Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wystąpienia / 28.07.23 / Powrót do "Wystąpienia"

Senat; dyskusja nad ustawą o zmianie ustawy o referendum ogólnokrajowym

Pani Marszałek! Wysoki Senacie!

Temat, który dzisiaj omawiamy, jest, można powiedzieć, 2-częściowy. Jedna część to ta ustawa, o której tutaj dyskutujemy i której rozpatrzenie należy, można powiedzieć, do naszych kompetencji. A druga część to są potencjalne pytania w referendum, to, czy one są potrzebne, czy nie są potrzebne i ewentualnie, jakie mogłyby być tego konsekwencje. W zasadzie powinniśmy rozmawiać tylko o pierwszej części, gdzie jest prosta propozycja, żeby umożliwić bezproblemowe głosowanie w referendum w trakcie wyborów parlamentarnych. Ta bezproblemowość ma polegać na tym, że będą te same godziny głosowania, bo do tej pory były różne. I w zasadzie tylko o tym powinniśmy rozmawiać. I gdybyśmy się do tego ograniczyli, to jest pytanie: czy wobec tego ta ustawa komuś szkodzi, czy nikomu nie szkodzi? Tutaj były tego rodzaju sugestie: przecież nikomu nie szkodzi, zróbmy to, czy to będzie to najbliższe referendum, czy jakieś inne, to mamy już rozwiązany problem. Tymczasem mówiono tu jednak o kwestiach dość zasadniczych.

Sprawa finansowania referendum i mieszania tych finansów z finansowaniem kampanii wyborczej jest sprawą absolutnie zasadniczą. Pan senator Czerwiński powiada: ale jaki problem, przecież ulotki, plakaty itd. są oznaczane znakiem komitetu wyborczego. Albo: to przecież można zaskarżyć. Panie Senatorze, prowadzicie w tej chwili kampanię wyborczą na pełną skalę za pieniądze podatników. Państwowa Komisja Wyborcza nic nie może, jest bezradna. W trakcie kampanii wyborczej również jest bezradna, może tylko zwracać uwagę, żadnych sankcji nie ma. A te działania, które podejmujecie do tej pory, upewniają nas, że na pełną skalę rozwiniecie kampanię wyborczą za pomocą finansów referendalnych. W związku z tym proszę się nie dziwić, że ten pomysł, który zgłosiliście, my musimy w ten sposób interpretować i nie możemy go akceptować.

Do tego dochodzi jeszcze jedna sprawa, drobna, ale jednak. Ja przypomnę, że przy nowelizacji kodeksu wyborczego był problem głosowania za granicą. Ponieważ Sejm, no, większość sejmowa zmieniła ten kodeks wyborczy w punkcie dotyczącym sposobu liczenia głosów… Do tej pory można było komisję wyborczą podzielić na podzespoły i te podzespoły liczyły głosy, w związku z czym można było szybko te głosy policzyć, względnie szybko. Uparliście się, że absolutnie cała komisja musi być przy tym obecna. Przewodniczący pokazuje każdy głos itd., nie będę tego rozwijał z tej mównicy. Podliczyłem i pokazałem, ile to będzie trwało. Otóż za granicą, gdzie nie mamy limitów wyborców na komisję wyborczą i tam potrafi być i 5 tysięcy, i 6 tysięcy, i 7 tysięcy głosujących w jednej komisji, obliczenie tych głosów w ciągu 24 godzin jest niemożliwe. Zaproponowaliśmy 48 godzin. Sejm waszą większością odrzucił te 48 godzin. Czyli do czego dążycie? Dążycie do tego, żeby te wybory po prostu nie były uczciwe. A teraz dokładacie do tego referendum. (Oklaski) A teraz dokładacie do tego referendum. Te głosy trzeba będzie tam, za granicą, również policzyć w tym samym czasie. Na posiedzeniu komisji pytaliśmy przedstawiciela Państwowej Komisji Wyborczej, czy w związku z tym będzie można liczyć na przedłużenie tego czasu. Nie. Czy Państwowa Komisja Wyborcza wyda może jakieś wytyczne, żeby policzono najpierw głosy parlamentarne, żeby się zmieścić jakoś w tym czasie, a potem te głosy referendalne? Odpowiedź: nie. Czyli to oznacza, że referendum za granicą w jeszcze większym stopniu doprowadzi do tego, że część głosów po prostu nie zostanie policzona.

I te argumenty wystarczą do tego, żeby tę ustawę odrzucić. Ona została przygotowana po prostu na kolanie, wyłącznie z uwzględnieniem tylko jednej kwestii i pod pewną tezę, końcową.

