Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wystąpienia / 12.02.25 / Powrót do "Wystąpienia"

Senat; Dyskusja nad ustawą incydentalną

Panie Marszałku, przy okazji tych ustaw, które w taki czy w inny sposób dotyczą naszego wymiaru sprawiedliwości, zawsze wraca ten sam temat: kto zaczął, kto niszczy, a kto naprawia itd., itd. Powiedziałbym, że już w zasadzie nie warto poruszać tych niektórych kwestii, no ale z drugiej strony stale zadawane są te same pytania i podnoszone te same argumenty, na które pytający i podnoszący te argumenty uzyskują odpowiedzi, do których się nie odnoszą, a następnie, po paru miesiącach, zadają te same pytanie i wytaczają te same argumenty. Ja parokrotnie już z tej trybuny zadawałem pewne pytania kolegom z prawej strony, przede wszystkim panu senatorowi Pękowi, który jest zawsze bardzo aktywny w tych kwestiach, ale nigdy nie doczekałem się odpowiedzi.
Otóż ja chciałbym zapytać i chciałbym, no, prosić, żebyście panowie i panie kiedyś może spróbowali na to pytanie odpowiedzieć i może po prostu przemyśleć… Od 1991 r. odbywały się wybory, wszelkie wybory – prezydenckie, parlamentarne, samorządowe, uzupełniające; wszystkie – do roku 2015, 24 lata. W ciągu tych 24 lat te wybory organizowała, następnie oceniała ich przebieg, Państwowa Komisja Wyborcza złożona z sędziów, a ważność tych wyborów stwierdzała izba Sądu Najwyższego, Izba Pracy. Czy coś się działo? Nic się nie działo, nic szczególnego. Władza przechodziła z rąk do rąk, przez wszystkie, że tak powiem, ugrupowania polityczne, prezydenci się zmieniali. I nie było żadnego problemu.
Pan prezydent Duda, jeszcze wtedy nie prezydent, wystartował i niespodziewanie wygrał te wybory. I nic się nie działo, wszystko było w porządku. I nagle przychodzi PiS do władzy, drugi raz… Raz wygrał, potem przegrał i wszystko było ok. Przychodzi do władzy i co robi na samym początku? Na samym początku zmienia skład Państwowej Komisji Wyborczej, wprowadzając tam polityków. No, pytam: po co? W jakim celu? Mało tego. Izba Pracy też już mu nie odpowiada, więc tworzy specjalną izbę w Sądzie Najwyższym, która ma oceniać ważność wyborów. To ja zwracam się do kolegów: no, naprawdę, przecież minimum jakiejś logiki w tym wszystkim trzeba… Po co to się robi? Po co? Wniosek nasuwa się oczywisty: no po to, żeby próbować pozaprawnie, politycznie wpływać na wybory i je kontrolować. Ale zostawiam to pytanie zawieszone.
Pan prof. Seweryński powiedział: jest Trybunał Konstytucyjny, to jest organ, instytucja ostatniego słowa. Tak jest, zgadzam się. W 2015 r., kiedy powstały kontrowersje, jeśli chodzi o wybór nowych członków, sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, Trybunał Konstytucyjny się wypowiedział i stwierdził, że 3 członków wybrano prawidłowo, 2 członków wybrano nieprawidłowo. Tak że ci dwaj nie mogą być członkami Trybunału, a ci trzej powinni być członkami Trybunału. No, wypowiedział się. A co zrobił rząd PiS? Po pierwsze, nie opublikował tego wyroku, absolutnie wbrew konstytucji, po drugie, nie zastosował się do tego wyroku. Panie Profesorze Seweryński, larum grają.
Nie. Larum grają, a pan nie wstaje i nie krzyczy, i nie woła, że zgroza, że tak nie wolno. Od tego się zaczęło. Potem sprawa przeszła na Krajową Radę Sądownictwa. Panowie tu podnosili argumenty, że taki system jest w innych krajach, że jest w Niemczech, w Hiszpanii itd. W tych krajach ten system istnieje od początku, to znaczy w Hiszpanii od momentu, kiedy skończył się reżim frankistowski, a w Niemczech od samego początku. I ma on swoje uzasadnienie – nie chcę teraz tego rozwijać. I choć dzisiaj jest krytykowany, wtedy miał swoje uzasadnienie. W Hiszpanii sędziowie, którzy