dajemy 5%, podnieśliśmy, przyspieszyliśmy, 9,5% dajemy od 1 września. Proszę państwa, to jest razem 15%. Rząd liczy to od 2017 r. Czyli to jest 15% przez ile? Przez 3 lata: za 2018, za 2019 i za 2020. Jaka to jest średnia roczna? Możecie mi powiedzieć? Poniżej 5%. A o ile rocznie przyrastają płace w Polsce? O 6, 7%, tak jest. To oznacza dalszą degradację zawodu nauczycielskiego, proszę to zrozumieć. Ten nauczycielski 1 tysiąc zł wcale nie był przesadny. Zresztą potem Związek Nauczycielstwa Polskiego odstąpił od tego, zmniejszył te oczekiwania, zaproponował rozłożenie w czasie itd., itd. Ja zmierzam do tego, że te propozycje – można było je różnie układać – były, generalnie rzecz biorąc, uzasadnione, ale kompletnie zlekceważone przez rząd. Rzucano takie… Podpisano separatystyczne porozumienie z mniejszościowym związkiem, uznając, że to wystarczy. Tak więc proszę się nie dziwić, że taki charakter ten strajk przyjął. To, o czym tutaj była mowa, że jedni nauczyciele warczeli czy buczeli na innych… Proszę państwa, to jest sytuacja dramatyczna. A jak było np. przy strajkach górników? Jeżeli któryś górnik chciał fedrować, to co mu robiono? Tylko że wtedy, kiedy państwo byliście w opozycji, to uważaliście, że to jest normalne. Oczywiście, że tak. Nie, do takiej sytuacji nie należy dopuszczać, a rząd do niej dopuścił.

I wreszcie, na koniec, Pani Marszałek, jeżeli chodzi o tę ustawę, którą tutaj procedujemy, ja bym powiedział tak. Rząd oczywiście musi podejmować jakieś działania. No, ja rozumiem to. Ta ustawa w jakiś sposób próbuje to pokazywać. Tylko, proszę państwa, dlaczego my ją procedujemy w ciągu jednej doby? Muszę o to jeszcze raz zapytać. Dlaczego wcześniej tego rodzaju propozycja nie została przygotowana? Pan minister Dworczyk powiada: a bo myśmy mieli zaufanie do nauczycieli, że oni tego nie zrobią. No, ja bardzo przepraszam, ale to jest kokieteria. Prawda jest taka, że rząd uważał, że to przetrzyma, że to prędzej czy później pęknie, ale kiedy zobaczył, że desperacja, przynajmniej części środowisk nauczycielskich, jest ogromna, no to oczywiście na gwałt zaczął przygotowywać ustawę. Tak więc niczego wcześniej nie przygotował. Gdyby to było zrobione wcześniej, było przedyskutowane z samorządem, z innymi, to przynajmniej byśmy wiedzieli, na czym stoimy. Tu nawet te zastrzeżenia, które pan senator Czerwiński wysunął… To już pokazuje, że można to było zrobić inaczej.

No i zupełnie na koniec. Proszę państwa, ten strajk jest zawieszony do 1 września. Nikt nie wie, co będzie 1 września, jak to będzie wyglądać. Rząd ma w tej chwili 4 miesiące na to, żeby się poważnie zastanowić, co z tym fantem zrobić. I nie organizować kabaretowych spotkań na stadionie… Ja oczywiście nie mam na myśli trawy, to jest jasne. To jest po prostu śmieszne, żeby na parę miesięcy przed wyborami robić wielkie spotkanie na temat tego, jak uzdrowić polską edukację. A co przez 3,5 roku robiła pani Zalewska oprócz miłego uśmiechania się? Dziękuję.

Źródło: Senat

Powrót do "Wystąpienia" / Do góry