No, a teraz ta druga część, bo jednak została tu ona poruszona w szerokim zakresie. Nie możemy też zamykać oczu na to, że przecież wszyscy wiedzą, po co jest to referendum. Przecież nie jest tak, że ot tak sobie to wymyślono, żeby zrobić taki podkład na przyszłość. Nie, to jest konkretny pomysł. Wszystko to wiąże się także z tym paktem, z paktem imigracyjnym. Otóż, proszę państwa, można oczywiście podejrzewać tę „złą” Unię Europejską, że będzie tępić Polskę, jak tylko się da, ale proszę nie zamazywać faktów. Sytuacja jest następująca. Przede wszystkim Unia Europejska odeszła od przymusowej relokacji. Przymusowa relokacja była w 2015 r., wtedy rzeczywiście był taki pomysł, ale od tego Unia odeszła. W tej chwili dla każdego kraju są przewidziane 3, 4 rozwiązania. Pierwsze rozwiązanie: przyjmujemy pewną liczbę uchodźców. W wypadku Polski mówi się, że ma to być 1 tysiąc 800 ludzi. O czym my w ogóle mówimy? Drugie rozwiązanie: jeżeli kraj nie chce ich przyjąć z jakichś powodów, to nie płaci kary, jak tu się mówi, tylko wspomaga finansowo te kraje, które tych uchodźców przyjmują. A my wiemy, że są kraje, które są na to bardzo narażone. Oczywiście zaraz powiem o Polsce. Jeżeli kraj nie chce zapłacić, to może do tego innego kraju, np. do Włoch czy do Grecji, wysłać wsparcie dla Frontexu, może wysłać ludzi, którzy będą ich tam wspomagać, może wysłać sprzęt itd. To jest element solidarności między krajami członkowskimi Unii Europejskiej. A na koniec, jeżeli kraj nie chce nic z tego zrobić, a jest pod presją migracyjną, to występuje z wnioskiem… Tak, występuje z wnioskiem, no bo tak musi być. Występuje z uzasadnionym wnioskiem i może liczyć na zwolnienie. Pani komisarz Johansson, która jest od spraw, że tak powiem, migracyjnych, powiedziała jasno, że Polska będzie mogła z tej możliwości skorzystać.

No, powiem wreszcie na koniec, że Polska nie wystąpiła w ogóle z wnioskiem o wsparcie ze względu na dużą liczbę imigrantów z Ukrainy. W ogóle o to nie wystąpiliśmy, a ten pakt przewiduje utworzenie funduszu, który ma być po to, żeby takie kraje wspomóc. A więc, ogólnie rzecz biorąc, my na przyjęciu tego paktu możemy skorzystać. Tymczasem rząd uparcie odmawia zgody na ten pakt, odmawia przyjęcia tych środków, podobnie jak odmawia, poprzez swoje postępowanie wewnętrzne, przyjęcia 270 miliardów zł z Krajowego Planu Odbudowy. Co to jest w ogóle? O co tu chodzi?
W jaki sposób rząd reprezentuje interesy Polski i Polaków?

A więc cała ta machina propagandowa, która zostało uruchomiona w sprawie tego paktu, jest od początku do końca fałszywa. W związku z tym pytania, które tutaj się szykuje, są pytaniami, które są po prostu niegodne referendum. No, proszę państwa, nie możemy degradować instytucji referendum. To musi być poważna sprawa.

Nie można pytać o to, czy jesteście przeciw przymusowej relokacji, jeżeli, po pierwsze, takiej przymusowej relokacji pakt nie przewiduje, a po drugie, każda siła polityczna w Polsce, czy to opozycyjna, czy rządząca, jest przeciw obowiązkowi relokacji. To po co pytać? Jaki jest sens tego?

Przewijają się teraz następne propozycje pytań. Oczywiście na razie są to tylko sugestie. Przykład: czy należy postawić mur na granicy z Rosją? Ja przepraszam bardzo, ale przecież rząd postawił już jeden mur, bez referendum to zrobił. W związku z tym widać wyraźnie, że celem tego wszystkiego nie jest zadanie poważnego pytania, którego nie można rozstrzygnąć w inny sposób. To są cele wyborcze, które mają pomieszać, że tak powiem w głowach wyborców, sugerując, że oto są w Polsce siły, które źle życzą Polsce poprzez swój rzekomy sprzeciw wobec propozycji rządu, a rząd tę Polskę i Polaków chroni. No, proszę państwa, żądać od opozycji, żeby się godziła na takie rzeczy, to wielka naiwność. Dziękuję. (Oklaski)

Źródło: Senat

Powrót do "Wystąpienia" / Do góry