są wybierani przez parlament, są rekomendowani przez środowiska sędziowskie. Tak więc to wyglądało trochę inaczej niż u nas. Ale główny problem polega na czym innym. Tamte systemy istnieją od początku. W Polsce przez wiele lat istniał system, w którym sędziowie wybierali swoich przedstawicieli, ale w pewnym momencie zdecydowano się go zmienić. Dlaczego? Po co? W jakim celu? Okazało się, że wiadomo po co. Pan senator Kalata być może nie obserwował tego tak szczegółowo, bo nie był w parlamencie, ale my obserwowaliśmy. Ci sędziowie, ci członkowie Krajowej Rady Sądownictwa zostali wybrani na korytarzach Ministerstwa Sprawiedliwości ze wskazania pana ministra Ziobro, pana ministra Piebiaka i innych. To nie był wybór przez Sejm. W Sejmie większość po prostu wybrała tych, których wskazano. A podpisy pod ich kandydaturami – z wyjątkiem 1 osoby, która była, można powiedzieć, kandydatem obywatelskim, bo zebrała podpisy obywateli – złożyło 300 sędziów. Zatem oni reprezentują 300 sędziów. Tak to wygląda. A konstytucja mówi, że oni mają reprezentować sędziów. W taki sposób była ukształtowana Krajowa Rada. I ponieważ nastąpił zwrot w złą stronę, w stronę polityzacji Krajowej Rady Sądownictwa… Już nie mówię o polskim Sądzie Najwyższym, w którym 3 izby – podkreślam: 3 izby – tj. pięćdziesięciu kilku sędziów zgromadzonych na jednej sali uznało, że było to nieprawidłowe. I oczywiście w tej sytuacji również trybunały międzynarodowe stwierdziły, że w Polsce nastąpiło upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości. Zupełnie czym innym jest sposób wyboru tych sędziów, a czym innym jest to, że ta władza jest czy nie jest kontrolowana. To jest ulubiony argument pana senatora Pęka, że sędziowie niekontrolowani są, władza sama dla siebie itd., itd., że wszystkie władze są kontrolowane, a sędziowie nie są. Trzeba odróżnić 2 rzeczy: sposób wyboru i tego, co się dzieje potem. Jeżeli sędziowie zachowują się niewłaściwie, niegodnie, wydają wyroki, że tak powiem, jakieś kompletnie nie do przyjęcia, niezrozumiałe, niezgodne z przepisami, z prawem, no, popełniają jakieś wykroczenia, przestępstwa itd., to oczywiście cały system państwa musi reagować. Ale to jest zupełnie inna sprawa. Oczywiście w tej kwestii były niedociągnięcia i były sprawy godne napiętnowania, że system nie za bardzo działał, ale to na tym trzeba się skupić. To trzeba powiedzieć: dobrze, to jak działamy? Czy wystarczy tylko rzecznik dyscyplinarny sędziów, czy jednak można pójść dalej, może jakiś inny organ powinien się wypowiedzieć itd.? Ale to nie ma nic wspólnego z wyborem. Ci sędziowie mają po prostu reprezentować sędziów i tyle, tak jak senatorowie tam, w izbie, reprezentują Senat, posłowie – Sejm, a my ogólnie – parlament. A więc, niestety, jeśli chodzi zarówno o Trybunał Konstytucyjny, jak i o Krajową Radę Sądownictwa, to dokonano po prostu kroków absolutnie bezecnych. I to były, można powiedzieć, takie grzechy pierworodne, które potem się rozwinęły i które potem spowodowały konsekwencje.
I jeżeli dzisiaj pan senator Pęk ubolewa tutaj i roni krokodyle łzy, że obywatele cierpią, bo sprawy się przeciągają, bo się je odwołuje, bo, jak powiedział, przestępcy wychodzą na wolność… Nie wychodzą. Jeżeli ktoś został aresztowany, to areszt jest po prostu przedłużany. Nie wychodzą, ale oczywiście sprawy się ciągną, przedłużają, obywatele cierpią. A wina nie jest dzisiaj po stronie tych sędziów, którzy przestrzegają prawa i przestrzegają konstytucji, tylko wina jest po stronie tych parlamentarzystów, tych polityków, którzy do tego doprowadzili – w tym pana senatora Pęka również. Dziękuję. (Oklaski)

Źródło: Senat

Powrót do "Wystąpienia" / Do góry